OPOWIEM
WAM HISTORIĘ
O
BOHATERACH
SPOD
SZARYCH GWIAZD
Ta
Historia, którą chcę ci opowiedzieć
jest
o zmaganiu się z przeciwnym wiatrem,
o
szalonej walce z czasem i z przestrzenią,
o
życiu zwanym przez głupców teatrem.
Najpierw
z nicości pojawiasz się tutaj
w
kanionach ulic, gotowy na wszystko.
Topór
miasta jest lśniący i ostry,
jest
niebezpieczny możesz umrzeć szybko.
Może
kiedyś opowiem ci jak było,
dużo
uśmiechów, dużo próżności.
Te
ulice nie pozwolą byś był inny,
a
ona była kwiatem pełnym po brzegi radości.
The
Analogs – Historia
Postanowiłem
napisać takie podsumowanie, gdyż choć opowieść przeze mnie
pisana jest jednym ciągiem, a części są dopisywane, to jednak
podzieliłem ją na pewne etapy. Etap przedstawienia głównych i
główniejszych bohaterów, mamy (wy i ja) już za sobą.
Zatytułowałem ten etap „Opowiem wam historie o bohaterach spod
szarych gwiazd”, bo po pierwsze ten początek wprowadza w klimat,
wprowadza w bohaterów, przedstawia ich różnorodne, graniczące, a
czasami zupełnie odległe od siebie życie i realia, ale też
nawiązuje do samego tytułu „Otchłań szarości”. Oczywiście
nawiązuje kolorem i ten kolor ma was naprowadzać, moi kochani na
to, że tu nie ma czarnych i białych pionków, ani żołnierzyków
postawionych po dobrej i złej stronie. Ci ludzie są szarzy i otacza
ich szara rzeczywistość, czasami wita ich bieda i ubóstwo
zaszczanych bram, a innymi razy złoto i marmury salonów z
prawdziwego zdarzenia, ale ciągle jest to ta sama, niezmienna,
szarość codzienności.
Jeszcze
raz pragnę was uprzedzić, albo raczej wam przypomnieć o tym, że
opowiadanie dotyczy brutalnego świata – gangsterów, przemytników,
prostytucji, przemocy domowej, porzuconych dzieci, nielegalnych walk,
lewych faktur i wszystkiego co składa się na szary świat
bohaterów. Czasami jest to wyjście do kina z dziewczyną i pójście
na plac zabaw by pobawić się z dziećmi, a innymi razy kilka
siarczystych policzków i wymuszony seks – dosadne porównanie,
myślę, że bardzo obrazowe zestawienie kontrastów i teraz każdy
rozumie co chce przez to powiedzieć.
Proszę
jednak nie winić bohaterów za to, że nie zachowują się idealnie.
Znaczy może inaczej – można ich winić, ale czy to od razu powód
by ich nie lubić? Ilu ludzi, w realu, w waszym otoczeniu zachowuje
się zawsze w taki sposób w jaki byście sobie tego życzyli? Nie ma
takiej osoby, bo każdy popełnia błędy, każdy się myli i każdy
czasami robi coś co nie podoba się komuś innemu. Myślę, że by
polubić bohatera, jako bohatera, a nie jako człowieka, wcale nie
trzeba się z nim zgadzać, bo wystarczy iż będzie on fascynujący
i na tyle ciekawy, by nie zanudzać swoimi poczynaniami i
wypowiedziami. Ja właśnie to starałem się tutaj stworzyć –
ciekawy świat ciekawych ludzi, a nie dobry świat dobrych ludzi, ani
też nie zły świat ludzi zawsze złych. Tu dobro i zło się
przeplata, kolory jaskrawe i mgliste, pobladłe się splatają i mącą
z sobą, tworząc szare postacie w ich szarej rzeczywistości.
Teraz
może odpowiem na kilka pytań, bo tam padły w komentarzach, a ja
nie miałem czasu na każdy z osobna odpowiedzieć, ani nie miałem
pewności, czy ktoś takową odpowiedź przeczyta.
Otóż,
nie nie jestem polonistą i nie studiowałem polonistyki, a to, że
moi bohaterowie się poprawiają... tu jest zamierzony cel. Szymon to
intelektualista, ale jak każdy popełnia błędy, więc i Magdzie,
jako że jest inteligentna zdarza się go poprawić. U Anki to ma
zupełnie inny objaw, bo ona lubi się z innych wyśmiewać i
wywyższać nad innych, i stąd wynika to jej wytykanie innym błędów.
Inteligentne
wstawki i potoczna mowa. Bohaterowie są różni i w różnych
kręgach przyszło im się obracać, bo także z różnych środowisk
pochodzą. Stąd wynikają między innymi prostackie, wulgarne
odzywki, oraz czysto prawniczy czy później także medyczny bełkot.
Ja
powiem tak – nie ze wszystkimi waszymi komentarzami się zgadzam i
często mam inne zdanie niż wy, ale także wy między sobą często
macie odmienne opinie. To jest piękne i nie chcę nikomu niczego
zarzucać czy też narzucać, bo właśnie ta różnorodność składa
się na owe piękno. Mamy różne przeżycia, różne wykształcenia,
jesteśmy w różnym wieku i pochodzimy z różnych środowisk, stąd
też wynikają nasze różne poglądy i spojrzenia w inny sposób na
te same sytuacje. Ktoś mógł się nigdy nie spotkać z przemocą, a
ktoś inny być świadkiem klepania dziecka po pupie średnio raz na
kilka dni i wcale nie uważać tego za przemoc. Ktoś ma opinie, że
jeśli mężczyzna uderzył raz, to uderzy po raz drugi, a ktoś inny
dałby szansę i uwierzył, i wcale nie nazwał niektórych bijących
damskimi bokserami. Ktoś inny uważa zdradę za coś co należy
wybaczyć i dać szansę, a dla innych jest to przekreśleniem
wszystkiego i okazaniem totalnego braku szacunku. Życie – tylko
tyle i aż tyle. Żyjemy różnie, żyjemy inaczej, żyjemy
odmiennie, więc też różnie, inaczej i odmiennie myślimy.
Mnie
osobiście bardzo zdziwiło, gdy ktoś (nie pamiętam kto) nazwał
Szymona nieobliczalnym i brutalnym. Zdradzę wam, że w moim zamyślę,
Szymek jest jednak intelektualistą. Ja nie przeczę, że on Magdę
uderzył i nie będę się rozwodził nad tym czy miał rację, gdy
jej oddawał, czy też nie, ale...uderzył raz (ten cios był jeden),
opanował się, był spokojny, cierpliwy, rozmawiał... Nim nie
telepało, nie poszedł wychlać, nie lał gdzie popadnie, nie
wydzierał się. Dlatego nie umiem pojąć jak ktoś mógł go
określić mianem brutala i w dodatku kogoś nieobliczalnego, bo w
moim zamyśle, to Marcin jest taką postacią, której nigdy nie
wiadomo co może strzelić do łba, co odbić i jak on może na coś
zareagować. To Marcin działa w takich afektach, taki nabuzowany, we
wkurwieniu, a Szymon, on wyłącza emocje i co najwyżej wymierza
karę, albo oddaje. Oczywiście nie namawiam nikogo do zmiany zdania,
mam tylko nadzieję, że uda mi się różnice między tymi dwoma
panami pokazać i postawić między Szymkiem a Cinem taką grubą
krechę graniczną, która przez wszystkich będzie jeśli nie
wyraźnie widoczna, to chociażby dostrzegana. Tak samo z paniami –
chcę by Magda i Emi, choć obie z bogatych środowisk pochodzące i
mające dobrze zarabiających mężów, były zupełnie inne.
Ktoś
się też obawiał, że Marcin zwiąże się z Nejtą. Odpowiem
tutaj, że i tak i nie. Oni będą związani nicią przyjaźni, będą
z sobą sypiać, imprezować i się sobie nawzajem zwierzać, ale
Marcin będzie oficjalnie z Anną. To Ania, a nie Natalia będzie
dziewczyną Marcina, a po pewnym czasie jego narzeczoną i żoną, bo
blog przewiduję, że będzie projektem długoletnim, więc i do
małżeństwa panienki Kamińskiej z panem Andrzejakiem dojdziemy.
W
opowiadaniu nie mogło zabraknąć dzieci i ja wiem, że możecie
mieć wrażenie, że się od nich roi, ale ile tak naprawdę znacie
małżeństw bezdzietnych? Niewiele, przynajmniej ja znam ich
niewiele i tu takim małżeństwem jest Emilia i Jan, bo ich synek
zmarł. Co do reszty, to panuje raczej łączenie:
– Lili,
córka Roberta, ale nie córka Kaśki. Robert był wdowcem, nic więc
dziwnego, że ożenił się z kobietą, która zaakceptowała jego
córeczkę i była gotowa mu pomóc ją wychować.
– Pola
i Leon, dzieci Magdy, ale nie dzieci Szymona, oraz Wiktorek, który
jest synkiem Anki, ale nie jest synkiem Marcina – ten zabieg był
mi potrzebny by były dwie takie rodziny, dwie młode kobiety z
dziećmi, które związały się ze sporo starszymi od siebie
mężczyznami. Każda z nich jest inną matką i każdy z panów jest
zupełnie inny, więc i jego relacje z dziećmi partnerki są inne.
Którego ojczyma ocenicie lepiej? Myślę, że to czas pokaże.
Tak
naprawdę to główne pary są dwie – Anna i Marcin oraz Magdalena
i Szymon. Ich wiele łączy, ale też wiele dzieli. Niby i jeden, i
drugi miał ojczyma, i przyrodnie rodzeństwo, ale każdy z nich
inaczej to wspomina. Każdy z nich też choć podobne, to jednak inne
ma podejście do kobiet. Oni wbrew pozorom nawet mają podobny
wygląd, bo oboje z lekkim zarostem i dbający o formę. Panie też
są podobne – obydwie blondynki. Jednak narzeka, że ma za mało w
cyckach, a druga, że ma za dużo w udach i dupie. Mimo podobieństw
to jednak chcę by między nimi była wyraźnie zarysowana granica i
bardzo proszę byście zwracali na to uwagę w komentarzach, i byście
mi pisali co sądzicie i czy ową granice widzicie. Oczywiście nie
chodzi mi o komentarze teraz, pod tym postem, a ogólnie, potem, tak
zaś. Chcę was po prostu na to nieco uczulić.
Wracając
jeszcze do dzieci. Niektórzy powiedzieli (napisali), że Leon jest
całkiem normalny, i że to typowe, że chłopiec dokucza młodszej
siostrze. Inni z was uznali, że dzieciak przesadza i należałby mu
się opieprz, albo porządne lanie. Ja osobiście uważam, że
dokuczanie w granicach rozsądku, jakieś tam przezywanie się,
lekkie popychanie i szturchanie jest czymś normalnym u dzieci w
takim wieku, ale to co Leon robi Poli, i jaką niechęć do niej żywi
już normalnym nie jest. Oczywiście pan Ignaszak, to nawet tego co
ja uważam za normę, za normę by nie uznawał, a z kolei Marcin, by
się dzieciom nie wtrącał i namawiał Polę by bratu oddała i to
dwa razy mocniej. – Taka różnica w wychowaniu i poglądach.
Wracając
do przemocy domowej, to myślę, że sam trailer ewidentnie pokazuje
o czym blog jest. Jeśli ktoś jeszcze trailera nie widział, to
zachęcam, by się do niego cofnął i jednak poświęcił chwilkę
(dosłownie kilka minutek) na obejrzenie. Myślę, że po kolejnej
części, która już się u mnie pisze, to znienawidzicie Szymona do
cna i psy będziecie na nim wieszać, ale niech i tak będzie, bo w
końcu i Marcin będzie miał swoją chwilę chwały, by być na
tapecie i byście to jemu miały (mieli? są jacyś panowie?) ochotę
jaja odciąć. Takie jest życie – raz na górze, raz na dole,
nigdy nie wiesz co cię czeka. Wy także nigdy nie możecie być
pewni co was od danego bohatera spotka i jak on się zachowa, ani co
go czeka, bo w końcu to ja zaplanowałem im wszystkim przyszłość
;-)
Pozdrawiam
i dla tych, którzy nie widzieli jeszcze raz wklejam trailer:
Ojej... chciało Ci się tak rozpisywać, żeby wszystko wytłumaczyć? Podziwiam, bo mi by się nie chciało. :)
OdpowiedzUsuńAż się boję, co planujesz na Szymona. Ale najpierw muszę poprzednie rozdziały nadrobić. :) Tak więc zmykam czytać. :)
Kurde... Piękna przemowa. Wiele rzeczy zrozumiałam i dziękuję za wyjaśnienia.
OdpowiedzUsuńZdradziłeś co nieco o przyszłości, za co jestem troszkę zła i chyba zawiedziona. Anna i Marcin ślub???? O BOOOOŻE!!!!!! Bardzo mi się to nie podoba. No chyba że Anna się przy Marcinie zmieni...
Wiadomo, że każdy czytelnik ma swoje zdanie. Ja mam swoje i ciągle krytykuję Twoich bohaterów, ponieważ nie popieram przemocy domowej i nawet policzek jest dla mnie czymś w rodzaju bicia. Nie wiem co zrobiłabym, kiedy mąż podniósłby na mnie rękę. Pewnie bym odeszła. Jestem wychowana sądzę, że w normalnej rodzinie i sytuacje, które przedstawiasz w tej opowieści są zupełnie poza moim światem. Nikt z moich znajomych nie policzkuje swoich żon, nie ćpa jak Emilia i nie ma wielkiej willi i przygarniętej żony z dwójką dzieci jak Szymon. Nie wiem, może tylko u mnie wszyscy dobrze traktują swoje drugie połówki, dzieci i nie mają kontaktu ze światem przestępczym (oprócz narkotyków i handlowania częściami samochodowymi).
Ale dzięki tej przemowie rozumiem co Tobą kieruje. Dziękuję i pozdrawiam ;)
Ładne podsumowanie.
OdpowiedzUsuńJa jako, że już czytałam, to mnie ten cały wstęp wynudził. Czekam teraz na rozwój wydarzeń.