MAKSYM
TOMASZEWSKI
HUBERT
PETERWAS
Magda
obudziła się nad ranem. Została przywołana do otworzenia oczów i
pchnięta w stronę toalety mdłościami. Jeszcze kręciło jej się
w głowie. Po zwróceniu McDonalda i spaghetti, miała w planach
napić się wody z kranu, umyć zęby i wrócić do łóżka, ale
brak obecności Szymona w sypialni sprawił iż zeszła na dół.
Wcześniej oczywiście zarzuciła na siebie koszulę męża, która
jej sięgała niemal do kolan. Zapinała guziki idąc w kierunku
kuchni. Co prawda mogła przejść najpierw do salonu, a nie do
jadalni, ale potrzeba napicia się mineralnej okazała się
pilniejsza niż poszukiwanie męża. Otworzyła narożnikową
lodówkę, wbudowaną w jasne meble wykonane na wymiar i napełniła
szklankę po sam brzeg. Pośpiesznie wypiła jej zawartość i na
paluszkach przeszła do salonu, gdzie słyszała podniesione głosy.
Od razu rozpoznała jeden z nich. Należał do Huberta Peterwasa –
kolegi Szymona, za którym Madzia bardzo nie przepadała.
Hubert
siedział rozwalony na skórzanym fotelu, o ciemnej, podpalanej
barwie. Kręcił pistoletem na palcu wskazującym. Przez chwilę
otworzyła szeroko oczy i omal nie pisnęła z przerażenia, ale
została przyuważona przez stojącego przy oknie Maksyma.
– Cześć
Lenka – przywitał się wesoło blondyn, wsparty o parapet, z
dłońmi założonymi na klatkę piersiową.
Szymon
jako ostatni przyuważył własną żonę. Opierał się łokciami o
kolana. Siedział zgarbiony, pochylając się nad jakimś sporych
rozmiarów kartonem.
– Już
wstałaś? – zapytał, łypiąc na nią zimnym, niemal groźnym
spojrzeniem.
Magdalena
nie odpowiedziała. Dokładnie omiotła wzrokiem niewysoką, ale
długą ławę. Choć Szymon zawsze nazywał to stoliczkiem z
dziewiętnastego wieku, ale wzorowanego jeszcze na czasach baroku.
Jej nie interesowało z jakich czasów pochodzi i jaki był koszt
tego mebla. Podobał jej się malunek, który gościł na starym,
popękanym w kilku miejscach drewnie. Widniała na nim mitologiczna
scena, małego Zeusa z rogiem obfitości, w towarzystwie nagich nimf.
Teraz malunku nie było widać, przykryty był szklankami
napełnionymi whisky lub wódką, dwiema karafkami wyjętymi z
pobliskiego barku, jakimiś kartkami papieru, trzema plikami
banknotów dwustuzłotowych, zapiętymi srebrnymi spinkami i
pistoletem Peterwasa, który został odłożony tak iż lufa celowała
wprost na nią.
– Co
robicie? – zapytała, wchodząc głębiej. Przyłożyła brzeg
szklanki do ust i znowu napiła się wody. Czuła, że przez cały
dzień będzie zmuszona mieć przy sobie szklankę albo butelkę, bo
wyjątkowo mocno ją suszyło.
– Interesy
– odpowiedział sztywno i rzeczowo Hubert. Sięgnął po broń i
schował ją do kabury przymocowanej do paska.
Lena
patrzyła wprost w oczy, pomarszczonego na twarzy bruneta. Nie bała
się go. W końcu była żoną Ignaszaka, a Peterwas był jego
wspólnikiem, czy też przyjacielem. Szczerze, to Magda prawie wcale
nie interesowała się biznesami swojego małżonka. Wiedziała tylko
iż wykłada na ASP, ma galerię sztuki i wynajmuje mieszkania
rozsiane po kilku osiedlach. Czasami też napominał jej o kupnie i
sprzedaży jakiegoś klubu, bloku, statku albo sklepu. Takie wielkie
inwestycje przewijały się przez jego ręce niczym drobne
przedmioty, które kupowało się taniej, a sprzedawało drożej. Ona
sama nad tym handlem nigdy dłużej się nie zatrzymywała, a tym
bardziej nie doszukiwała w tym jakiegoś nielegalnego procederu.
Teraz jednak broń, którą Hubert schował, dawała jej do myślenia.
– Po
co wam pistolet? – Usiadła naprzeciw męża, w jednym z czterech
foteli, które były takiego samego koloru co dwie kanapy i trzy
pufy, znajdujące się w tym samym pomieszczeniu.
– Przecież
wiesz, że strzelam – odezwał się Szymon. – Oglądałem go, bo
myślę by go od Berta odkupić – wytłumaczył, choć wcale nie
uśmiechało mu się spowiadanie przed żoną, jeszcze w obecności
swoich przyjaciół. – Idź do sypialni – niemal rozkazał.
– Siedzę
we własnym salonie, więc... – zaczęła, ale napotkała
ciemniejące tęczówki Szymona i zamilkła w pół zdania.
– Siedzisz
niemal naga – skomentował znacząco szatyn, ciągle patrząc na
nią chłodnym, mrożącym krew w żyłach spojrzeniem.
Maksym
Tomaszewski w końcu odszedł od parapetu, który podpierał i z
szerokim, chłopięcym uśmiechem, zaczął zmierzać w kierunku
Lenki.
– Mamy
maj i środek nocy, nic dziwnego, że nie jest w kożuchu –
powiedział wesolutko i położył swoje dłonie na ramionach
blondynki. Musnął ją w czoło i zapytał czy nie pożyczyłaby mu
samochodu, tego, który stoi przed galerią jej męża, bo musi
gdzieś pojechać jutro z samego rana, a nie uśmiecha mu się tłuc
pociągiem.
– A
cóż się stało z twoim motorem? – zapytał Szymon zerkając to
na Maksa, a to na żonę. Bardzo mu się nie podobało, że ktoś w
taki sposób dotyka jego własność, a już moment, gdy Magda się
zgodziła pożyczyć przyjacielowi swoje auto i w podzięce otrzymała
całusa we włosy, sprawił, że w Ignaszaku aż krew zawrzała.
Tomaszewski
jeszcze, jakby jawnie po złości, zaczął wzrokiem sunąć po
nagich udach Leny, jednak gdy jeden z jego pracodawców się odezwał,
to spojrzał na niego.
– Nie
lubię się powtarzać, nigdy mi się nie wydawało konieczne
strzępienie sobie języka po kilkakroć, ale tym razem powtórzę,
jesteś niemal naga.
Blondynka
uśmiechnęła się kpiąco, niemal z wyższością i przyjrzała
uważniej swojemu rozebranemu od pasa w górę mężowi.
– Ty
też, kochanie – rzuciła od niechcenia. – Też jesteś prawie
nagi – wyjaśniła sądząc iż Szymon mógłby źle zinterpretować
jej wcześniejszy zwrot, albo że mógł go urazić ton jej
wcześniejszej wypowiedzi.
Ignaszak
spojrzał na Peterwasa, który wydawał się być bardzo
zniecierpliwiony. Czterdziestopięcioletni brunet nawet westchnął
słyszalnie, dając tym samym przyjacielowi do zrozumienia, że ma
coś zrobić, bo on nie ma całego dnia na to by wyczekiwać aż
jaśnie królewna podniesie swoje dupsko i się gdzieś ulotni.
– Mam
wstać? – zapytał w końcu żonę, dając jej tym samym do
zrozumienia, że on traci cierpliwość.
– A
bo ja wiem. – Wzruszyła ramionami. – Jeśli masz ochotę by
sobie na przykład pochodzić, to przecież nie będę ci zabraniała.
Wstań i chodź.
Tęczówki
Szymona jeszcze mocniej pociemniały i aż zaiskrzyły. Magda więc
uznała, że to najwyższy czas by odpuścić, zanim przeciągnie
strunę cierpliwości własnego małżonka. Szatyn zazgrzytał nawet
już zębami, a znudzony Hubert zaczął podziwiać sklepienie
salonu, które podobnie jak malunek na ławie było w tematyce
mitologicznej. Nigdy nie rozumiał zamiłowania swojego przyjaciela
do starożytnych bogów greckich, ale wolał już ich widok, niż tej
rozpuszczonej blondyny, która jego zdaniem nadawała się tylko do
pieprzenia, bo dobra mogła być jedynie w rozkładaniu nóg. Tak
naprawdę to oceniał z góry, gdyż nie wiedział jaka jest Magda.
Nie miał możliwości tego wiedzieć, bo nigdy nie zamienił z nią
więcej niż dwa zdania, gdy spotkali się na jakimś bankiecie,
premierze w teatrze, albo otwarciu, któregoś z jego klubów.
– Okay,
okay, już dobrze, zostawiam to wasze towarzystwo wzajemnej adoracji
samo. I tak się miałam jeszcze przespać. – Zdjęła nogę, którą
wcześniej miała założoną na drugą, wstała i skierowała się
do drzwi prowadzących na korytarz.
– Ja
bym ci pozwolił zostać – przemówił wesolutko Tomaszewki i
ruszył biegusiem by niczym błazen, albo jakaś parodia nadwornego
otworzyć przed królewną Magdaleną Ignaszak drzwi.
– Dziękuję
– szepnęła z uśmiechem i mając świadomość iż jej mąż ich
bacznie obserwuje, położyła otwartą dłoń na piersi blondyna,
którego włosy jej zdaniem były nieco przydługie. Jego fryzura
niezmiernie kojarzyła jej się ze stylizacją Tomka z
Rodzinki.pl.
– Więc
co ty z nim jeszcze robisz? Rzuć go, ja cię przygarnę – ośmielił
się zaproponować.
Szymon
słysząc wygłupy Maksyma, przewrócił oczami i zazgrzytał zębami.
Hubert natomiast był już tak mocno zniecierpliwiony, że zaczął
postukiwać obcasikiem markowych półbutów o lakierowany na wysoki
połysk parkiet.
– Ty
nie lubisz dzieci, a ja mam ich aż dwoje. – Lena sunęła palcem
wskazującym po torsie mężczyzny, okrytym białą, opinającą
koszulą dobrej jakości. Dobrnęła aż do pępka, a potem nieco
niżej zahaczając o pierwszy guzik jasnych dżinsów.
– Dzieci
zostawimy jemu. – Maks miał już najwidoczniej cały plan
opracowany od punktu a, aż po całe abecadło. Zapatrzył się w
ciemne tęczówki swojej przyjaciółki i przełożył gumę, którą
żuł z prawej strony na lewą, uwidaczniając w ten sposób kolczyk
w języku, który został przebity jeszcze gdy był nastolatkiem.
– Kusząca
propozycja – odparła stękliwym, a jednocześnie uwodzicielskim
tonem.
Szymon
w tym czasie zacisnął dłonie w pięść i już miał wstać, gdy
Peterwas ścisnął go za nadgarstek i szarpnął ku dołowi.
– Zostaw
– syknął. – Jak cię zdradzi będziesz miał powód, by jej łeb
ukręcić – szepnął na tyle cicho, że nawet Ignaszak nie wyłapał
wszystkich słów.
– To
jak? Będziesz moja? – zapytał Maksym puszczając do blondyny
oczko i jednocześnie cofając się do męskiego towarzystwa.
– Masz
problem chłopczyku, bo mnie nie można mieć, ani posiadać. Jestem
wolnym człowiekiem. Niczyją własnością – odparła i już miała
wyjść, gdy usłyszała warkliwy ton męża:
– Wolna
to będziesz po rozwodzie. – Nawet na nią nie patrzył gdy to
mówił. Wyjął paczkę zapalniczek z kartonu, postawionego na ziemi
i zaczął je liczyć. – Teraz jesteś moja – dodał po
odliczeniu ile jest w jednym opakowaniu.
Magda
nic nie odpowiedziała. Udała, że nie słyszy i poszła do
sypialni, gdzie odstawiła szklankę na stolik nocny i rzuciła się
na łóżko, zatapiając ponownie w miękkiej pościeli, odpłynęła
do krainy Morfeusza.
Ignaszak
natomiast rozpoczął przeliczanie opakowań, a potem pomnożył ich
ilość, przez ilość zapalniczek znajdujących się w każdym z
nich.
– Co
mam z tym zrobić? – zapytał wprost.
– Przewieźć
przez pół Polski. Jest tego sto osiemdziesiąt siedem kartonów.
Trzeba to rozwieź do met dilerów. On się nie zgodził. –
Peterwas wskazał brodą na rozanielonego blondyna, który podziwiał
rodzinne zdjęcia porozstawiane po komodach.
– Bo
ja to się prochów nie tykam – rzucił Tomaszewski wciskając
dłonie do kieszeni dżinsów. – W dziwkach mogę robić, w
haraczach też nie omieszkam – dodał wolniej. – Ja to nawet mogę
w klatkach się po pysku prać, ale w dilerkę, to wy mnie nie
mieszajcie. Wiecie ile grozi za rozpowszechnianie tego gówna? –
zapytał i podszedł do ławy. Pochylił się by wesprzeć się na
niej dłońmi i spojrzeć w oczy szatyna. – Ignaś, ty bądź
mądry, a co by było jakby tak twoja córka kiedyś brać zaczęła?
Nie czułbyś się winny?
– Chyba
tylko temu, że by na dupie nie usiadła – odpowiedział Szymon
całkiem szczerze i podał dłoń Hubertowi. – Wchodzę w to. Tylko
cena jest do uzgodnienia.
– Myślę,
że się dogadamy – odparł poważnie i powoli, cały ubrany na
czarno Hubert.
– A
gdyby tak Magda jakąś kierę wzięła?! – zapytał odrobinę za
głośno zbulwersowany Tomaszewki.
– Magda
by nie wzięła – zapewnił Szymek bez mrugnięcia okiem. – A
jeśliby wzięła, to tylko jeden raz, dopóki bym się nie
dowiedział, a że bym się dowiedział to pewne. Poza tym ja tym nie
handluję, ja to tylko rozwożę.
– A
ja tylko pakuje, tak by policja się nie domyśliła – dorzucił od
siebie Hubert.
– A
kto handluje? – Maksym żując luzacko gumę, spoglądał na swoich
sztywnych kolegów. Przyszło mu nawet na myśl, że są sztywniejsi
od jego wujka nieboszczyka, świętej pamięci.
Jego
pytanie zostało puszczone w niebyt, bo ani Szymon Ignaszak, ani tym
bardziej Hubert Peterwas, nie zamierzali mu udzielić na nie
odpowiedzi. Obaj uznali, że Maksym jest jeszcze za krótki, by
rączkami sięgać tak daleko.
Brunet
sięgnął po pieniądze, wypiął pierwszy plik ze spinek i zaczął
przeliczać. Drugim rzucił w Maksyma, sugerując tym samym, by
chłopak brał się do roboty, a nie łaził i się rozglądał, bo
tym chodzeniem to go jedynie irytował. Maks co prawda liczenie
zaczął, ale chodzić nie przestał. Ciągle krążył naokoło
kanap i foteli, raz znajdując się za plecami Szymona, a innym razem
za tymi Huberta.
– Normalnie
kolana mu zaraz przestrzelę, by na dupie w końcu usiadł –
zagroził Peterwas, ale nim się obejrzał, to blondyn znajdował się
już za nim, z pistoletem, przyłożonym lufą do jego potylicy.
– Odłóż
pukawkę, bo nie chcę mieć jego mózgu na moich ścianach, gdyby
przypadkiem wystrzeliła – przemówił Szymon spokojnie, bez nerwów
i przygotował trzy drinki, złożone ze szkockiej, lodu i świeżo
wyciśniętego soku z cytryny.
Maksym
widząc pełną do połowy szklankę, odłożył pieniądze, uznając,
że przez ich gadulstwo i tak już się pomylił, więc on liczył po
raz drugi nie będzie, skoro mają zamiar tak tylko marnotrawić jego
ciężką, niewolniczą pracę. Rozsiadł się wygodnie na kanapie i
zrobił kilka łyków.
– Ty,
a jak już cię ktoś odstrzeli, to ja mogę się z twoją żonką...
no wiesz? Bo wiesz... fajny ten twój domek – zagadnął blondyn.
– Magda
po mnie nie dziedziczy.
– Jak
to nie?
– Niczego
jej po mojej śmierci nie zabraknie. Będzie miała co miesięczne
pieniądze, dzieci mają lokaty, ale... mojego majątku całego nie
przejmie.
– Ona
o tym wie? – dopytywał Maks.
– Oczywiście.
– Uprzedził
ją, by nie trwała w błędzie, bo się bał, że go arszenikiem
potraktuje – zażartował Hubert i sam się zaczął śmiać ze
swojego żartu.
Szymon
zmierzył Peterwasa groźnym, złowrogim i pełnym powagi
spojrzeniem.
– Przepraszam
cię bardzo, ale tak w ogóle to na co ci ona była? Jeszcze z
bachorami. Mogłeś sobie dupczyć małolaty bez obrączki i bez
dzieciorów.
– Skończy!
– warknął Ignaszak. – To moja żona, nie musisz jej lubić by
ją szanować, a musisz ją szanować, bo jest moja.
– Mam
ukrywać mój pogląd, bo...
– Znam
twój pogląd. Zero rodziny, zero dzieci, zero zobowiązań i zero
uczuć. Lubisz wracać do pustego domu, nic mi do tego, ale jeśli
jeszcze raz obrazisz moją żonę, to ci obiję facjatę, a jak to
nie pomoże, to twój dom już całkiem zostanie pusty, nawet
obecności twojego ducha już w nim nie będzie.
– Rozpocząłbyś
tym wojnę, wiesz o tym, prawda? – zapytał z bezczelnym
uśmieszkiem brunet i spiął banknoty. Wsunął pierwszy plik do
wewnętrznej kieszeni czarnej, lśniącej marynarki.
– Trudno
– szepnął, ale pewnie i z odrazą Ignaszak. – Nie pozwolę na
to by ktokolwiek obrażał Magdalenę, nawet ty.
– I
zabiłbyś za nią? Zabiłbyś dla niej?
– Byłaby
warta nawet zamachu na World Trade Center, który się odbył
jedenastego września. Byłaby warta tego zamachu, tamtych żyć,
więc czemu miałaby być nie warta jednego ciebie w worku i w rzece?
– Zakochany
idioto ty – skomentował Hubert i wstał. Pochylony nad ławą
dopił drinka, a potem zabrał banknoty. – Będę leciał. Zaufam
na słowo, że się nie omsknąłeś w odliczaniu gotówki. I taka
rada ode mnie. Nigdy nie ufaj kobiecie, bo się kiedyś przejedziesz.
Idziemy Tomaszek – zawołał na Tomaszewskiego, a ten wzruszył
ramionami i zapytał niczym mały chłopiec:
– A
mój samochód, ten pożyczony?
– W
komodzie są kluczyki, w górnej szufladzie. – Szymek wskazał
odpowiedni mebel dłonią.
Maks
się rozpromienił, zabrał co potrzebował, chwycił jeszcze za
pełną butelkę z barku i rzucił banknotem stuzłotowym na stół.
– Odkupuję,
bo wiesz, jestem alkoholikiem, a ten, no wiesz, mi się nie zatrzyma
przy żadnym nocnym.
– Uważaj
byś samochodu mojej żony nie rozbił.
– Się
wie, Szymuś, się wie.
Szymon
po wyjściu kolegów z mafijnego i gangsterskiego półświatka,
zadzwonił po brata swojej żony. Piotrek obudził się w jednym z
burdeli, otoczony dwiema, młodymi kobietkami. Musiał odreagować
wcześniejszą kłótnie z matką. Przyjechał jednak na wezwanie
szwagra i zabrał zapalniczki naładowane dopalaczami. Zapewnił, że
umieści je w piwnicy galerii sztuki i że przypilnuje dostarczenia
kolejnych pudeł. Szczerze miał dość bycia na posyłki pana
Ignaszaka, ale póki co nie miał innej pracy, a żyć i płacić
rachunki przecież trzeba. Poza tym Szymon mu ufał, bo wiedział, że
ten nie skazałby własnej, rodzonej siostry na bycie wdową, nawet
taką słomianą. Miał więc pewność, że Iwan nie sprzeda mu
kulki prosto w skroń, gdy będą sam na sam nawet pośrodku
szalejącej na zewnątrz strzelaniny, ani że nie odeśle go za
kratki, nawet za status koronnego i obietnice nowego, dostatniego
życia.
Kiedy
Ignaszak wrócił do sypialni, to za oknami już świtało.
Postanowił się w pełni ubrać. Zrezygnował ze spania. Uznał, że
zdrzemnie się w chwili, gdy Pola uśnie, czyli gdzieś około
południa, a Leonowi pozwoli wtedy grać na konsoli, na dużym,
plazmowym telewizorze, by mu nie przeszkadzał w odpoczynku. Ubrał
więc białą polówkę, z zielonymi guzikami i takiej samej barwy
krokodylkiem umiejscowionym na lewej piersi. Magda otwierała oczy w
momencie, gdy jej mąż wychodził z garderoby z paskiem w dłoni.
– Dobrze,
że już wstałaś – zaczął niezwykle groźnie.
Przez
chwile obleciał ją strach, ale w chwili, gdy Szymon zaczął wsuwać
pasek do szlufek, strach gdzieś uleciał.
– Twoja
mama zrobiła już śniadanie – wyjaśnił z delikatnym uśmiechem,
nachylając się do toaletki żony i używając jej żelu do
stylizacji. Nałożył go trochę na dwa palce i niedbale wtarł we
włosy, które teraz sterczały każdy w inną stronę.
– O
jak miło. Czuję, że nie mam ochoty jej widzieć – odparła
siadając na łóżku. – Ty chyba nie jesteś na mnie zły o to
picie z twoim bratem, prawda?
– Jesteście
dorośli, piliście w domu. Nie mam powodu być zły. Byłem przy
tym, gdyby mi się nie podobało i miałbym coś przeciwko, to bym ci
zabronił. Jeśli mam być o coś zły, to o to co w nocy...
Madzia
spojrzała na męża pytająco.
– Z
Maksymem – wyjaśnił.
– Aaa.
– Zaśmiała się i zaczesała dłońmi włosy do tyłu. – To
były tylko wygłupy. On jest taki... dziecinny.
– Nie
interesuje mnie co to było. Nie chcę tego więcej widzieć na
własne oczy.
– Czyli
mamy takie coś robić na osobności? – zapytała siląc się przy
tym na powagę.
– Nie.
Ma nie być więcej takich żartów. – Nachylił się do niej i
wsparł dłonie na miękkim materacu. W ten sposób znajdowała się
między jego rękoma. – Rozumiesz? – zapytał patrząc w głębie
jej ciemnych tęczówek.
– Tak
– odpowiedziała, zarzucając dłonie na jego kark. – Nie
sądziłam, że jesteś aż tak zazdrosny – skomentowała
przybliżając swoje usta do jego warg, ale w chwili, gdy je
rozchylił nagle zrezygnowała, uklęknęła na podłodze i
przecisnęła się pod jego ręką. – Nie zasłużyłeś –
wyjaśniła. – Poza tym jestem głodna, nie mam teraz czasu na seks
– dodała i wyszła.
Blondynka
ledwie weszła do kuchni połączonej z jadalnią, a już usłyszała
dezaprobatyczne uwagi swojej rodzicielki, pierwszy dotyczył ubioru,
gdyż blondynka ciągle miała na sobie jedynie białą koszulę
męża, a drugi picia.
– Jestem
dorosła – odpowiedziała Magda. – Będę piła ile chcę.
– Przy
dzieciach? – zapytała Gabi. – Poza tym upić się, a spić jak
dziwka, to różnica. Kto to widział by matka i żona wracała na
kolanach.
– Nie
wracałam na kolanach, Szymon mnie niósł.
– I
nie wstyd ci? – zdziwiła się.
Magdalena
przez chwilę intensywnie myślała, zrobiła dwa łyki kawy męża,
bo oczywiście jej matka zrobiła kawę tylko dla siebie i dla
Szymona, uznając, że córka może obsłużyć się sama.
– Nie,
nie wstyd mi – przemówiła.
– Tylko
kobiety, które się nie szanują...
– Skończ!
– warknął Szymek przekraczając próg. – Moja żona jest
dorosła, miałaś czas by ją wychowywać. Zawiodłaś, więc teraz
nie poprawiaj mankamentów. Już na to za późno. – Usiadł i
rozłożył gazetę. – Poza tym ja nie uważam upicia się, raz czy
dwa razy do roku, za jakieś staczanie, brak godności, czy tym
bardziej kurewstwo. I w tym domu zawsze piło się przy dzieciach,
barek stoi w salonie, jest w nim alkohol, imprezy też są
zakrapiane. One to widzą, ale wiedzą, że im nie wolno, bo to jest
dla dorosłych. Nie wprowadzaj do mojego domu swoich zasad i nie
wygłaszaj po raz wtórny swoich mądrości, bo już ci kiedyś
powiedziałem co o tym myślę, a ja nie należę do ludzi co lubią
się powtarzać.
– W
takim razie może powiesz co byś zjadł na obiad, bo też już
pytałam i też nie lubię się powtarzać – odparła chamowatym
tonem Gabriela.
Szymon
odłożył gazetę, spojrzał na teściową i odpowiedział:
– Choć
raz chciałbym zjeść coś co ugotuje moja żona.
Magda
słysząc, że temat zszedł na gotowanie i przy okazji też na nią,
nagle się ożywiła:
– Przecież
ty już jadłeś to co ugotowałam!
– Kiedy?
Chyba bigos na Gwiazdkę, bo woda zagotowana na herbatę się nie
liczy – odparł nie kryjąc swojego rozbawienia.
– Nie,
wcześniej jadłeś, ten, no, na Wielkanoc gotowałam. –
Uśmiechnęła się od ucha do ucha, dumna z tego, że sobie
przypomniała w ostatniej chwili najbliższą z dat, gdy to ona
tworzyła w kuchni jakiś posiłek.
– A
co ty w tym roku na Wielkanoc gotowałaś, kiedy ja katering
zamawiałem?
– Jajka
– odparła wesolutko.
Szymon
się zaśmiał i zawiesił głowę na dłoni, ugiętą w łokciu rękę
oparł o jedno z kolan.
– No
z czego rżysz, przecież prawdę powiedziałam?
– Weź
się nie pogrążaj, dobrze? – zapytał, ale nie jakoś ostro i w
niemiły sposób. Ciągle był uśmiechnięty.
– Bo
ja chciałam tylko rozładować atmosferę byście się nie kłócili.
Jak tak bardzo ci zależy, to w drodze wyjątku mogę dzisiaj coś
ugotować.
– Odgrzejesz
pierogi, które zrobiła twoja matka?
– Skąd
wiedziałeś?! – krzyknęła zszokowana.
– Nie
urodziłem się wczoraj. – Wstał i objął ją od tyłu ramionami.
– Zjadłbym twój barszcz ukraiński, ale z uszkami, uszkami –
wyszeptał wprost do jej ucha, co jakiś czas lekko je przygryzając.
– Dlaczego
ty zawsze masz takie pracochłonne życzenia? – zapytała nie
kryjąc swojej irytacji.
– Bo
jestem wymagający – odpowiedział szczerze i już miał pocałować
własną żonę w usta, gdy usłyszał za plecami tupot małych
stópek, a po chwili poczuł jak mała przylepa obejmuje jego nogę.
– Tatuś,
tatuś! – krzyczała trzylatka. – Bo mam mokle majtki – dodała,
gdy Szymek na nią spojrzał.
– Bo
się zsikała – skomentował Leon zajmując swoje stałe miejsce i
sięgając po tosta z serem i szynką. Babcia podała mu ketchup.
– Nic
się nie stało. – Szymek przychylił się do Poli, by wziął ją
na ręce. – Pójdziemy się umyć i przebrać – zaproponował.
– Ja
z nią... – zaczęła Magda.
– Daj
spokój, siedź jak siedzisz. Mogę ją przebrać. Poza tym ty zaraz
idziesz do pracy, a ja mam wolne – przypomniał wychodząc z
kuchni.
To trochę dziwne, że Lena przez cały czas nie zaintersowała się skąd jej mąż ma tyle kasy. Niby mówi się, że im mniej wiesz tym lepiej śpisz, ale ja bym tam wolała wiedzieć z kim żyje pod jednym dachem. Sądzę, że po tej scenie Lenka zacznie trochę się tym interesować i węszyć.
OdpowiedzUsuńMaksym z niego zabawny chłopak, taki wylozowany, wesolutki co on robi z takimi gburami? :P
Bardzo podobało mi się, jak Szymek obronił Magdę po uwagach Huberta, a z tego Huberta to kawał drania jest po prostu.
Ta cała Gabi denerwuje mnie niemiłosiernie teraz jej się na morały i wychowanie zebrało? I jakim prawem ją od dziwek wyzywa? Bo co bo się upiła? A ona co absytentka nigdy alkoholu do ust nie brała jakoś wątpie. Bardzo ładnie, że Szymon ukrócił jej zapędy. W ogóle to nie jest fajny pomysł, że ona z nimi mieszka stać ich żeby wynająć kucharkę, czy sprzątaczke, a ta by się przynajmniej im w życie nie wtrącała.
Lena nadal nie uważa by jej mąż robił coś nielegalnego. To że ma takich kolegów, jeszcze nie znaczy, że sam się też czymś nielegalnym zajmuje, prawda? Poza tym czy każdy kto ma kasę robi coś nielegalnie? W sumie na to pytanie, to chyba sam bym odpowiedział, że tak, bo jeśli nie przestępstwa popełnia, to choćby drobne wykroczenia, tak jak Robert na podatkach. Bo nie ma co się oszukiwać, ale robiąc legalnie oddaje się pół tego co się zarobi państwu, bo jak nie podatek dochodowy, ZUS, ubezpieczenia, to zaraz się idzie do sklepu, a tam VAT, więc jakby to wszystko zliczyć - ja kiedyś u siebie tak jeden miesiąc podliczyłem, to potem musiałem się iść napić, by to przeboleć ;-)
UsuńMaksym jeszcze pokaże swoje oblicze i nie wiem czy utrzyma się w twoim rankingu lubianych postaci.
Gabi uważa, że przy dzieciach nie wypada się doprowadzać do takiego stanu, i że kobieta w takim stanie... dużo osób ma taki pogląd, zapewniam cię. Ja ostatnio usłyszałem, że mężczyźnie przystoi palić publicznie, na ulicy, a kobieta wygląda nieelegancko i jak zdzira.
Kucharki i sprzątaczki też się potrafią w życie wtrącać.
Hubert... czuję, że ci podpadł...
Gangsterskie klimaty, prawie jak z filmu, kasa, broń i alkohol. Dopalacze w zapalniczkach, ciekawe. Lubię takie klimaty.
OdpowiedzUsuńMagda już powinna coś podejrzewać, a nie wierzyć w bajki.
Cieszę się, że ci się podobało. Dobrze, że ta dwójka jeszcze potrafi cię zaskoczyć.
UsuńCzy dla Szymona słowo żona znaczy to samo co moja własność? Na swoją własność to on może mieć dom, samochód czy cukierka.
OdpowiedzUsuńI tak i nie. Dla Szymka żona nie jest równa samochodowi czy cukierkowi, ale swoim zdaniem ją posiada, w inny nieco sposób, ale jednak w jakiś czuje się jej właścicielem. Oczywiście możesz się z tym nie zgadzać, wiele osób się z jego poglądami nie zgodzi.
UsuńOczywiście, że się z tym nie zgadzam. Co prawda w Biblii mówiło się o żonie jako o własności męża, jednak ile to było lat temu. Mąż może czuć się kochankiem, opiekunem, partnerem, przyjacielem i nie wiadomo kim jeszcze, ale do cholery właścicielem? Właściciela to ma pies, albo suczka. Szkoda, że na przyjęciach jej nie przedstawia, to jest moja własność, zamiast, to jest moja żona. Jak się nie wstydzi takich poglądów to czemu nie.
UsuńTeraz się ubawiłem, bo dotarło do mnie, że gdyby Szymek był wierzący, to miałby jeszcze jakieś usprawiedliwienie tych swoich poglądów, ale on w Boga nie wierzy, a Biblię traktuje jak zbiór baśni, bajek i zakłamanych prawd, choć niekiedy mających morały ponadczasowe - to nie moje zdanie, a Szymona, bo ja jestem akurat wierzący. Dobre, dobre, teraz będę musiał pomyśleć czym on podpiera te swoje poglądy, jakimi argumentami xD
UsuńAle na przycięciach, jak z kimś się Madzia długo zagada, to zdarzy mu się powiedzieć "porywam moją własność".
Szymon to taki typowy koleś, u ktorego wszystko ma byc tak, jak to on sobie widzi, nieznoszący sprzeciwu. Zaczynam sie zastanawiac, w jak wielu nielegalnych interesach siedzi. Mie przepadam za nim, ale teraz to jiż na maksa. A Magda przesadza z tą swoją seksualnością i to nie od dziś. Co do schematów, chodzi mi o to,że we wszystkich opowiadaniach to oprocz tych nastoletnich lub młodych matek, jakoś dziwnie jest ta,, ze rodzice tych dziewczyn jakos przezyli tę kwestie i bardzo czesto nadal mieszkają z córką i wnukami, a czesto i z ojcem bądź ojczymem, co nieco mnie dziwi. Ponadto bardzo czesto piszesz podobnie o podobnych sprawach, niektóre mysli się wręcz powtarzają, jak np.to o traktowaniu koniet -niby szanować, ale bić, jak coś nie pasuje, albo opisywanie polskiej rzeczywistosci w podobny sposób w kazdym opowiadaniu. O to mi chodzi. Ale tutaj jest troche inaczej, widzę, ze wracamy do gangsterskiego światka, a to wlasnie on mnie zaintrygował w pierwszym rozdziale, potem zrobiło się nico zbyt bardzo obyczajowo. Błagam, nie pisz "przyuważył", tylko "zauwazyl".
OdpowiedzUsuńBo polska rzeczywistość taka jest - biedna, średnia i bogata i ciężko ją w inny sposób przedstawić.
UsuńCo jest dziwnego, że babcie pogodziły się z tym, że zostały za wcześnie babciami? Co miały zrobić? Wywalić te córki z brzuchem z domu, czy dać na aborcje? Gdzie te dziewczyny mają mieszkać - przypadek Anki z tego bloga i Korneli i Agnieszki ze "Spróbuj". Magdy matka mieszka z nimi, bo nie ma gdzie, poza tym pomagała przy dzieciach, gdy był kurator. Była takim ułatwieniem pewnych spraw, ale Szymuś wcześniej lub później ją wykopie. O to się nie martw.
Co do bicia kobiet, to ani Piotr ze "Spróbuj" ani Robert ze "Skradzionego dziecka" nigdy nie podnieśli ręki na kobietę, Robertowi się zdarzy raz, ale to przy końcu i sam będzie sobie pluł w brodę. No chyba, że mamy liczyć, to że Robert bije dzieci, ale to dzieci, a nie żona, więc chyba się nie liczy.
Postaram się gdy będę pisał w pierwszej osobie by myśli Marcina i Szymona były całkiem różne, to samo Magdy i Anki, o ile zdecyduję się na perspektywę pań... Klimat gangsterski będzie, nawet dużo go będzie.
Wracając do tego, że młode kobiety, czy młodzi mężczyźni mieszkają z babciami, matkami czy rodzicami - a gdzie mają mieszkać? Kto dostaje mieszkanie od rodziców ten dostaje, a reszta albo kredyt, albo wynajem, ale za marny tysiak, to raczej nic nie wynajmą, przynajmniej dopóki są sami.
Ja za bardzo nie wiem w jakiej rzeczywistości się otaczasz, bo ja widziałem w życiu i dół i górę i gdyby tej górze powiedzieć o dole, to dla nich to jest... istna fantasta. Oni czemuś takiemu nawet nie dają wiary.
Szymon ma poglądy bić i szanować - co się moim zdaniem z sobą nieco kłóci, ale... jak to ocenią czytelnicy to się zobaczy. Póki co ty go nie lubisz tak jak Księżniczka, a Migotka go uwielbia xD Mnie się go na pewno łatwiej pisze niż Cinka, bo Cinek to jakoś w ogóle dziwnie, bardzo prostacko widzi rzeczywistość, tak... byleby było.
I faktycznie Magda jest bardzo seksualna, aż ocieka i emanuje seksem.
Szczerze powiedziawszy jestem zdziwiona takim komentarzem. Jak może być dziwny fakt, że młodzi ludzie, mający dziecko mieszkają z rodzicami? Albo że nieletnia matka nadal mieszka ze swoją rodzicielką, która mimo wszystko pomaga jej wychowywać dzieciaka? Ja nawet za ścianą mam taki przykład - dziewczyna szesnaście lat, urodziła dziecko, mieszka z rodzicami i ojcem tego dziecka. W piątkę na dwupokojowym, małym mieszkanku. Co w tym dziwnego?
UsuńI nie uważam, ze Darek powtarza schematy. On po prostu opiera się na tym, co go otacza, co widzi. Lubi wątki kryminalne, lubi obyczajówki więc takie historie pisze. Moje opowiadania to głównie związki między młodymi dziewczynami i dojrzałymi mężczyznami, więc czy to oznacza, że ja też powtarzam schematy? Oczywiście, że nie. Każdy pisze tak jak potrafi, tak jak lubi i przede wszystkim o czym lubi. U mnie motywem przewodnim zawsze będzie związek młodej gówniary i dorosłego faceta (plus jakieś niewielkie elementy kryminalne), a u Darka bardzo często będą się przewijały zwykłe, ludzkie problemy. Bo facet pisze świetnie, pisze prawdziwie i ma do tego talent. I tyle w tym temacie, lecę pisać moją Bestię bo coś czuję, że jej nie skończę.
Wrócę tu później przeczytać rozdział :D
Pozdrawiam!
Zapomniałam o najważniejszym. W nocy aż o tym myślałam i rano musiałam przed wyjściem napisać :). Szymon przewozi dopalacze. Sam ma dzieci, on nie liczy się z tym, że one w przyszłości mogą paść ofiarą tego gówna? Co za głupoty on wypisuje, nigdy w życiu nie upilnuje ani Poli ani Leona ani żadnego innego dziecka. Jak będzie chciało spróbować to i tak weźmie. Tylko Szymon chyba nie liczy się z tym, że ten pierwszy raz może być tym ostatnim. Niedawno tyle dzieciaków pozatruwało się tym szajsem i nie każde z nich było uzależnione. A ten tekst o tym, że na tyłku nie usiądzie jest żałosny. Ten człowiek w ogóle nie mysli.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja nie wiem czy mam odpowiadać za siebie, czy za Szymona. Ja ostatnio byłem na wielu pogrzebach, gdzie ludzie właśnie wyskakiwali z okna po dopalaczach, albo dziewczyna się powiesiła, bo nie miała za co już wziąć... szkoda mi tych ludzi, znałem ich, z wieloma się wychowałem, byli młodzi i mieli przed sobą całe życie, ale ja nie winię tego co im to sprzedał, a ich, że to wzięli. Mieli wolną wolę, dostali ją od Boga i zmarnowali by zapalić lub wciągnąć coś na czym pisze iż jest produktem nie do spożycia. Zakaz handlu dopalaczami, to tak jakby zakazać sprzedaży denaturatu, bo od tego też ludzie umierają, bo piją, pomimo że tego nie powinno się pić.
UsuńOfiary dopalaczy, to ofiary samych siebie, swoich wyborów. Oczywiście uważam, że nie powinno to być sprzedawane dzieciom, bo logiczne że 12 latek myśli inaczej niż 30 latek, ale... jedyną walką z dopalaczami byłaby tak naprawdę legalizacja marihuany, amfetaminy i innych piguł, ale czy to by coś pomogło? Wiele osób których znam, zaczynało od trawy i amfy, a przerzuciło się na dopy bo są mocniejsze, nieprzewidywalne i lubią adrenalinę, taką igraszkę z losem, życiem i śmiercią.
Jasna, że Szymon nigdy w życiu nie upilnowałby Poli, Leona ani Magdy, bo to nawet nie zależy od wychowania. Dziewczyna, na której pogrzebie byłem ma jeszcze dwie siostry i jednego brata. Normalna, może nie bogata, ale taka zwyczajna, polska, ciepła rodzina. Po prostu towarzystwo, nowy chłopak, zaczęła brać. Ludzie jej matkę wytykają palcami i ojca, bo "wychowała córkę na kurwę co się puszczała by mieć na dopalacze", ja nie winię rodziców, winię tylko tą dziewczynę i to nie ona moim zdaniem tu jest ofiarą, choć to ona nie żyję. Ofiarą są bliscy, ci którym urządziła piekło za życia i piekło po śmierci. Bo nie oszukujmy się kto cierpi - ten co ćpa, czy ci w jego otoczeniu? Gdy ćpa mąż i ojciec, to cierpią dzieci i żona, bo robi awantury, wynosi rzeczy z domu, dochodzi do rękoczynów.
Jednak ja jako ojciec, gdyby moje dziecko sięgnęło po coś takiego, to wydaje mi się, że w nerwach też bym przylał, potem pewnie się uspokoił i pogadał, ale winiłbym bezpośrednio syna albo córkę, a nie handlarza, bo nikt na siłę nikomu do ust, nosa ani żył niczego nie wciska, samemu się bierze samemu się łyka.
To tak jak z alkoholem. Często się słyszy "mój syn pije, bo się zadał z tym i z tym", ja to weryfikuję na "pije, bo chciał, nikt go nie zmusił".
Natomiast wracając do Szymona, on uważa, że tak wychowa dzieci iż nigdy niczego nie wezmą, bo on sam obraca się w towarzystwie gdzie biorą, a nie bierze. On odcina dzieci od biedy, wydaje mu się, że też od patologi, podczas gdy sam jej namiastkę im funduję. Wydaje mu się, że tym ich chroni - prywatne szkoły, dodatkowe zajęcia, itd, ale to nie tak, bo wiele osób co ćpa, pije i się stacza pochodziło z normalnych, nawet zamożnych domów, nie zawsze to była rodzina wielodzietna, rozbita, często pełna. Mi się wydaje, że nie ma reguły, to czy Pola i Leon nie wezmą, zależy od nich, jacy będą, co mają w genach, jak zostali wychowani, z czym się zetknęli i jaki będą mieli charakter, którym będą te wszystkie bodźce odbierali.
Ja jedno z czym się nie godzę, to z tym, że umierają przez to dzieci, że one mają do tego dostęp, ale jak umiera 25-35 latek, to bardziej mi szkoda jego bliskich, niż jego, bo on sam to brał, sam zaczął, był świadomy konsekwencji. O to, że ktoś się zabił kulką w łeb oskarżam tego co się zabił, a nie tego który sprzedał mu broń czy tego co ją wyprodukował - jego wybór, nie wiem czy satysfakcjonuję cię takie porównanie.
Możesz odpowiadać i za siebie i za Szymona, tak będzie najlepiej, ale pewnie i najtrudniej.
UsuńJa uważam, że sprzedaż dopalaczy powinna być zakazana. Po dopki sięgają głównie dzieciaki i młodzież. Przejdź się czasami koło sklepu gdzie to sprzedają. Najczęściej zauważyć tam można uczniów z tornistrami. Potem przenoszą się do pobliskiego parku czy na jakąś melinkę i robią sobie ucztę. Dlaczego tam nie ma policji, żeby tych małolatów od razu do rodziców odwozić. Dorosły człowiek sam za siebie jest odpowiedzialny, a za takiego gówniarza odpowiadają rodzice. Rodzice, którzy zazwyczaj nie mają czasu dla swojego dziecka, bo w tym kraju muszą zapieprzać dzień i noc, żeby jakoś żyć. Dlatego dają potem dzieciakom kasę, żeby zabić wyrzuty sumienia, a potem dzieciary latają na dopach. Błędne koło i nikt z tym nic nie robi. Dorośli ludzie odpowiadają sami za siebie i to ich decyzja, a co z młodszymi obywatelami? Ci co produkują, przewożą i sprzedają dokładają swoją cegiełkę do przyczyny śmierci wszystkich ofiar dopalaczy.
Ja znam uzależnionych i 15 latków i 30-50 latków. Uważam, że taki 15 latek też miał swój rozum, gdy zaczynał brać, bo jednak na tym pisze NIE DO SPOŻYCIA, więc powinien tego nie spożywać. Podobnie pisze na detergentach różnych i jakoś Cif-u nie dolewa do coli, prawda? Gdy bierze takie dziecko 10-13 lat, to jednak to jeszcze dziecko, ale gimnazjalista, to już powinien jakoś myśleć. Kiedyś, za komuny dzieciaki wychowywało głównie podwórko, w wieku 16 lat wielu już miało praktyki i jakąś pracę i miało zajęty czas. Dziś gówniarzom po prostu wszystko się daje na tacy i przez to jest jak jest. Ja np jestem przerażony gdy widzę u moich znajomych jak siedmiolatka prowadzi się do szkoły, która jest na drugiej ulicy, nie puszcza się na podwórko. Ja myślę, że to branie dopalaczy u takich dzieciaków też wynika właśnie z tego - z nudy. Bo rodziców nie ma, to nie ma kto zorganizować czasu, a sami sobie go zorganizować nie potrafią, bo nikt ich tego nie nauczył. Ja myślę, że jakby mieli jakieś obowiązki, typu pójść na zakupy i ugotować obiad, plus odrobić lekcje zanim matka i ojciec wróci z pracy, to też by było inaczej, a nie taki przyjdzie, pół kasy co matka dała wyda na pizzę czy inne coś, drugie pół na dopki, a potem usiądzie przed TV czy komputerem i nic, zero obowiązków. Oczywiście nie jest tak w każdym domu i to nie jest warunkiem, ale jednak to też wydaje mi się ma swój wpływ.
UsuńPoruszyłaś też ważny temat, choć pewnie przypadkowo - zarobkowy. Otóż ja widzę po moich dzieciach, co ich wiek jest znacznie rozstrzelony. Najstarszy gdy miał 3-6 lat nie znał pojęcia pieniądza. Dla niego było "tata idzie do pracy by kupić cukierki" i git, dla niego było ważne, że ma piłkę, samochodziki, i dwójkę kolegów z sąsiedztwa, co razem z nimi biegał po klatce z góry na dół i raz przy tym głowę rozbił i do dziś ma bliznę jak Harry Potter. Zmierzam jednak do tego, że on budząc się rano opowiadał o bajkach, piesku kolegi, czy o tym, że dziś będzie rysował to i to. A ten najmłodszy, co teraz jest jeszcze przedszkolaczkiem, to wracając z przedszkola opowiada o tym jakie gadżety dzieci przynoszą i jego problemem jest już to, że mnie na takie nie stać, bo nie wyobrażam sobie wydać pięć stów na latający helikopter, a za tydzień kolejne z dwie stówy na jeżdżący i sterowany za pomocą tabletu samochodzik, do którego jeszcze musiałbym dokupić tablet, bo ten który ma by się pewnie do tego już nie nadawał. Chodzi mi o to, że gdzieś zanikły wartości - nie liczy się kolega, wspólna zabawa, gry planszowe z mamą, tatą i siostrą, a najważniejsze jest "kiedy będę miał taką zabawkę, której inni będą mi zazdrościć". To jest szpan, od małego się w nim wyrasta i potem... i potem dla szpanu przed kolegami, dla popisu, jakiegoś poklasku też często się sięga po pierwsze używki.
Chociaż ja nie jestem psychologiem i nigdy nie interesowałem się aż tak tym tematem by sprawdzić statystyki, choćby to np ile dzieci sięgających po dopalacze jest z rozbitych rodzin. Choć to też nie byłoby wiarygodne takie sprawdzanie, bo są dzieci kochane z rozbitych rodzin, gdzie rodzice się rozeszli, ale oboje dbają o to dziecko, wymieniają się by zajmować mu czas, oboje się starają, nie kłócą i nie zapominają o urodzinach, i potrzebach takiego malucha, a potem już starszego dziecka, aż w końcu nastolatka, a są też pełne domy pełne albo awantur, albo obojętności, gdzie dzieci zbywa się pieniędzmi, albo w ogóle nimi nie interesuje i tu pomimo pełnej rodziny, to dziecko jest naprawdę samo. Zmierzam do tego, że dopalacze są rzekomo substytutem miłości, mają zamiar zastąpić te braki w miłości, w kochaniu. Nie wiem na ile psycholodzy uważają to za prawdę, ale ja się z tym zgodzę, w większości ludzie sięgają po to właśnie z powodu zaniknięcia tych wyższych wartości, brak w nich uczuć, nie doświadczyli tych koniecznych i to jest taka odskocznia, zapomnienie, albo właśnie szpan, bo najwyższa wartość to liczba oklasków od rówieśników. Wszystko jednak sprowadza się do braku miłości, akceptacji, zainteresowania. Mój jeden kolega zaczął pić, gdy mu się dziecko urodziło, bo wtedy jego mama, siostra, tata i żona poświęcali czas tylko małej, a jemu nawet obiadu nikt nie zrobił, to w końcu zaczął chlać. Na ile postąpił dziecinnie nie będę oceniał, moim zdaniem mógł pogadać, znaleźć rozwiązanie, a nie uciekać w wódę. Ludzie mają różne doświadczenia, umysły i wspomnienia. To tak jak ja jestem przeciwny biciu dzieci, ale nie śmiałbym powiedzieć komuś kogo dziecka nie znam, że dając 3 klapsy przez przykładowo 12 lat życia tego dziecka, pokazał mu jak go nie kocha, w myśl zasady "kocham nie bije". Dzieci są różne, na jedno krzykniesz i śmiertelnie je wystraszysz i będzie takie nieufne, nagle zamknięte w sobie na jakiś czas, inne zrozumie, machnie na to ręką i będzie ok, a trzecie zrobi na złość, czwarte też odkrzyknie, piąte zignoruje w ogóle twój krzyk. Nastolatkowie też są różni i nie do końca też można winić środowisko w jakim się wychowali za to, że biorą, bo jeden weźmie, a drugi wywodzący się z takiego samego środowiska nawet w życiu papierosa nie zapali.
UsuńJa zawsze staję w obronie młodych. Teraz się mówi, że dzieciaki są takie, srakie czy owakie, a to głupie, naiwne, chamskie, niewychowane, niezaradne i tak dalej i tak dalej. A czyja to jest do cholery wina. Ktoś je wychowuje. W pierwszej kolejności są to rodzice i rodzina dalej szkoła i równieśnicy, potem reszta otoczenia.
UsuńJa wychowywałam się w latach 90 i na pewno było inaczej niż jest teraz. Za komuny też było inaczej, ten świat idzie do przodu, niestety stwierdzić można, że ku gorszemu. Najważniejsze to nie dać się zwariować. Z tymi dopami to ktoś powinien zrobić porządek, bo jak to może tak być, że pod komendą policji sprzedaje się dzieciakom truciznę gorszą niż narkotyki. Nasze władze wolą jednak siedzieć i brać kase za nic. Jedyne co zrobili to wyprodukowali głupi filmik, z którego większość ludzi się śmiała. Dla mnie najlepszym straszakiem było, jak widziałam jak człowiek o mało nie zszedł z tego świata po dopalaczach. Taki był chojrak, po on przecież tyle w życiu brał różnych świństw. Dużo mu nie było trzeba. Dla 18latki to był szok i przerażenie. Nawet nie wiedziałam jak się zachować dobrze że ktoś miał jednak głowę na karku i skończyło się na strachu tylko.
Wracając do dopalaczy, najprościej byłoby faktycznie postawić tam policjanta i niech legitymuje, ale co to da, gdy ja jako gówniarz gdy chciałem się napić, to dawałem kasę takiemu żulowi, albo pijącemu sąsiadowi i on mi kupował w zamian za dwa papieroski czy seteczkę? Albo chodziłem na metę, gdzie mieli nielegalny alkohol i tam piłem, by mnie czasami nikt z tym na ulicy nie przyłapał. Płaciło się za dwie literatki, piło na raz i wychodziło. Myślę też że każdy ma coś za uszami i jak ktoś zapalił raz trawę, czy wypił kilka razy będąc nieletnim, to jeszcze nie skreśla go i nie stawia na marginesie. Grunt to znać umiar, mieć swój rozum i nie chcieć kopać własnego grobu, a wielu młodych ludzi, nawet ma pomysły takie, które zagrażają życiu, jakieś wyzwania, testy, zjazdy na rolkach stromą ulicą z ostrym zakrętem, a potem nos rozwalony na ścianie, albo śmierć na miejscu, bo mózg się rozpadł. Kiedyś życie ceniono, a dziś życie straciło ważność...
UsuńWracając do rodziców i braku czasu. "Nie krzycz na dziecko, bądź spokojnym", gdzie ja sam, widząc przykładowo samotne matki, które żrą się z nierobami o alimenty, lewitują między pracą na trzy zmiany, a przedszkolem, babciami, koleżankami, by jakoś związać koniec z końcem... no nie śmiałbym takiej kobiecie powiedzieć, że jest złą matką, gdy pod wpływem zmęczenia, braku siły, pomysłu jak polepszyć życie sobie i dziecku, powiedziałaby "weź się kurwa uspokój, stój i nie biegaj" gdyby taki mały jej po sklepie krążył i wszystko wyjmował. Nawet bym jej nie ocenił gdyby klepnęła w tyłek. Brak czasu, niewyspanie, brak pieniędzy, ciężka praca, zmęczenie - to się równa brak cierpliwości i czasu na to by być matką i za co ją winić? Za to, że facet, który powinien zarobić na rodzinę odszedł do innej, albo poszedł z kolegami w melanż i uznał, że woli takie życie od pampersów i płacenia rachunków? Nie ma na takie coś ratunku, dopóki system państwa się nie poprawi.
Wracamy więc do wartości pieniądza, która wzrosła i zmalała jednocześnie. Wzrosła, bo coraz bardziej cenimy kasę i wartości materialne, a zmalała, bo za tę samą kwotę dziś można kupić znacznie mniej niż dziesięć lat temu. Co z tego, że tanieje technika, gdy telewizor zazwyczaj kupujesz jeden na 5-10 lat, jak drożeje żywność, którą kupujesz codziennie lub co 2-3 dzień. Ja ostatnio byłem w szoku jak znalazłem paragon, gdy sprzątałem. Paragon z grudnia, na dzień przed świętami, daty 2008 rok na kwotę 209 zł i ileś tam groszy, gdzie gdybym dziś poszedł z tym paragonem do sklepu i zakupił dokładnie to samo w takich samych ilościach i takich samych marek, to zapłaciłbym spokojnie 400-550 zł, w zależności od tego jaki sklep bym wybrał. To daje do myślenia i nie zwracamy różnicy na to, że cena przykładowo pasztety skoczyła o prawie 100%, bo kiedyś taki w opakowaniu kosztował 75 groszy, a dziś 1,45 zł, o mące, którą kiedyś kupowałem za 45 groszy nawet nie wspomnę, czy o biletach autobusowych za 75 groszy, gdy dziś kosztuje chyba 2,10 zł. Przez wzrost cen ludzie pracują w 2-3 pracach, czasami dorabiają jakimiś fuchami na czarno, i zwyczajnie nie mają czasu i siły na wzmacnianie więzi, bo nie da się pielęgnować uczuć, bez poświęcania czasu drugiej osobie, a kiedy mamy poświęcać czas tej drugiej osobie?
Ja myślę, że łatwo się wypowiadać na taki temat tym co mają rodziców na rencie co jeszcze pracują i pomagają, do tego żonę co ma dobre macierzyńskie i samemu się zostało wkręconym na jakieś dobre stanowisko, gdzie idzie się do pracy na 8, wraca o 16 i nie ma się zmartwień finansowych. Im się łatwo wypowiadać, bo oni nie rozumieją i potem oceniają "jak może zostawiać 10 latka samego w domu", "jak można nie płacić rat", "jak można mieć komornika", "jak można dziecka nie zabrać na wakacje tylko usadzić przed komputerem" i takie osoby nawet kapują do ośrodków różnych itd, bo brak im własnych zmartwień i angażują się w zmartwienia innych, nawet nie umiejąc pojąć wagi tamtych problemów, nie rozumieją, że być może nie było wyjścia, ani żadnej innej możliwości.
Ja też staje w obronie młodych, gdy można. Sam mam w pracy takiego pracownika, co go wszyscy skreślali, bo niby wypić lubi, bo do bijatyk pierwszy, bo wygląda jak wygląda, bo tatuaży pełno, a to jest, być może wulgarny, ale naprawdę zaradny i pracowity młody facet, który po prostu miał ciężkie życie i nie było w tym życiu kogoś, kto by mu pokazał, że można inaczej. I oceniają go zazwyczaj tacy, którzy wiesz... obiadek zawsze był na stole, bo mamusia lub babunia była w domu, na studia się dostało, na prawko się dostalo, samochód rodzice pomogli kupić... między tymi ludźmi sama widzisz, że jest przepaść, mieli inny start, nierówne szanse.
UsuńGdzieś patrząc na takich ludzi, na takie podziały i głosy ludzi wokoło, też przyszedł pomysł na właśnie wcześniej Miejskie opowieści, i na kilka innych opowiadań. Samo to jak Anka ocenia rodzinę Marcina - często spotyka się w życiu takie Anki, które mówią "ma piątkę dzieci, niemal każde z innym i narzeka na brak kasy, a kto jej kazał tyle robić" - ja też łapię się na tym, że często tak oceniam, często mam takie myśli, bo niestety jakaś tam jednostka wyrabia zdanie ogółu i w swoim życiu spotkałem za dużo właśnie kobiet co były wielodzietne na własne życzenie, pomimo że nie miały co do garnka włożyć, a ojcowie tych dzieci to co nowszy to był większy menel, ale znam też inną stronę. Znam kobietę co miała jedno dziecko jako panna, potem dwoje z mężem, który odszedł po kilku latach do innej i ją zostawił, i po pół roku w ogóle o te dzieci przestał dbać i spotkała kolejnego, może nie bogatego, ale gotowego zaakceptować ją i dzieci, pomógł jej wiązać koniec z końcem i on miał już dwójkę swoich dzieci, bo był wdowcem, potem kolejne mają wspólne i nagle mamy w jednej rodzinie 6 dzieci myślimy co to za kobieta, jak mogła do tego doprowadzić mając tylko dwa pokoje? Nie oceniam jej, prywatnie powiem, że jest świetną matką i dzieci są szczęśliwe, choć nie są bogate. Czasami po prostu oceniamy ludzi przez pryzmat pozorów, nie znamy ich motywacji, historii, przeszłości.
Tu wiele osób oceniało bohaterów bardzo krytycznie - Magdę, gdy pojawiła się wzmianka o sprzedaży dziecka, Marcina bo klnie i ma te swoje dziecinne wstawki, Roberta bo pije, Wiktorię i Patryka bo się nie uczą, Szymona bo uderzył Magdę... ja od początku pisząc byłem przygotowany na krytykę postaci, nawet jej oczekiwałem, bo nie chciałem tworzyć ludzi bez wad, w nich miało się ścierać dobro ze złem, chciałem pokazać taki swojego rodzaju prawdziwy świat, gdzie kłamstwo, pobicie, upijanie się jest złe, ale też nie powstaje znikąd, nie jest bez powodu i ludzie którzy kłamią, piją i biją, też mogą, a nawet powinni mieć jakieś zalety. Po przeczytaniu innych blogów obyczajowych czy romansów, około setki, trafiłem na może 5-10, gdzie też dobro ze złem się ściera i mieszka w jednym bohaterze, w innych opowiadaniach albo był jasny podział - ten dobry taki całkiem dobry, a ten zły, całkiem zły, albo wszyscy byli tacy lepsi i było słodko i dążyło do jednego (to tak w temacie do tych blogów, o które pytałaś).
Denerwuje mnie Gabriela,ona nigdy nie staje w obronie swoich dzieci? I jeszcze robi z Magdy dziwke,bo za dużo wypila? Strasznie mi ta kobieta działa na nerwy jak Szymon pobił Piotra to tez nie widziała Szymka winy ani trochę nie stanęła w obronie syna. Ja bym chciała w najbliższym czasie przeczytać tę części jak Magda odejdzie od Szymka i jak oboje zaczną się zmieniać. Marcin rzeczywiście jest wyrośniętym chłopcem i straszny z niego prostak. A będą części o Emili i jej mężu?
OdpowiedzUsuńBędą części o Emi i jej mężu, ale zarówno ona jak i Jan będą nieco inni niż w pierwotnej wersji.
UsuńCześć! Obiecałam, że wrócę i przeczytam, więc jestem i czytam!
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że cholernie mi się ten rozdział podobał. No po prostu jestem zachwycona i pławię się w tym zachwycie niczym uszka w barszczu ^^ Ale tak - fakt, że Szymuś zgodził się na przewóz, rozprowadzenie, czy co tam jeszcze dopalaczy, zupełnie mnie nie dziwi. Aczkolwiek nie pochwalam takiego działania. Fajny był tutaj argument o Poli lub Magdzie. Wiadomo dzieci rosną, kiedyś zapragną wyrwać się spod skrzydeł Szymka i być może ona lub Leon sięgną po taki rodzaj narkotyków. Magda przecież też mogła spróbować z ciekawości albo coś ( w sumie nawet by to do niej pasowało). Uważam jednak, że Szymek powinien się zastanowić, czy warto zajmować się takim świństwem. I tak już przecież siedzi w nielegalnych interesach, więc po co brać udział jeszcze w takim gównie? Jeżeli chodzi o pole z dopalaczami jestem całkowicie przeciw i chętnie bym to Szymkowi wyperswadowała z głowy.
Oj, Szymuś jest zazdrosny! Jeju jak słodziutko <3 <3 <3 Migotka aż się uśmiechła xD
Fajnie, że Magda ma takie luźne podejście i w obecności męża "niby flirtuje" z przyjacielem. Naprawdę fajnie tak poczytać o facecie, który mimo wszystko kocha swoją żonę i jest o nią zazdrosny. Nie chorobliwie, jakoś toksycznie, ale zwyczajnie, ludzko zazdrosny o swoją własną kobietę.
Nie Szymuś, Magda NIE NALEŻY do ciebie. Madzie jest TYLKO twoją żoną i jak powiedziała jest wolnym człowiekiem, mogącym robić co sobie zamarzy. Rozumiem dlaczego Ignasiak mówi o Madzi w charakterze swojej własności, ale miło by było jakby ktoś mu uświadomił, że mimo wszystko żona nie jest jego osobistą własnością.
"– Byłaby warta nawet zamachu na World Trade Center, który się odbył jedenastego września. " - Boże, Migotka padła na glebę i chyba nie wstanie. Nie sądziłam, że Szymuś mimo wszystko może aż tak bardzo kochać swoją żonę. Dotychczas uważałam, że rzeczywiście kocha ją, ale na jakiś taki swój własny, trochę sztywny sposób. Teraz widzę, że darzy ją prawdziwą miłością, taką za którą gotowy byłby zginąć. Bo coś mi mówi, że mimo wszystko Szymek oddałby życie za swoją rodzinę, nawet za Leona, na którego niby tak wiecznie krzyczy.
Migotka może jest chora psychicznie, ale Migotka Szymusia uwielbia <3 Zwłaszcza kiedy broni swojej żony jak taki lew, nawet przed teściową <3 Mówię ja bym chciała takiego Szymka w realnym świecie spotkać, pogadać, napić się wódki. Kurde, ale bym miała radochę ^^
Chciałam też dodać, że znakomicie opisałeś sytuację z tym pistoletem, ten taki gangsterski światek. Trzech kolesi siedzi sobie w salonie jak gdyby nigdy nic, na stole leży broń, na dworze gwiazdki świecą, a w kartonach są dopalacze. No po prostu cudownie. Takie to wszystko spokojne, dopasowane do siebie, widać że każdy z nich już od dawna siedzi w nielegalnych interesach i mimo pewnego zaufania, to nadal wyczuwalny jest pewien dystans. Po prostu genialne, prawdziwe i stuprocentowo pasujące do tej historyji :D
Swoją drogą na początku nie mogłam zajarzyć o co biega z tym Maksymem xD Tak czytam, czytam i myślę sobie: Kur** kim ty do cholery jesteś?! Co ty tu w tej historii robisz i po coś się zjawił?!
Ale z każdą linijką dowiadywałam się coraz więcej i w końcu wpasowałam gościa w tą powieść ^^
Dobra lecę do swoich obowiązków.
Pozdrawiam! ;*
Miguś i taki długi komentarz <3 Tysio w niebo zabrany, bo będzie miał możliwość odpisać i podyskusić xD
UsuńZacznę od tego, że cieszę się, że ci się podobało.
Na temat dopalaczy ja już wyraziłem swoje zdanie w odpowiedzi na komentarz Księżniczki, więc możesz się tam udać i przeczytać. Tutaj jedynie dodam informację, że Magda faktycznie spróbuje narkotyków, Szymon się dowie i zareaguje jak to on potrafi. Czyli będzie ryk na pół ulicy i nie chodzi tu o jego krzyk, bo on prawie nie krzyczy ;-)
Magda ma takie podejście do samej siebie, że choć nie lubi być traktowana przedmiotowo, to lubi czuć, że jest pożądana. Ją taki flirt bawi, bo jest pewna siebie i wie, że na zdradę nigdy by sobie nie pozwoliła - ale o tym jak bardzo brzydzi się zdradą jeszcze będzie.
Szymon uważa, że Magdzia (tak ją będzie Tomaszewski zdrabniał) jest jego osobistą własnością.
Bo on ją kocha na sztywny sposób, ale szczery, taki mocny. To jest aż toksyczna miłość - jego własność, więc o nią dba, bo do swojego gniazda się nie sra i swoich zabawek nie niszczy i innym psuć też ich nie pozwala.
Szymek kieruje się takimi starymi, mafijnymi zasadami - za swoich byłby w stanie oddać życie, cechuje go braterstwo, lojalność (nie licząc tych zdrad, ale on to inaczej sobie...). Natomiast będzie jeszcze inna grupa przestępcza, taka młoda, nowa, co będą w razie kłopotów jeden zganiał na drugiego, sypać będą na siebie i oni jak nie trudno się domyślić, szybko sami siebie wykończą
On wcale tak wiecznie na Leosia nie krzyczy ;-) Leoś wyolbrzymia.
On dla Gabi moim zdaniem był bardzo niemiły. Mógł powiedzieć to co powiedział, ale milej, tak sympatyczniej, nie tak chamsko. Miał jednak racje - jej era wychowywania Magdy już była, a teraz jest era Szymonka z paskiem ;-)
Oni w interesach wiedzą, że jeden drugiego by nie wydał, nie sprzedał, itd (chodzi o Huberta i Szymona), nie godzą się jednak ze swoimi prywatnymi poglądami. Maksym jest trochę z innej parafii :)
No i wyszło, na czym polegaja interesy Szymona. Jeny co za Cymbał. Uważa się za niewiadomo kogo a zachowuje sie jak nieodpowiedzialny gówniarz. Przecież on ma dzieci, które rzekomo traktuje jak swoje i troszczy sie o nie. A bawi sie w dopalacze. Co z tego ze on tylko przemyca... cholera przeciez to gówno przywleka do domu. A Magda oczywiscie niczego nieswiadoma... współczuje jej takiego faceta. Oprócz tej kasy, którą zreszta jak widać to w większosci bierze z nielegalnych źrodel to nic jej nie może dać . Tylko pozory bezpieczeństwa.... i calej reszty.
OdpowiedzUsuńwww.swiatlocienn.blog.pl
Nawiasem w końcu nadrobilam;) w przeciągu kilku dni wezmę sie za sierotki,;)
Powiedziałbym o Szymonie wiele złego, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że jest nieodpowiedzialny, bo jednak rodzinę zabezpieczył nawet na wypadek gdyby umarł lub poszedł siedzieć. Dlatego bardzo ciekawi mnie twoje zdanie, bo jest takim powiewem świeżości, zupełnie innym spojrzeniem.
UsuńWydaje mi się też, że Szymon daje Magdzie więcej niż samą kasę. Daje jej troskę, opiekę, seks, miłość... toksyczną, nieco chorą, ale miłość.
Sierotki sobie odpuść, bo będę się starał je poprawić, albo dokończyć i dopiero poprawić - tu jeszcze nie podjąłem decyzji.
Aaa jeszcze coś! Zapomniałam dodać w poprzednim komentarzu - Lena nie interesowała się jakie interesy prowadzi Szymon, bo pewnie domyślała się, że wszystkiego i tak jej powie. Im Magda mniej wie, tym lepiej dla Szymka zwłaszcza, że w tym ciemnym półświatku obracają się różni ludzie i kiedyś ktoś mógłby chcieć wyciągnąć informacje o Szymku właśnie od Magdaleny. A tak kobieta nic nie wie, w niczym nie może pomóc i jest szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńChciałam też dodać, że Gabriela jest nienormalna. Jak można sugerować córce dziwkarstwo, czy kurestwo tylko dlatego, że ta się raz spiła? Przecież była z mężem, nie szlajała się sama po klubach, nie chlała przy jakimś barze otoczona śmierdzącymi facetami, tylko piła z własnym szwagrem, u niego w domu, w obecności własnego męża. Jezu, niektóre kobiety są naprawdę zacofane i cieszy mnie fakt, że Szymek przygadał teściowej <3
Kochany facet <3
Jeszcze raz pozdrawiam!
Masz rację, bo taki był plan i tok rozumowania Szymona. On o tym nawet w pewnym momencie powie "Magda nic nie wie, dlatego nikt przy zdrowych zmysłach i znający mnie nie porwie się na porwanie Magdy by coś od niej wyciągnąć. Dzięki temu, że mało wie, jest bezpieczna".
UsuńBoże, widzę nikt nie lubi Gabryśki. Dlaczego?!
O noł, noł noł! Miguś lubi Gabryśkę, tylko Gabryśka gupio gada xD
UsuńA tak na poważnie to nic do kobiety nie mam. Zawiodła jako matka, ale teraz się nieco ogarnęła i mimo wszystko pomaga Madzi. Niby Szymon ją wziął pod opiekę żeby gotowała itp, ale w końcu gdyby była kobietą z lodu to by odmówiła prawda? Powiedziałaby, że zarówno Szymon jak i jego pieniądze mogą się schować, bo ona w dupie im pomagać. Jedyne co mogę jej zarzucić to to, co już wcześniej napisałam - kiedy Magda i jej brat byli młodsi, Gabrysia jako matka zawiodła. Nie podoba mi się też to, że bardzo wykorzystuje fakt, iż jej zięć jest bogaty. Ja rozumiem, każda matka się cieszy kiedy jej córka trafi na bogatego faceta, ale bez przesady. W końcu to mąż jej córki, nie jej więc oprócz zwykłej pomocy przy dzieciach, ewentualnie od czasu do czasu przy pracach domowych, nie powinna aż tak ingerować w portfel, dobroć i życie zarówno Szymka jak i Magdy.
Zgadzam się z Tobą, że Szymuś może i za ostro potraktował Gabrychę (dżizas, mam skojarzenie z Gabryśką, tą od Mariolki :D ), ale miał trochę racji. Lena jest dorosła i może robić co chce, a to co robi poza domem, będąc w towarzystwie męża oraz dzieci nie powinno jej interesować.
P.S Miguś się cieszy, że Tysio w niebo się zabrał, tylko kiedy Tysio wróci? Bo Migusi smutno będzie :(
P.S2 A Miguś ma niespodziewankę i specjalnie dla Tysia wcześniej rozdział wstawiła na Bestii xD Tylko niech Tysiaczek z tej radości jeszcze wyżej nie poleci, bo nie będzie umiał wrócić, a Miguś latać nie może. Miotłę jej zabrali i piszo kazali chodzić, chamy jedne xD
Pozdrawiam!
Ale fajny klimacik, scenka jak z filmu gangsterskiego, podsłuchująca kobietka i konferujący mafiozo. Alkohol jest, broń też, jeszcze im cygar brakowało.
OdpowiedzUsuńSzymon już zajmuje się tyloma interesami, że jeden wiecej, jeden mniej, to nie robi różnicy, przecież on nie będzie sprzedawał dopalaczy, on je tylko będzie przewoził. Niezłe wytłumaczenie nielegalnych poczynań. Nie pochwalam tego, bo to jest złe i z jednej strony zgadzam się z autorem, że bardziej winny jest ten kto bierze, bo ma rozum i wolną wolę, robi to na własną odpowiedzialność, ale z drugiej strony nie można nie potępić Szymona, bo on w pewien sposób rozprowadzając ten szajs daje takiej osobie mozliwość, ułatwia dostęp do narkotyków.
Zastanawiam się, czemu tak naprawdę Maksym nie chce brać udziału w tym, czy faktycznie nie chce mieć nic wspólnego z narkotykami, bo nie chce mieć ludzkiego życia na sumieniu, że ktoś się przez niego zaćpa, czy jest inny powód. Tak mi przyszło do głowy, zwałszcza czytając tytuł rozdziału, że może on jest tajniakiem i dlatego robi takie uniki.
Hubercik to bardzo nie lubi Madzi, oj bardzo, a jak brzydko się o niej wyraża, że nadaje się tylko do pieprzenia, do rozkładania nóg, okropny jest, tak naprawdę jej nie zna, a tak wyraża się o kobiecie, na dodatek żonie przyjaciela, chyba go nie polubię, chociaż może jeszcze zmienię zdanie, się zobaczy. Szymon tą całą przemową do Huberta pokazał, że bardzo kocha Magdę i byłby gotowy dla niej zabić, czy zginąć w jej obronie, fajnie, że nie pozwala obrażać żony, nawet przyjacielowi.
Madzia to chyba lubi balansować na cienkiej linie, wiedziała, że swoim zachowaniem w salonie denerwuje męża, ale nie przeszkodziło jej to, poflirtować z Maksymem. Ale bestyjka, prowokatorka jedna, wie kiedy się wycofać, podkręciła atmosferę, w Szymonie już zaczęło wrzeć, już już prawie nastąpił wybuch, a ta postanowiła się wycofać. Dla niej to nic nie znaczący flirt, a dla Szymona powód do zazdrości. On uważa Magdę za swoją własność, tylko hola panie Ignaszak, to kobieta, żona, a nie krowa, czy samochód.
Co do Maksyma to nie wiem, co o nim myśleć, w interes z dopalaczami nie chce wejść, z Madzią błaznuje ile wlezie, taki luzak, ale odnoszę wrażenie, że on to robi wszystko na pokaz, że to gra, że bardzo się stara by inni go właśnie takim postrzegali, takim wesolutkim chłopcem.
Spodziewałam sie, że Gabriela będzie robiła Lence wyrzuty, że się spiła, ale nie przyszłoby mi do głowy, że posunie się do tego, żeby własną córkę nazwać dziwką. Cieszę się, że Szymon ujął się za Magdą, bo tak powinien postąpić w takiej sytuacji kochający mąż. Jedyne co mogę mu zarzucić, to sposób w jaki to wszystko do teściowej powiedział, nie mam mu za złe treści pzremowy, tylko to jak to zrobił, wyszedł na chama i buraka. Ma rację, że Magda jest dorosła i nie zrobiła nic złego, nagannego, za co, aż tak należałoby ja potępiać. Gabriela nie ma prawa w ten sposób mówic do córki, faktycznie już za późno na wychowywanie, bo to nie dziecko, czas minął i choćby nie wiem jak chcieć, to się nie cofnie.
A i zapomniałabym, ciekawi mnie też, czy Magdzie ta scena z bronią, da do myślenia, czy nie zacznie się zastanawiać nad interesami męża. Do tej pory nie interesowało ją jakie biznesy Szymon robi i skąd ma taką dużą kasę.
Nie lubię Huberta. Bezczelny i chamski... :/ Takiego faceta nie da się lubić. Po co Szymon z nim trzyma? Pewnie dla kasy na nielegalnych interesach. Ech, nie dziwię się, że Magda za tym typem nie przepada. Ale dziwi mnie za to to, że nie wnikała skąd on ma kasę. Tym bardziej, że ciągle jakieś wielkie inwestycje były... No kurcze, nie rozumiem tego. Nie wypytywała ani nic? Może bała się usłyszeć odpiwiedź, a liczyło się tylko to, że ma wygodne życie z nim. ;d Od początku było jasne, że ta rozmowa z Maxem była tylko po to, by podrażnić Szymona. I udało jej się, hahah xd Ale widać, że Szymon prawie wyszedł z siebie. Niewiele brakowało, hahahah xd W ogóle nie rozumiem, jak Magda mogła w takim stroju tam wejść i nie wstydziła się. Dwóch obcych facetów, a ona nieubrana... no przynajmniej nie do końca. I zero wstydu. No ja? Szymon miał prawo być na nią o to zły. ;d Chociaż nie wiem, czy do końca chodziło mu o to, by poszła, bo jest naga, czy o to, by nie dowiedziała sie, co on kombinuje razem z tym kretynem Hubertem.
OdpowiedzUsuńHubert- nie wiem jak go określić. Jest taki inny, bezczelny i chamski, niby kumpel Szymona ale jakoś go nie lubię. Natomiast Magda i Szymon wydaja mi się być szczęśliwym małżeństwem. Maja złe dni gdy się kłócą, ale są rodziną i się wspierają. Leon i Pola są fajnymi dzieciakami, choć Leon czasem mnie denerwuje tym wywyższaniem siebie bo jest starszy. Nie sądziłam, że Magda wyjdzie z sypialni w samej koszuli męża. Fajnie go drażniła z Maxymem. Ciekawiła mnie reakcja Szymona na to ale tylko się wkurzył.
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę mitologii. Najgorsze ze szkoły co mogło dla mnie być. Nigdy nie rozumiałam tych wszystkich bogów greckich, rzymskich, kto jest czego patronem, kto co komu zrobił itd. Dobra, ale do rzeczy: co mam napisać o tym rozdziale? Nie wiem. Przeraża mnie powoli Szymon, przeraża mnie jego przestępczy świat, przerażają mnie ci kolesie z bronią w ręku, którzy przewożą po Polsce dopalacze i przeraża mnie to, że Magda ma to tak głęboko gdzieś! Kurde, ona ma małe dzieci! Właściwie Szymon też nie myśli o dzieciach. Już się domyślam skąd u niego ten gruby portfel… Interesy. A i jeszcze wciąga w to wszystko Piotra, no brawo.
OdpowiedzUsuńMagda wkurzyła mnie tym, że na oczach Szymona flirtowała z Maksymem. Wie doskonale, że jej mąż jest… brutalny, że może mu się to bardzo nie spodobać, a mimo wszystko to robi. Miałam wrażenie jakby Maksym chciał ją… (piiiiiiiiiiii), na tym stoliku z któregoś tam wieku i to jeszcze na oczach Szymona.
Żal mi tylko tych dzieci.
Ja uwielbiam mitologią i myślę, że tam nie ma za dużo do rozumienia, trzeba tylko przeczytać i zapamiętać ;-)
UsuńDlaczego uważasz, że Szymon nie myśli o dzieciach? Przecież nie zostawił tych dopalaczy na wierzchu, by sobie wzięły. Jasne, że jego przestępczy świat może przerażać, ale dla rodziny, jak na razie nie był zły.
Czy Szymon jest brutalny? Zapewniam cię, że jeszcze zmienisz o nim zdanie. Jasne, że on może żonie przyłożyć, ale nie straci panowania nad sobą, nie jest brutalem w stosunku do niej, zapewniam.
W pewnym sensie zgadzam się z Szymonem, bo to, że kobieta się napije, to jeszcze nie czyni z niej dziwki. tym bardziej, że zrobiła to ze znajomym, w towarzystwie męża i nie łaziła potem i nie rzygała po krzakach. Jak facet się napije, to wszystko okej, ale kobieta, to już kuźwa nie ma nawet prawa patrzeć na alkohol? Babcia Gabi naprawdę potrafi wytknąć wszystko wszystkim, tylko swoich błędów nie dostrzega. nie ogarniam jej :/
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o tą scenę, której świadkiem byłą Magda, to naprawdę prze chwilę miałam wrażenie, że oglądam jakiś film gangsterski i to jeszcze nie ten, które teraz produkują, tylko sprzed 2010 roku, bo wtedy były robione te najlepsze. Szymek to naprawdę taki trochę mafiozo i ja się zastanawiam, czemu Magda się jeszcze w tych jego wszystkich machlojkach nie połapała. przecież ona inteligentna jest, a stała tam w tej koszuli zupełnie jak taka przysłowiowa blondynka. I mimo, że podejście Szymona do niej chwilami mi nie pasuje bo wydaje się zbyt ostry mówiąc o niej "moja własność" to ma u mnie plusa za obstanie za żoną, mimo wszystko.
Dawno nie miałam tak sprzecznych opinii na temat Szymona. Z jednej strony on mnie wkurza i strasznie go nie lubię. Wiem, że czasem o nim rozmawialiśmy i próbowałeś mnie przekonać, że on nie jest taki zły, ale jak ja mam akceptować kogoś, kto tak się odnosi do swojej żony. On ją traktuje jak swoją własność, jak jakąś rzecz, którą kupił i nikt nie może jej dotknąć. On ją traktuje strasznie przedmiotowo. Wiem, wiem, że ona była ubrana dosyć skąpo, ale mam wrażenie, że nawet gdyby weszła w golfie i spódnicy do kostek, zachowanie Szymona by się nie zmieniło i i tak by ją wyrzucił z pokoju w swój typowy, chamski sposób. W zasadzie nie rozumiem czemu on się związał z Magdą i jej bonusowymi dzieciakami, bo rzeczywiście to do niego nie pasuje. Sądzę, że mimo wszystko on ją kocha, bo bronił ją przed Hubertem. Jestem zaskoczona, że Szymon się zajmuje narkotykami, choć w sumie może nie powinnam. Rozbawiło mnie to stwierdzenie Szymona, że on by wiedział, że Magda albo dzieci ćpają i że on poprzez bicie zakończyłby ten nałóg. Sądzę, że grubo się myli i nawet chciałabym, żeby ktoś udowodnił mu, że jego teorie nie mają racji.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się mu natomiast, że wkurzyło go to igranie Magdy z Maksem na jego oczach, on jest o nią zazdrosny, a Magda trochę przegięła, nie wiem co chciała tym osiągnąć. Plusem Szymona jest też to, że obronił Magdę przed trochę niesprawiedliwymi oskarżeniami matki, Choć szokuje mnie, że on jest w stanie krzyknąć na swoją teściową, to jednak w tym wypadku miał rację. upicie się raz czy dwa razy w roku nie jest żadnym kurestwem :/
Podobało mi się to jak Szymon zareagował na słowa Gabrieli. Dobrze, że nie daje jej zbyt wiele wolności w swoim domu, bo jak się babka/teściowa/matka zaczyna wtrącać to zazwyczaj wychodzi odwrotnie niż miało. A Gabi raczej nie należy do osób, które mają prawo kogokolwiek umoralniać. Szymon w wydaniu takiego obrońcy mi się podobał ogromnie. I to, co powiedział do kolegów odnośnie Magdy - że jest warta nawet zamachu na WTC. No w takim wydaniu mogłabym go polubić. też bym się na jego miejscu wkurzyła jakby mój facet na moich oczach z kimś innym flirtował, ale mam wrażenie, że Magda zrobiła to celowo. W każdym razie cóż... co Szymon zplusował zachowaniem, to zaminusował narkotykami:D I znowu wyszedł u mnie na zero :D
OdpowiedzUsuńGabriela mnie drażni. Wyjątkowo drażni i sama nie wiem jak Magda ją znosi. Tam gdzies w komentarzy wyżej zauważyłam, że Szymek kiedyś wykopie ją z domku. Szczerzę sie po nim bym tego ni spodziewała, powiedziałabym, że to Magda ja wyrzuci.
OdpowiedzUsuńCo do tej własności to osobiście nie uważam tego za takie jakies nienormalne. Mi sie zawsze wydawało, że facet jest własnością kobiety i kobieta faceta to taka wzajemna reakcja. On jest tylko i wyłącznie twój a ty jesteś tylko i wyłącznie jego dzieci są twoją własnością a rodzice są własnością dzieci, co najmniej ja to tak zawsze rozumiałam.
A co do dopalaczy i Szymona to taka głębszą sprawa. Osobiście też uważam, że ci ludzie uzależnieni są sobie winni, ja potrafię odmówić to oni tez powinni, jak za szybko ulegają wpływowi to niech sie od tego otoczenia odetną. Ale dla mnie osobiście duży wplyw ma na to wszystko caly handel tym. Rozprzestrzeniasz ten syf to pomagasz mu się uzależnić wiadomo nie wkładasz mu tego do gardła sam wyłożył pieniadze sam to wziął ale jakby nie miał skąd to większość dzieciaków by tego nie wzięła. Tak samo jest z alkoholem produkujemy go wykładamy na półkach w każdym sklepie to prawie jakbyśmy krzyczeli pijmy bo mamy jest legalne i jest super. Dlaczego np w takim Singapurze jest maly procent alkoholików? Bo alkohol jest drogi, stać na niego tylko najbogatszych. Dlatego dla mnie to nie tylko wina tych wszystkich uzależnionych. Część dzieciaków poprostu jakby nie miała skąd to by tego nie wzięła. A Szymon mówiący o tym, że jego dziecko nigdy sie nie uzależni jest śmieszny. Czy on naprawdę myśli, że przetrzepanie skory dziecku wystarczy, żeby ono bylo super ułożone? No ale nie ma co rozwożąc dopalacze nie myśli o obcych a swojej rodzinie i o tym, żeby mial co do garnka włożyć pewnie większość z nas by tak zrobila. Ale zawsze mnie zastanawia to czy gdyby ludzie nie zaczęli dążyć tak do tego pieniądza czy nie byloby lepiej? Większość miałaby podobny stan, kraj byłby trochę bogatszy , moze żyłoby sie mm wszystkim lepiej?
Po pierwsze bardzo dobrze, że Szymon zareagował na chamskie docinki ze strony przestarzałej szmatki od dopalaczy. Boże! Ci faceci są dorośli, a zachowują się jak kretyni! No sorry, ale te kurewskie słowa mógł zachować tylko dla siebie. Poza tym... ładny mi pogląd, tak ruchać wszystko co się rusza i nie zobowiązywać się do niczego. Pogratulować. I kto na to leci? Dziwki?
OdpowiedzUsuńA matka Magdy też przesadza, no bo rzeczywiście, jej czas na wychowywanie dziecka niestety się skończył i zawiodła. Teraz niech też nie skacze tak wokół zięcia. Złapała się stopy boga i za nic w świecie nie puści. Wzięłaby się za coś lepszego.
No a Magda chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy z tego, że jej mąż raczej jest ostrym facetem i takie naumyślne flirtowanie z jakimś byle przydupasem na dobre jej nie wyjdzie. Jest cholera matką i żoną i niestety ale trzeba się powstrzymywać w niektórych kwestiach.