Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na blog z dodatkami o "Otchłani szarości":

http://miejskie-opowiesci.blogspot.com

środa, 2 grudnia 2015

Sezon 1 - Część 24 - Europejskie filiżanki i więzienne tatuaże



MARCIN ANDRZEJAK


Siedzieliśmy w herbaciarni. Ja wpatrzony w nią, a ona... a ona bawiąca się łyżeczką w swojej herbacie. W końcu postukała o brzeg filiżanki i odłożyła łyżeczkę w taki sposób, że opierała się o porcelanowy podstawek. Wbiła we mnie wyczekujące i zniecierpliwione spojrzenie.
Nie wiedziałem od czego zacząć temat, zawsze byłem śmiały w stosunku do dziewczyn, ale ta jedna mnie onieśmielała, zupełnie jak niegdyś inna panna. Tamta historia nie zakończyła się happy endem, bo niepotrzebnie się wkręciłem w uczucia. Teraz zamierzałem postąpić inaczej. Liczyłem na seks i na nic ponad seks.
Od Anny biła niezwykła skromność – słaby, ledwo dostrzegalny makijaż, grzeczne uczesanie i jeszcze grzeczniejszy ubiór. Jednak dostrzegałem też w niej pewność siebie, zwłaszcza, gdy otwierała usta. Już ja bym jej najchętniej je zapchał swoim fiutem. Ciekawe jak wtedy by szczekała. Nie, ona by nie szczekała, bo nie była typem suki, była typem damy i jak damę powinienem ją traktować, by móc ją zdobyć. Ania była delikatna, ale i stanowcza, uprzejma ale też boleśnie szczera. Była całkowitą sprzecznością samej siebie i to było tak mocno fascynujące, że pociągało na tyle, że ja sam nie potrafiłem przejść obok niej obojętnie.
Masz piękną barwę oczu. To chyba niespotykane, by blondynka miała brązowe oczy? – zacząłem, by w końcu przejść do złodzieja ojca, który musiał ukraść wszystkie gwiazdy, by włożyć je w jej tęczówki. Nie dała mi jednak dokończyć, bo zgasiła temat słowami:
Chyba nie. Dlaczego tak nalegałeś na spotkanie? Po to, by mnie poinformować jaki mam kolor oczu i włosów? Uwierz mam lustro w domu i nie jestem daltonistką.
Nie lubisz słuchać komplementów? – zdziwiłem się i dla zamaskowania stresu drżącymi dłońmi uniosłem filiżankę do ust.
Ciekawe dlaczego jej tak się łapy nie trzęsły jak mnie?! Przeklęta!
Wolę jak ktoś mnie chwali za moje osiągnięcia, a nie za to co ofiarowała mi genetyka.
Dostrzegam też, że jesteś inteligentna, ale i niedostępna.
A ja dostrzegam, że jesteś łatwy – wypaliła bezceremonialnie i bezczelnie.
Kurwa, ostra była i musiałem to przyznać. Byłem wielce zainteresowany czy w pościeli też byłaby taką lwicą.
Uśmiechnąłem się, przygryzając dolną wargę. Jeśli tak miała wyglądać nasza cała rozmowa, to już na starcie miałem ochotę ją zakneblować, związać i wykorzystać. Nie mogłem jednak tego zrobić, bo było to karalne, a ja jak wiadomo kochałem przestrzegać nasze beznadziejne prawo.
Ale masz ładny uśmiech – pochwaliła.
Gdyby wiedziała jakie wizje teraz miałem przed oczami, i że wyobraziłem sobie ją na kolanach, rozpinającą mój rozporek, a potem odwracającą się tyłem i wypinającą w sposób niezwykle zachęcający, skomląc przy tym zaproszenie bym wszedł w nią analnie, to zapewne nie pochwaliłaby mojego uśmiechu.
Dziękuję – odparłem bo czułem, że tak wypada, choć bardziej ochoczo podziękowałbym jej za oral, wykonany tymi jej pełnymi ustami.
Proszę. – Zrobiła łyk z tej małej filiżaneczki i wtedy mi się coś przypomniało.
Szymon mówił, a jak Szymon mówił, to miał racje, bo przecież on był mądry. Postanowiłem wykorzystać mądrość kolegi i pannicy nieco zaimponować.
Wiesz, że pierwsze filiżanki sprowadzone do Europy nie miały uszek? – Po jej minie widziałem, że nie wie. – Sprowadzono je z Japonii. Potem wyrabiano takie imitacje w Miśni, także bez uszek.
Skąd o tym wiesz?
Kiedyś chciałem zostać kelnerem, poszedłem do technikum żywienia. – Poczułem się pewniej, bo poniekąd kłamałem, ale poniekąd też mówiłem prawdę. Odpiąłem rękawy i podwinąłem nieco koszule. – Jakaś nauczycielka podała to jako ciekawostkę. Zapamiętałem.
Technikum żywienia było próbą po liceum czy przed? – dopytywała.
Po. Pierwsze było liceum, z resztą to samo, do którego uczęszcza teraz mój brat i także ty. Potem było technikum żywienia.
Ukończyłeś je?
Pokręciłem głową na boki.
Kazali mi gotować na zajęciach zawodowych, a ja i gotowanie, to... ja chciałem być kelnerem i dostawać wysokie napiwki, a nie stracić palce podczas krojenia warzyw i ćwiartowania kury.
Zaśmiała się. Wziąłem to za dobry znak. Za szybko, bo jak wiadomo nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca.
Masz tatuaż – zauważyła. – Zawsze się czuje nieswojo przy wytatuowanych osobnikach.
Mogę spuścić rękawy, jeśli sobie tego życzysz. – Chciałem jej pójść na rękę, bo chciałem by czułe się dobrze w moim towarzystwie.
Nie, teraz to już nic nie da. I tak będę miała świadomość, że siedzę w herbaciarni z wytatuowanym typkiem spod ciemnej gwiazdy.
Tatuaże mają też formę artystyczną – wtrąciłem.
Jednak wywodzą się z więziennictwa, prawda?
Mylisz się. Pierwotnie wywodzą się z obrzędów rytualnych. Mogli sobie pozwolić na nie często tylko nieliczni. Najczęściej wojowie. Mógłbym cię tutaj zanudzać o wojownikach kultury polinezyjskiej, albo o tatuażach twarzy zwanych moko, pochodzenia maoryskiego, ale wątpię by cię ten temat interesował, prawda?
Twój tatuaż ma znaczenie? Pokażesz mi go?
Mój tatuaż jest niepoprawiony, to fuszerka zrobiona nieodpowiednim sprzętem i słabej jakości tuszem.
Tuszem z długopisu we więziennej celi? Mam rację, prawda?
Być może, ale to chyba najmniej ważne co mam na ciele – odpowiedziałem nieco agresywnie, bo zaczynała mnie już irytować.
Oczywiście. – Przybrała na twarz sztuczny uśmieszek, który na celu miał byś uroczy. – Jeśli lubisz się szpecić, to nie moja sprawa – dokończyła i ponownie skosztowała herbatki.
Słuchaj, Aniu… – naumyślnie przeciągnąłem jej imię w poprawnej odmianie przez przypadki, by mi czasami tego nie wytknęła. Wkurwiała mnie już na maksa. – Miałaś mi dać szanse, po to się w końcu spotkaliśmy, a ty co kilka zdań usiłujesz mnie ośmieszyć albo poniżyć. Czemu ma służyć ta gra? – zapytałem wprost.
W nic nie gram i nie chcę cię poniżyć, ale tak właściwie skoro już zostało mojej osobie to zarzucone, to chyba mogę sobie pozwolić. – Zaśmiała się krótko i lekko. – Skończyłeś chociaż liceum?
Przytaknąłem ruchem głowy, kompletnie nie rozumiejąc, dlaczego szkoła jest niby taka ważna.
Tak – odpowiedziałem. – Ja tak, ale ty nie – wytknąłem.
Maturę także zdałeś?
Nie.
Nie zdałeś czy nawinęła się odsiadka? – zapytała wprost z uśmiechem wyższości na ustach, do którego już w sumie powinienem być przyzwyczajony.
Wstałem mając dość. Oparłem się o stolik jedną ręką i pochyliłem do blondyny o piwnych oczach, która była moim sennym, erotycznym marzeniem.
Nie będziemy tak rozmawiać. Ja naprawdę jestem otwarty i nie mam nic do większości ludzi, ale nie pozwolę się poniżać żadnej gówniarze, która w dupie była i gówno widziała. – Rzuciłem na stół pięć dych. – Ja stawiam, Aniu. Na razie, Aniu. – Położyłem nacisk na Aniu, wziąłem marynarkę z wieszaka i wyszedłem, zostawiając tę kapryśną królewnę samej sobie.
Wszedłem do rodzinnego domu, musnąłem matkę w policzek i odwiedziłem popielatą bluzę na wieszak. Wpadłem do pokoju, w sumie tylko na taką inspekcje. Patryka nie było, Wiktoria się malowała, a Bartek i maluchy siedziały jak mumie przed telewizorem.
Ten syf byście mogli ogarnąć – warknąłem.
Zaraz – syknął mój dziesięcioletni brat.
Zaraz, to ci tak wpierdolę, że ci nogi z dupy powyrywam – syknąłem. – Moglibyście chociaż po sobie sprzątać, ja w waszym wieku musiałem.
Ty w naszym wieku, to ty w naszym wieku, a my w naszym wieku, to my w naszym wieku – odparła Wiktora przeciągając brwi tuszem do rzęs.
A te rzeczy to pranie, czy co to jest? – dopytywałem wskazując na kanapę.
Pranie – warknęła i chyba coś jej nie wyszło, bo zmazała jedno oko i ponownie je umalowała.
Dlaczego nie w pralce, ani w koszu na pranie.
Bo leży sobie tutaj. Wygodnie mu pewno tak.
Wika, kurwa! Kobietą jesteś, jak ty kiedyś za mąż wyjdziesz, to cię mąż będzie co dnia lał, bo ty nic nie potrafisz, więc o dom nawet jako tako nie zadbasz.
Teraz już wiem, dlaczego jesteś starym kawalerem – odparła, ale gdy wyrwałem jej lakier do paznokci, który już miała w zamiarze odkręcić i użyć, to poskutkowało na tyle, by zgodziła się sprzątnąć, ale dopiero gdy sprawdzi pogodę. W tym celu chwyciła za telefon komórkowy.
Skąd masz taki drogi sprzęt? – zainteresowałem się.
Nie interere.
Jakie kurwa nieinetere? – zapytałem podniesionym głosem i wyrwałem jej komórkę z dłoni. – Skąd się pytam? Nie chcesz odpowiadać to chociaż posprzątaj.
A oni? – wskazała na Zuśkę, Kubusia i Bartka.
Oni są mali, a Bartek to facet. Faceci nie sprzątają, to kobiety od tego są.
Ty nie tylko jesteś starym kawalerem, ty nim na wieki zostaniesz, przez to, że jesteś... – zacięła się, więc zrobiła taką specyficzną minę. – No tym jesteś...
Szowinistą? – podpowiedziałem.
Właśnie! – wykrzyknęła, a ja przysiadłem na podłokietniku fotela obok niej.
Sprzątać miałaś – przypomniałem wskazując na te rzeczy rozwalone na kanapie.
Najpierw miałam sprawić pogodę, ale zabrałeś mi telefon – rzekła uskarżycielsko.
Chmury się zbierają – zacząłem patrząc w ciemny, niepodświetlony ekran smart-fonu. – I padać będzie.
Kłamiesz.
Nie, jak ci te malowidła do kosza wywalę, jeszcze ci przypierdolę, to będzie taki deszcz, bo ryk jak stąd do Wieliczki, więc liczę w myślach do dziesięciu i być może jednak dzisiejszego dnia zaświeci dla ciebie słońce.
Westchnęła i przewróciła oczami, ale wykonała to o co prosiłem, a mamusia akurat dokończyła zupkę i mnie nią poczęstowała. Zapewne tylko przez to, że nie było Heńka w domu, on w życiu by nie pozwolił jej, by dała mi choćby kawałek suchego chleba. Ojczym mnie nie lubił, od najmłodszych lat nie tolerował i to z wzajemnością.
Wpadł tu jak jakaś kontrola z sanepidu – poskarżyła się Wika zbierając ubrania, które upadły jej na podłogę gdy podążała z ich górą do łazienki. – Jeszcze mi komórkę zabrał – poskarżyła się.
Oddaj jej – poleciła matka, a ja korzystając z okazji, że Wiktoria udała się do swojego pokoju po zapewne kolejne malowidło, zapytałem skąd nastolatka ma tak drogi sprzęt.
Pracuje – odpowiedziała mi matka.
Jak?
Jako kelnerka i barmanka. Ma fałszywy dowód.
Pozwalasz jej na to?
A mam jej zabraniać, Marcin? Mam jej ograniczać możliwość zdobycia pieniędzy na coś, na co mnie nigdy nie będzie stać by jej to dać. – Dostrzegłem ból w jej oczach więc przerwałem temat, zbywając go słowami:
Póki sprawa nie tyczy się kradzieży i posiadania sponsora, to spoko, winszuje jej karierze za barem i z tacą. – Oddałem Wice telefon i skosztowałem łyżkę kartoflanki. Smakowała jak za czasów mojego dzieciństwa, czyli gdyby nie była zaklepana mąką, to czuć by było tam samą wodę. Pomimo tego nie do końca przyjemnego posmaku mączki ziemniaczanej, miałem jakiś sentyment do tego dania i przyjemnie było mi je pałaszować.
Wika nie chciała jeść, mówiła, że się odchudza, albo że zje coś na mieście.
A kupis nam tes?! – dopytywał Kubuś.
Nie mam tyle kasy. Spadaj mały! – warknęła i już miała wychodzić, gdy ja ją zatrzymałem.
Ty wychodzisz w tak krótkiej kiecce.
To tunika.
W chuju mam co to jest, ważne, że ledwie dupę zakrywa.
Czyli jest seksi, zgadza się? Liczyłam na to, gdy ją zakładałam.
Nie wypuszczę cię tak z domu.
Mama, powiedz mu coś?!
Marcin, daj jej spokój.
Nie ma mowy, jest moją młodszą siostrą i nie będzie chodziła ulicami niczym uliczna kurwa ubrana! – wybuchnąłem. – Zacznij w końcu kurwa reagować, wystarczy już, że jedna córka ci się sprzedała, rozkładając uda, by się wbić do bogatej rodziny! Może i ma kasę, ale zapewniam cię, że szczęśliwa nie jest. – Oczywiście chodziło mi o Emi.
A ty nie jesteś bodyguardem od pilnowania mojej cnoty! – wrzasnęła Wika.
Fajnie, ciekaw tylko jestem, czy ją masz – wytknąłem, ale nie wiem czy już to usłyszała, bo wybiegła z domu i trzasnęły za nią drzwi.
Kubuś zaczął płakać, bo stwierdził, że Wiktoria będzie jadła hamburgera z McDonaldu i mu nie kupi, i nie przyniesie. Matka od razu obiecała mu, że jego i Zuzę zabierze do Maka, gdy tylko dostanie zasiłek rodzinny, a Bartek się zbulwersował, dlaczego jego i Patryka nie, w końcu przecież oni też są jeszcze nadal jej dziećmi.
Bartek zlituj się, jesteś starszy mógłbyś zrozumieć, a Patryk jest prawie dorosły.
Ale ja nie jestem.
Dobrze wiesz, że nie mam pieniędzy.
To się rozwiedź z ojcem i zaskarż go o alimenty! – zaproponował. – I tak frajer nie pracuje, jest tylko darmozjadem i niepotrzebnym balastem. Balasty się odcina – wytknął wstając i zakładając czapkę z daszkiem do tyłu.
Zabiłem mu brawo i choć może to matkę bolało, to powiedziałem wprost:
On ma racje.
Heniek, by nie płacił alimentów, bo nie pracuje znowu.
Urząd by za niego płacił – oznajmiłem.
I poszedłby do więzienia.
I dobrze mu tak. – Zaśmiałem się na samą myśl, na samą taką wizję ojczyma za kratkami.
Ja nie mam siły do rozwodów i...
Ja też nie i chuja się na tym znam, ale jeśli będziesz chciała coś zmienić, to ja ci zawsze, mama pomogę, ale póki jesteś z nim, to... sorry, ale na mnie nie licz. Mogę pomóc co najwyżej dzieciakom – oznajmiłem. – Chcecie pizzę?
Burgera z Donaldu – odpowiedział pięcioletni Kuba.
Okay. Bartek, skoczysz po kilka zestawów? – dopytywałem podając młodemu dwie stówy.
Jasne – odpowiedział i już go nie było.

Załamałem się, gdzie tam wewnętrznie i na zewnątrz też, na co wskazywała moja postawa, wspartych na stole łokci i czoła opartego na dłoniach. Wyglądałem jakbym się modlił nad tą pieprzoną miską zupy, choć bywały w życiu dni, gdy byłem głodny i faktycznie modliłem się o jakiekolwiek pożywienie. Teraz westchnąłem i przyznałem Ance rację – pochodziłem z patologii. Mój ojciec był katem, który znęcał się nad rodzinom, mój ojczym był nierobem i całe życie mi wypominał, że musi mnie znosić, a moja matka była niewydolna finansowo i wychowawczo, i nawet nie umiała być samodzielna, tylko ciągle liczyła na tego typka, który zasługiwał na to, by skończyć we worku i w pobliskiej rzece – Prośnie. Przyszło mi nawet na myśl, że mógłbym go zabić, wtedy dzieciaki miałyby po nim rentę, matka wyższy socjal, zachęciłbym ją do pójścia do lepszej pracy, dzieciaków pogonił do sprzątania i co najważniejsze – wypierdoliłbym z domu telewizor. W duchu sobie poprzysiągłem, że w moim domu nigdy nie będzie telewizji, a jeśli będzie, to z pilotem trzymanym pod kluczem, by mi się żonka, którą w przyszłości może będę miał, nie wkręciła w debilne seriale, a dzieciaki w jeszcze głupsze kanały rozrywkowe i popierdolone bajeczki. Prędzej bym kopa zajebał w środek dupy niż pozwolił TV bez mojej zgody włączyć.

12 komentarzy:

  1. NIe moge z tym Cinkiem. tutaj był troche lepszy, no może prócz pocżątku i tego, że cały czas myslal, czeog by tam nie robic z Anką w mało elekgancki sposob, bo nawet jakis tam rozumem i wieda sie wykazal. nie mówie o herbacie, ale o tatuazach,to byklo ciekawe. ponadto pozniej nie dal sie Ance dlużej poblażliwie traktować i sadzę, ze własnie dzięki temu Anka nie bedize mogła tak łatwo zapomniec o tym spotkaniu w kawiarni.
    Rodzinka... popaprana spfrawa aczkolwiek zabaqwne bylo to, ze Cinek probowal ustawiac mlodsze rodzenstwo. W jest calkiem zaradna jak na sowj wiek, choc nie dziwie sie obawom satrszsego brata, ze moze skonczyc nie za ciekawie.
    Czekam na cd i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anka jak to Anka miała w planie go do siebie zniechęcić i odniosła sukces. Z drugiej strony on na ten moment i tak chcę ją tylko przelecieć także nie ma się co nad nim litować.
    Ja na miejscu Wiki bym się wkurzyła, bo z jakiej racji on ma jej morały prawić. Ja rozumiem, żeby chłopak miał wykształcenie i odniósł sukces w życiu to niech się mądruje, ale on za przykład to raczej służyć nie powinien. I jeszcze ten bezczelny tekst, że kobiety są od sprzątania mnie by chyba szlag trafił.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anka zaplanowala sobie, że zrobi wszystko, żeby Cinka zniechęcić i trzeba przyznać, że się spisała. Tylko ja nie wiem, czy ona oczekiwała takiego zakończenia spotkania. Myślę, że bardziej by jej pasowało, żeby Marcin jeszcze trochę się przed nią popłaszczył. Cel osiagnęła, zniechęciła Cinusia, tylko przy okazji też dostała po nosie. Z jednej strony rozumiem Marcina, uraziła go, upokorzyła, a nikt nie lubi być tak traktowany. Z drugiej strony, to on w jakimś tam stopniu zasłużył sobie, bo wcale jego plany względem Anki nie były takie niewinne, bo przecież, on też miał swój plan, zdobyć i zaliczyć, żadnych uczuć, tylko szybki numerek, więc można przyznać, że są siebie warci.
    Niby dobrze, że Marcin próbował jakoś ogarnąć młodsze rodzeństwo, bo widać, że matka sobie niestety nie radzi. Tylko te jego poglądy, że kobiety są od sprzątania, wołają o pomstę do nieba. Nie dziwię się, że Wika nie chciała sama sprzątać, bo niby czemu, przecież Bartek i maluchy też powinni. Cinek takim gadaniem tylko i wyłącznie utwierdza młodszego brata, że kobiety nadają się tylko do prania, sprzątania i gotowania, a i zapomniałabym, do seksu jeszcze.
    Ja rozumiem, że nie spodobał mu się strój Wiki, bo on dobrze wie, że znajdą się chętni by poobracać jego siostrzyczkę, ale przede wszystkim to nie on powinien jej zwracać uwagę, tylko matka. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że Wika pracuje jako kelnerka i barmanka i w ten sposób zarabia na drogie gadżety, mam nadzieję, że ona nie kradnie, ani nie ma bogatego sponsora. Marcin sam święty nie jest, ale wydaje mi się, że on tak się czepia Wiktorii, bo nie chce by miała takie życie jak on i Emi, myślę, że chce młodą ochronić.
    Cinka denerwuje, że matka tkwi w związku z takim darmozjadem jak Heniek, ale przecież nie może tak naprawdę nic na to poradzić, no bo te myśli, że mógłby go zabić i wtedy matce i dzieciakom byłoby lepiej, to tylko takie gadanie , przynajmniej mam taką nadzieję, że nie posunąłby się do tego. Ale fakt faktem, że nawet dziesięcioletni Bartek ma rację, że matka powinna pozbyć się z domu męża pasożyta, tylko najbardziej przykre w tym wszystkim jest to, że on tak o własnym ojcu mówi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Okropne myśli ma ten Cin. Tak go lubię, ale tutaj to cham i prostak i nic ponad to. Klasyczne podejście: zbajerować laskę kilkoma bzdurnymi historyjkami, a potem przelecieć. Dobrze, że Anka nie jest taka łatwa.
    O tym co zrobił w domu to już nie chce mi się mówić, bo szkoda słów. Wpada do domu i każe siostrze sprzątać, bo to niemęskie zajęcie. Potem z tych chłopców wyrosną takie nygusy, jak Cin co wody na herbatę nie potrafią zagotować, tylko czekają na to aż kobieta ich obsłuży. Marcin wpadł żeby ich trochę powychowywać, tak z doskoku, a potem dał dla dzieciaków na jedzenie z maka, w którym można znaleźć chyba wszystkie pierwiastki i tablicy Mendelejewa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ledwo wrócił do nich po tak długim czasie nieobecności i już się rządzi! W sumie miał rację, bo Wiktoria mogłaby coś ogarnąć w domu, ale nie sama, bez jaj! Któryś ze starszych chłopców powinien jej pomóc i Marcin faktycznie jest szowinistą. Hahhaha, w ogóle Anka musiała go nieźle wkurzyć. A liczył na miłą randkę. Ups, coś nie wyszło. ;d W sumie trochę mnie wkurzyła, bo faktycznie przesadziła. Po co się zgodziła na to spotkanie, skoro taka niemiła dla niego była? Mogła go olać i nie umawiać się z nim. Jest tyle normalnych tematów do rozmów, a ta tak go poniża. ;/ W ogóle co ona ma do tatuaży? Tatuaże u facetów (nie w nadmiarze) są przecież sexi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ledwo wrócił do nich po tak długim czasie nieobecności i już się rządzi! W sumie miał rację, bo Wiktoria mogłaby coś ogarnąć w domu, ale nie sama, bez jaj! Któryś ze starszych chłopców powinien jej pomóc i Marcin faktycznie jest szowinistą. Hahhaha, w ogóle Anka musiała go nieźle wkurzyć. A liczył na miłą randkę. Ups, coś nie wyszło. ;d W sumie trochę mnie wkurzyła, bo faktycznie przesadziła. Po co się zgodziła na to spotkanie, skoro taka niemiła dla niego była? Mogła go olać i nie umawiać się z nim. Jest tyle normalnych tematów do rozmów, a ta tak go poniża. ;/ W ogóle co ona ma do tatuaży? Tatuaże u facetów (nie w nadmiarze) są przecież sexi.

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja popieram Cinka i zaczęłam go bardzo lubić. Stał sie moim ulubionym bohaterem, jednym z niewielu, jakich polubiłam. Mam wrażenie, że on się zmienia! Zmienia sie na lepsze. Owszem, popełnił kilka błędów w życiu, był w więzieniu, dużo przeklina, nie skończył żadnej porządnej szkoły, ale stara się. On jako jedyny ma jakieś MĄDRE i OBIEKTYWNE spojrzenie na świat. Nie wywyższa się, on chce, żeby w jego rodzinie było dobrze, ale niestety patologia rządzi. Mam nadzieję, że wyjdzie na ludzi i pokaże wszystkim, że stać go cokolwiek dobrego. Życzę mu jak najlepiej!

    Za to Anki nie trawię... Boże, co Marcin w niej widzi???? Puste babsko jak bęben! Niemiła, złośliwa i głupia! :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja rozumiem Ankę, że Cinka łatwo się pozbyć nie da, bo on jak się uweźmie, to jest jak wrzód na czterech literach, ale poniżać go też nie powinna, bo po pierwsze, ze jest starszy, a po drugie, on dla niej stara się być miły i wydaje mi się, że jakby mu po prostu dosadnie powiedziała (nawet w mało delikatny sposób) że nie jest zainteresowana, to by jej nie nachodził. A to nie jego wina, że był z biedniejszej rodziny, że nie miał odpowiedniego startu ani oparcia w rodzicach i ma gorsze wykształcenie. Moim zdaniem o mądrości człowieka nie świadczy ilość zdobytych dyplomów. Poza tym sama byłam pod wrażeniem, jak zaczął się wypowiadać o historii tatuaży. I widać, że zna się na rzeczy i nie jest taki całkiem tępy. A ja z praktyki wiem, że ktoś, kto ma tatuaż, nie koniecznie musi być kryminalistą czy jakimś zbirem. To jest tak komiczny stereotyp, że ja już nawet ludzi którzy tak twierdzą nie biorę na serio. To właśnie oni nie mają podstawowej wiedzy :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam Cinka lubie. Mogłabym mieć takiego na wyłączność, takiego własnego Cinusia. Mogłam Mikołaja poprosić moze by mi go zostawił pod choinka.
    Cinek moze i jest troche prostacki ale każdy czasem jest prostackiem. On nie zawsze nim jest. Tutaj tez nim nie był w końcu nie mowil na głos co by z nią zrobił a tylko myślał ale No co druga osoba ma takie myśli a nawet sporo osób z takimi myślami sie nie kryje i sie z jimi dzieli. To, ze sie rządzi po domu to ja tam nic przeciwko nie mam, ogarnia rodzinkę, która chyba potrzebuje lekkiego wstrząsu. Czasem widzę w nim swojego brata, bydlę drżące mordę ale cudzej cnoty pilnuje lepiej niż swojej. Ale to takie całkiem urocze. Chociaż widać, ze zależy mu na nich i duzo by dał by było im lepiej a to, ze jest taki wulgarny czy nawet chamowaty można przeżyć w końcu każdy ma jakies wady. Wiec jakby ktoś znał takiego Cinusia to da mi znac ja go sobie zabiorę i bd miała dług do końca zycia!

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć! Miguś wpadła nadrobić rozdzialik :D Cieszysz się? I oczywiście dzielę komentarz, bo mi się nie zmieści małpiszon :(

    Część 1:

    No to lecimy:
    Cóż za niedobra Anka! Jak ona może tak Cinka ignorować i się łyżeczką w herbacie bawić? Normalnie powinna jakąś karę za to ponieść, np. przez najbliższy miesiac sprzątać Cinka pokój xD Albo lepiej nie, bo jeszcze znajdzie tam coś, co jej perfekcyjną główkę zgorszy i co wtedy? Wtedy to już tylko kaftan i cztery ściany bez drzwi i okien xD
    Cinuś ty żigolaku! Tylko ci bimbanie w głowie! Niewyżyty ten Cinuś, taki po prostu... nie niewyżyty, cholera. Typowy facet (nie mówię, że wszyscy tacy są), ale taki stereotypowy. Poznać tylko po to, by przelecieć i zostawić gdzieś tam i lecieć do następnej. Się zdenerwowałam aż, a Miguś zdenerwowana, to Miguś niedobra i zua. Cinek, radzę się ogarnąć, bo to co masz w moich oczach, stracisz bezpowrotnie, chłopie.
    Chciałeś żebym Ci powytykała co mi nie pasi, więc uwaga! Wytykam:
    „Już ja bym jej najchętniej je zapchał swoim fiutem.” – Zmieniłabym tutaj szyk zdania, bo ten jest ciężki do czytania. Spróbowałabym np. „Już ja bym najchętniej je zapchał swoim fiutem”, czyli ogólnie wyrzuciłabym słowo „jej”, bo i tak wiadomo, że chodzi o usta Anny.

    Co nie zmienia faktu, iż Cinek jest niewyżyty xD
    „Ciekawe jak wtedy by szczekała.” – tutaj także bym zmieniła na: „Ciekawe, jak by wtedy szczekała.”

    Tak Cinuś, masz rację. Ania nie była żądną dziwką czy suką i powinieneś ją traktować jak damę. I chociaż ja za Anką nie przepadam, bo to jej osobowość mnie irytuje, to tutaj muszę się zgodzić, że była, a przynajmniej zachowywała się jak dama i Cinek powinien się powstrzymać z tymi zbereźnymi myślami.
    „Ania była delikatna, ale i stanowcza, uprzejma(,) ale też boleśnie szczera.” – zabrakło przecinka po słowie „uprzejma”. Dodałam go w nawiasie, żeby pokazać o które miejsce mi chodzi.

    Muszę się zgodzić, że człowiek, który ma w sobie takie dwie osobowości, kłócące się ze sobą, a może nawet i przeczące sobie nawzajem, jest naprawdę fascynujący. Dlatego Cinka tak bardzo ciągnie do Anki i zapewne zainteresowanie błędnie interpretuje jako chęć przelecenia Anki.
    „– Masz piękną barwę oczu. To chyba niespotykane, by blondynka miała brązowe oczy? – zacząłem, by w końcu przejść do złodzieja ojca (...)” – czyli, że ktoś ukradł Ance ojca? xD Bo tak rozumiem sformułowanie „złodzieja ojca”. No chyba, że chodziło Ci o „ojca-złodzieja”, który ukradł gwiazdy i umieścił je w oczach córki. Jeżeli miałeś na myśli to drugie, to radziłabym zmienić sformułowanie, bo ktoś się może pomyleć xD
    „(...) który musiał ukraść wszystkie gwiazdy, by włożyć je w jej tęczówki. Nie dała mi jednak dokończyć, bo zgasiła temat słowami:” – wydaje mi się, że zdanie „Nie dała mi jednak dokończyć(...)” powinno już być w nowej linijce. Bo to już się odnosi do Anki.
    „– Nie lubisz słuchać komplementów? – zdziwiłem się i dla zamaskowania stresu(,) drżącymi dłońmi uniosłem filiżankę do ust.” – Miguś się dowiedziała, że wyrazy kończące się na -ąc(ymi), -łszy, -wszy, oddzielamy przecinkiem. Kiedyś tego nie robiono, ale nowe słowniki już zalecają oddzielanie, by zdania były bardziej zrozumiałe i pojętne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Część 2:
    A jednak będę musiała podzielić komentarz na 3 cześci, bo nawet na dwie nie chce się zmieścić ;/ Grrr...

    Uhuhuhu... Anka nadal niedostępna xD W sumie jej riposty względem Cinka nawet mi się podobają :D W relacji na temat przestrzegania prawa wyczuwam sarkazm ^^. Cinuś, nie błaznuj chopie, nie błaznuj! Ania się zadziwiła wiedzą Cinka, tylko ciekawe czy wiadomość o filiżankach zrobiła na niej jakiekolwiek wrażenie. Jestem totalnie pod wrażeniem, że zdobyła się na powiedzenie Cinowi komplementu, a później nawet się śmiała. Czyżby mimo wszystko, Anka ulegała urokowi naszego Marcinka?
    „chciałem by czułe się dobrze” – „czuła się dobrze”

    Cóż... uprzedzenia Anki są co najmniej dziwne. Przecież jest mnóstwo ludzi, którzy się tatuują i nie oznacza to, że są zwyrodnialcami, którzy siedzieli za morderstwa czy gwałty. Mnóstwo kobiet robi sobie mniejsze lub większe tatuaże i nie wygląda to źle, więc niech się dziewucha trochę ogarnie, bo w tym momencie mnie irytuje, denerwuje.
    „(...)który na celu miał byś uroczy.” – „miał być uroczy”

    Boże, ale ta Anka się wywyższa. Może jej ktoś ode mnie sieknąć? Tak? Dziękuję.

    „Wstałem(,) mając dość.” – brak przecinka wyłapałam ja.
    „inspekcje” – inspekcjĘ. Wiem, wspominałeś, że gubisz ogonki.
    „– Dlaczego nie w pralce, ani w koszu na pranie.” – Na końcu powinien być znak zapytania, o taki: (?)
    „– A mam jej zabraniać, Marcin? Mam jej ograniczać możliwość zdobycia pieniędzy na coś, na co mnie nigdy nie będzie stać by jej to dać. – /zamiast kropki znak zapytania powinien być. Dla powtórzenia, o taki: (?)/ – Dostrzegłem ból w jej oczach więc przerwałem temat, zbywając go słowami:” – a to zdanie od nowej linijki. Mówi mama, ale po pauzie dodajesz relację Cinka, czyli robisz tak, że on mówi. Sam mnie tego kiedyś uczyłeś xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Część 3:

    I tutaj się zdenerwowałam, bo nigdy w życiu nie dam sobie powiedzieć, że kobieta jest od sprzątania. Facet też musi umieć sprzątać, ugotować i zrobić zakupy czy pranie. I jeżeli Cinek ma takie poglądy to chyba lepiej niech rzeczywiście będzie sam, a nie się za Anką ugania. Ogólnie fajnie, że Wika podjęła jakąś pracę i postanowiła zarabiać na własne zachcianki, aczkolwiek obawiam się, że wcale za barem nie pracuje, a gdzieś tam z kimś nieciekawym się szlaja. Wątpię by za pensję barmanki kupiła sobie drogi gadżet, a nawet jeśli to zapewne musiałaby odkładać, w co szczerze wątpię. I tak jak Cino mnie irytuje, tak tutaj mu poklaskuję brawo, bo w jakiś sposób się zainteresował wyglądem siostry. Może nie zrobił nic specjalnego, ale przynajmniej wyraził swój sprzeciw, co oznacza, że dostrzega nieciekawy ubiór rodzeństwa.
    Czy mama Cinka miałaby korzyści gdyby się rozwiodła? Sama nie wiem. Heniek nie pracuje, więc alimenty byłyby z urzędu, ale przecież wiadomo, że to są istne grosze. I wydaje mi się, że kobieta mimo wszystko kocha męża, bo nie jest chętna do rozwodu, nawet jeżeli facet nie zarabia i jest darmozjadem jak to uważają dzieciaki.
    „który znęcał się nad rodzinom” – Tysiu, ja Cię błagam, nie rób mi tego chłopie. Po prostu mi tego nie rób, okej? „rodzinĄ”.

    Mhmm... No rzeczywiście, Cinek zbyt ciekawego życia nie miał, ale nie wążne jest to, jak było kiedyś, tylko to, co facet wyniósł z tego dzieciństwa. Jeżeli chce być inny niż ojciec i ojczym to będzie inny i przy odrobinie pracy nad samym sobą, stworzy idealne życie. Ożeni się, będzie miał dzieci, pracę... Będzie przykładnym obywatelem, ale jak już mówiłam, do tego potrzeba pracy nad samym sobą. Czy pochwalam trzymanie telewizora pod kluczem? Osobiście znam rodzinę gdzie telewizora nie ma, bo rodzice mają poglądy podobne do Cinka, jednak to żadnym rozwiązaniem nie jest. Dzieciaki i tak oglądają tv u kolegów czy koleżanek i jak wejdą do do domu gdzieś, gdzie jest telewizor to siedzą przed nim jak zaczarowane. Tak więc izolowanie dzieci od mediów nie jest żadnym rozwiązaniem. Radziłabym raczej kontrolowanie tego co pociechy oglądają i czasu jaki spędzają przed TV.

    Dobra, przeczytałam i jak widzisz nie wyłapałam aż tak wielu błędów. Z pewnością jakieś mi umknęły, bo nie jestem orłem i w moich opowiadaniach też jest mnóstwo błędów, ale te które zauważyłam, wypunktowałam.
    Myślę, że w poniedziałek nadrobię kolejny rozdział, no chyba że ktoś lub coś mi przeszkodzi.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń