TOMASZ
IGNASZAK
Szczęśliwej
drogi już czas
Mapę
życia w sercu masz
Jesteś
jak młody ptak...
Ryszard
Rynkowski – Szczęśliwej drogi już czas
Leon
siedział na białym krześle i zajadał się cheeseburgerem.
– Uwielbiam
– mówił z pełnymi ustami. – Niezdrowe jedzenie uwielbiam –
wyjaśnił, bo spostrzegł, że rodzice się w niego pytająco
wpatrują, jakby nie rozumieli co on takiego uwielbia, a przecież
jego skromnym zdanie, to było bardzo oczywiste.
Magda
przytaknęła synowi i wsunęła kolejną frytkę do buzi, a potem
objęła ustami słomkę i przez krótki moment, gdy czuła na sobie
wzrok męża, sunęła ustami po rurce w dół, a następnie w górę,
w taki sposób by wzbudzić w nim podniecenie.
– Robisz
to specjalnie – zauważył i nie omieszkał wyszeptać tego wprost
do jej ucha.
– Nie
wiem co robię. – Uśmiechnęła się udając pełną nieświadomość
i niedbale wzruszyła przy tym ramionami, a potem ponowiła
poprzednią czynność.
Szymon
zamknął oczy i pod powiekami zobaczył fantazyjny obraz, gdy jego
ręka zrzuca wszystko z tego barowego stolika i bierze żonę na nim
tu, i teraz, bez zbędnych ceregieli, i oglądania się na innych
ludzi.
– Tatuś,
otwóz – powiedziała trzyletnia Pola i podstawiła przed oczy ojca
zapakowaną w folię zabawkę.
– Tak,
tak, już, już. – Przejął przedmiot i rozerwał opakowanie za
pomocą zębów. Następnie w powstałą dziurę wsunął dwa palce i
je rozwarł na tyle, by wydobycie ze środka instrukcji i
samochodzika było możliwe. Oczywiście przy wykonywaniu tych
czynności mierzył się z żoną na spojrzenia.
– Jus
sobie poracę! – krzyknęła zniecierpliwiona dziewczynka i zabrała
swoją własność z dłoni ojca. – Mam celwony z płomkami! –
zawołała ucieszona.
– Z
płomykami... płomieniami – poprawiła Magda, a Leon widząc
zabawkę siostry już zaczął kombinować, by się z nim zamieniła
na taką inną, starą, co on ma ją w domu i już jej kółko
wypada, ale tak w ogóle to jest jeszcze całkiem sprawna, i dla
takiej małej dziewczynki jak ona, to byłaby wręcz idealna ta jego
stara zabawka.
– Nie
zamieniamy się – zadecydował Szymon. – Możecie sobie pożyczać
zabawki, ale nie ma żadnych zamian, bo potem jest tylko problem.
– To
niech mi pożyczy swoją na zawsze. – Leon był tak podekscytowany,
że aż uklęknął w miejscu gdzie zazwyczaj spoczywają pośladki,
przez co o mały włos nie bujnął się do tyłu, ale kiedy opanował
sytuację, to uznał, że takie bujanie się na krześle jest całkiem
fajne i z powodzeniem je kontynuował.
– Głowę
sobie rozbijesz – ostrzegła go matka, która w bujaniu się na
krzesłach miała mistrza i nawet upadek sprzed lat na skutek,
którego rozbiła sobie głowę, nie zniechęcił ją do
kontynuowania takich praktyk. Nawet teraz kiedy zwracała uwagę
synowi, to wychylała się do kosza na śmieci by wywalić
chusteczkę. Oczywiście czyniła to odchyleniem krzesła do tyłu w
taki sposób iż to stało na wyłącznie dwóch tylnych nogach.
– To
niech mi da swoją zabawkę... znaczy pożyczy na zawsze, to ja
przestanę się tak o... – zademonstrował co ma na myśli
pięciolatek.
– Nie
dam ci – odpowiedziała Pola i wgramoliła się Szymkowi na kolana,
by ten w razie potrzeby obronił ją przed jej złym, starszym
bratem, który na każdym kroku robił jej tylko na złość, albo
jakąś krzywdę.
Szymon
otulił małą ramionami w taki sposób, że ta niemal cała zniknęła
i było jej widać tylko i wyłącznie głowę, którą już od dawna
nie zdobił kapelusik. Musnął dziewczynkę w policzek i zajął się
oglądaniem niewielkiej zabawki na napęd, która w chwili gdy
jeździła to ruszała skrzydłami wyrastającymi z dachu.
– To
nie – odparł Leon i bujał się dalej.
– Usiądź
normalnie – zwrócił mu uwagę Szymon.
– Jak
normalnie?
– Jak
człowiek, z tyłkiem na krześle i nogami na ziemi – wytłumaczył
nie kryjąc swojej lekkiej irytacji.
– Nie
krzycz na mnie. Cały czas na mnie krzyczysz – poskarżył się
blondynek i wbił swoje czarne oczy w ojca.
– Nie
prawda, nie krzyczę na ciebie cały czas.
– Na
Polę nie krzyczysz wcale.
– Bo
ona jest grzeczna i jest jeszcze mała.
– Jak
bylem mały to też na mnie krzyczałeś.
– Akurat,
na pewno to pamiętasz.
– Wszystko
pamiętam – odpowiedział i zrobił wielce urażoną minę. –
Wolałbym być sam jeden, bez Poli. Wtedy miałbym wszystkie zabawka
dla siebie i byłbym najmłodszy, bo jedyny i nikt by na mnie nie
krzyczał! – Stanął obok krzesła i tupnął nóżką wciśniętą
w lakierowane, białe buciki.
– Nie
podnoś głosu, bo ci zaraz przez du... – nie dokończył, bo
smukła dłoń kobiety zasłoniła mu usta.
– Już
nic nie mówimy – zadecydowała i na moment zabrała rękę. –
Nic nie mówimy – powtórzyła spoglądając na męża znacząco, a
potem nachyliła się do stojącego obok niej Leosia. – Skoro już
zjadłeś, to idź się na moment pobawić na zjeżdżalni, dobrze? A
mama coś z Szymonem sobie wyjaśni w tym czasie.
– Nie
mogę słuchać? – dopytywał.
Uśmiechnęła
się blado i pokręciła głową.
– Ja
też chce zjezcalnie!
Magda
spojrzała na córkę ubraną w elegancką, niemal balową sukienkę,
którą zakupiła jej specjalnie na występ skrzypcowy Leona.
– Zaraz
cię przebiorę – oznajmiła i poczęła wyjmować z kopertówki
zielone legginsy i popielatą, dziecięcą tunikę.
Szymon
patrzył na to z wielkim zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
– Ty
to byś nawet słonia do karafki wcisnęła – skomentował starając
się pohamować rozbawienie.
– Karafki
nie mam, ale mam to. – Wstając położyła kopertówkę na stoliku
i pokazała tak by zerknął do środka, i dokładnie widział dwie
małe buteleczki. – Cytrynówka – dodała puszczając oczko.
Pochwyciła córkę za dłoń i udała się z nią w stronę toalety,
gdzie miała zamiar ją przebrać.
Leon
pobiegł na zjeżdżalnie, gdzie pomimo późnej pory i panoszącej
się już w całej okazałości szarówki, ciągle bawiły się inne
dzieci. Pola szybko do niego dołączyła, ale i tak nie bawili się
wspólnie. Kochała brata, ale go nie lubiła, bo ten przy każdej
możliwej okazji ją wyśmiewał albo popychał. Raz nawet odepchnął
ją tak mocno, że uderzyła twarzą o schody, przez co wybiła sobie
przednie mleczaki. Do dziś jej nie odrosły. Czasami się bała, że
tak już jej zostanie, ale mama ją pocieszała, że zęby wrócą na
swoje miejsce, tylko że trzeba cierpliwości. Pola więc czekała i
czekała, a zęby nadal nie wracały. Dziewczynka nawet kilka razy
pomyślała, że mogły się na nią obrazić, za to, że nie
obroniła ich przed Leonem.
Magda
zajęła miejsce, to które uprzednio zajmował Leon i splotła ręce
na piersi. Szymon odpowiedział jej dokładnie takim samym gestem.
Także założył ręce na piersi i odchylił się na tyle by móc
się wygodnie oprzeć. Przez krótką chwilę mierzyli się
wyzywającymi spojrzeniami, ale w końcu Szymek się cicho i jawnie
zaśmiał.
– Powiedz
już lepiej co masz do powiedzenia i przestań wprowadzać zbędną
dramaturgię.
– Dbam
o należyty nastrój. – Uśmiechnęła się smutno. Oparła łokcie
o blat stolika, a brodę wsparła na złożonych dłoniach. – Nie
chcę się z tobą kłócić. Poważnie nie chcę, ale coś sobie
musimy wyjaśnić.
– Mów
– zaproponował. – Coś czuję, że przygotowałaś już całą
przemowę.
Magdalena
przewróciła oczami i przytaknęła:
– Nie
mylisz się. Ja zdaję sobie sprawę, że czternaście lat, które
nas dzielą, to w łóżku nic nie znaczy, ale przez tę różnicę
wychowywaliśmy się w innych realiach i do innych rzeczy nawykliśmy,
i w życiu wspólnym, jakie zdecydowaliśmy się wieść jednak
odciskuje to swoje piętno.
– Odciska
– poprawił ją. – Przepraszam, ale i tak miałem ci przerwać.
To nie różnica lat odciskuje...
– Odciska
– wtrąciła z chytrym uśmieszkiem.
– Nikt
nie jest nieomylny. Wracając jednak do tematu, wydaje mi się, że
nie winna jest różnica lat, a różnica poglądów. Ty po prostu
jako studentka psychologi słabość i odpuszczanie nazywasz
depresją, a brak dyscypliny okrzykujesz ADHD.
– Leon
nie ma ADHD – warknęła.
– Nie
powiedziałem, że ma. Podałem tylko przykłady.
– To
teraz ja ci podam przykład – zaczęła groźnie i przychyliła się
na tyle mocno, by mógł ją dokładnie słyszeć nawet gdy będzie
mówiła wybitnie cicho, tak by nikt nie podchwycił ni słowa z ich
rozmowy. – Mnie możesz bić, ale jeśli kiedykolwiek podniesiesz
rękę, na któreś z moich dzieci, to ja ci oddam. Pewnie przegram,
bo nie oszukujmy się, fizycznie nie mam z tobą żadnych szans, ale
zawsze pozostaje dopomaganie sobie jakimś ciężkim przedmiotem.
Bejsbolem na przykład i...
– Skończ
– syknął.
– I
jest też sekator ogrodowy – kontynuowała zupełnie nie zważając
na syknięcie męża. – Tak podczas snu, pewnie nawet byś się nie
zorientował dopóki bym nie ciachnęła.
– Skończ
– zażądał, kładąc łokcie na stolik i przychylając się do
żony tak mocno iż niemal stykali się nosami. – Kocham cię –
szepnął, po czym musnął kącik jej ust. – I szanuję za to, że
stałabyś za dziećmi murem, gdyby zaszła taka potrzeba, ale nie
jestem twoim wrogiem, i nie musisz ze mną walczyć. Zwłaszcza, że
ja też stałbym za tymi dziećmi murem. – Wstał z zamiarem
wyjścia na zewnątrz, by zobaczyć co maluchy porabiają, ale poczuł
jak drobna dłoń Magdy zaciska się na jego nadgarstku.
– Ja
wiem dlaczego ty taki nieswój jesteś. Taki nerwowy – oznajmiła.
– Bo się twój pupil od nas wyprowadził.
– Mój
pupil? To twój pupil.
– Możemy
go odwiedzić jeśli chcesz. Zobaczymy jak sobie radzi, czy nie chla,
nie ćpa... wiesz będziemy jak taka inspekcja o tytule surprise.
– I
czym się zamówimy? – zapytał ponownie zajmując miejsce.
Magda
myślała dłuższą chwilę, aż w końcu oznajmiła:
– Spaghetti.
– Uśmiechnęła się szeroko. – Jest piątek, on na pewno zrobił
spaghetti. Zjadłabym.
Szymon
spojrzał na puste opakowania walające się po tacach, które
spoczywały na drugiej połowie stołu.
– Przed
chwilą zjadłaś półtora powiększonego zestawu.
– I
zjem jeszcze talerz spaghetti – odparła i poklepała się po
płaskim brzuchu. – Albo dwa talerze – dodała wstając i
zabierając z sobą kopertówkę. – Chodź, chodź – zawołała.
– Idę,
idę – odpowiedział zabierając zabawki dzieciaków i
przewieszając marynarkę przez przedramię. – Ja nie wiem gdzie ci
się to mieści – skomentował, ale na tyle cicho, że nie mogła
tego usłyszeć, ale jego wzrok na pupie był przez nią bardzo
wyraźnie odczuwalny.
Niespełna
piętnaście minut później państwo Ignaszak wraz z dziećmi szli
starą, ponurą i mroczną klatką ze złowrogo skrzypiącymi
schodami.
– Tu
są nietoperze? – dopytywał Leoś, zadzierając głowę do góry i
rozglądając się we wszystkich kierunkach.
– Przecież
już tu byłeś – przypomniała mu Magda. – Żadnego nietoperza
nie było.
– A
może teraz będzie. Mam nadzieję, że będzie choć jeden, i że
zamieni się w Drakulę na naszych oczach.
– Dzieci
i ich fantazja – powiedziała blondynka pod nosem, a potem
odszukała w tej ciemności dzwonek do drzwi.
Standardowy
sygnał rozdzwonił się na tyle głośno, że nawet na zewnątrz
byłby słyszalny.
– Widzę
twój brat nie próżnuje. Dopiero się wprowadził, a już chce
wkurzyć sąsiadów.
Nie
minęła minuta od komentarza, a już drzwi otworzył ciemny blondyn,
w rozpiętej hawajskiej koszuli i obciętych przed kolanami, starych,
wytartych dżinsach.
– Cześć
wam – przywitał się lekko zaskoczony. – Lenka – ucieszył się
gdy pierwszy szok minął. Chwycił blondynkę za obydwie dłonie, po
czym wciągnął do środka. – I chuligany – dopowiedział, gdy
dzieciaki wbiegły zadowolone z tego, że wujek jeszcze nie dokończył
malowania przedpokoju, a co za tym szło, wolno im było rysować po
tej ścianie.
– Magda
chciała... – zaczął Szymon.
– Wyczuwam
spaghetti – przerwała mężowi i wypuściła dłonie szwagra, by
móc udać się do kuchni. – Nie obrazisz się jak ci pozaglądam
do garnków, prawda?! – krzyknęła i zanim usłyszała odpowiedź,
to już odnalazła zapałki i podpaliła palnik starej, białej
kuchenki. – Mam nadzieję, że ma gdzieś makaron – mówiła sama
do siebie, jednocześnie szperając po górnych szafkach. W pewnym
momencie drzwiczki jednej z nich zostały jej w dłoni, były ciężkie
więc je wypuściła. Huknęło. – Spadło mi! – krzyknęła by
uspokoić panów, których na pewno trzask przeraził.
– Widzisz?
Ledwie przylazła, a już ci demolkę robi – skomentował Szymek.
– Nie
szkodzi. Kuchnia jest cała do remontu. Dopiero pokój swój i babci
zrobiliśmy. Zresztą wejdź, nie stój tak w korytarzu. Daj
dzieciakom jakieś kredki, to się zajmą – mówił jak najęty i
jednocześnie poszedł zajrzeć do Magdy, która już zdążyła
założyć drzwi szafki na zawiasy.
– Sama
naprawiłam – powiedziała nie kryjąc dumy.
– Widzę,
widzę. – Otworzył lodówkę i wyjął z niej ugotowany makaron. –
Wystarczy, że zalejesz go ciepłą...
– Wiem,
wiem, wiem. To, że rzadko gotuje, nie znaczy, że nie umiem! Idźcie
sobie, pogadajcie, moimi dziećmi się zajmijcie, a ja sobie poradzę.
Tomek
westchnął niezadowolony, przewrócił oczyma i odchylił głowę do
tyłu, a potem to już całkiem poleciał, zatrzymując się obiema
dłońmi na futrynie.
– Powiedz
jeszcze, gdzie masz swoją dziewczynę?
– U
koleżanki. Wrócić powinna za godzinę, małolato.
– Jak
ci mało lato, to sobie rozbujaj. – Uśmiechnęła się złośliwie,
a potem wpatrywała w plecy szwagra, który postanowił skorzystać z
jej rady i dotrzymać towarzystwa bratu, oraz dzieciakom, choć
szczerze średnio miał na to ochotę.
Tomek
i Szymon byli całkiem różni, a jednocześnie tak bardzo podobni,
że nie zawsze potrafili się dogadać. Spora różnica wieku,
wczesna utrata opieki rodziców, skrajność poglądów... to
wszystko sprawiało, że albo się z sobą bratali, albo żyli jak
pies z kotem, w zależności od dnia i sytuacji. Jednak to nie
dlatego Tomasz postanowił się wyprowadzić. Po prostu miał
dziewczynę, która mieszkała z babcią i naturalną koleją rzeczy
było to, że zapragnął zamieszkać z nią. Szymek to rozumiał i
tyle potrafił zaakceptować. Nie potrafił jednak pojąć, dlaczego
młodszy brat nie chce od niego żadnej pomocy, przede wszystkim tej
finansowe. Tom był na nią za dumny. Chciał stać twardo i prosto,
ale na własnych, a nie cudzych nogach.
– Co
dalej? Wybrałeś już studia? – zagadnął szatyn obserwując jak
Pola i Leon urządzają wyścigi samochodzików na nowych, dopiero co
ułożonych panelach.
– Tak.
– Blondyn zajął miejsce na turkusowej, skórzanej pufie i sięgnął
po miętówkę. – Prawo – dodał choć nie był pytany o nic
więcej. – Albo medycyna.
– Trochę
daleko jednemu od drugiego.
– Jestem
wszechstronny. Zawsze też mógłbym potowarzyszyć ci w interesach.
Kto wie? Może nawet nauczyłbym się strzelać.
Szymon
słysząc szept osiemnastolatka, uśmiechnął się pod nosem.
– Ja
nie strzelam. Chyba, że na strzelnicy. Jednak interesy swojego ojca
zostaw mnie, a ty... Nie trzeba mi trupa, będzie mi trzeba dobrego
prawnika, jeśli się potknę i nadzieję na polskie prawo, albo
świetnego lekarza, oby mi w domowych warunkach kule wyjął i mnie
wzorowo pozszywał. A teraz cichosza, bo Lena wraca. – Wzrokiem
pokazał na blondynkę, która wniosła za jednym rzutem trzy
talerze.
– Dzieciaki,
chcecie? – zapytała.
– Nie!
– krzyknęli chórem i była to jedna z niewielu sytuacji, gdy byli
tacy zgodni.
– Dobra,
widzę, że sobie radzisz, tak więc cofam, to co powiedziałem, gdy
się wyprowadzałeś. – Szymek wykonał pierwszy krok i chwycił za
widelec.
– No
jak widzisz, nie wróciłem po kilku dniach na kolanach.
– Jakie
plany na wakacje? – dorzuciła Magda, bo chciała zmienić temat,
oby tych dwoje znowu się nie pokłóciło.
– Babcia
wróci z sanatorium i jedziemy z Martą do Holandii, do pracy.
– Jeśli
potrzebujecie pieniędzy, to...
– Tak,
potrzebujemy, ale nie danych, a zarobionych! – przerwał gwałtownie
Tomasz. – Mam osiemnaście lat, jestem dorosły.
– Chciałem
tylko powiedzieć, że mogę wam pożyczyć, a nie dać.
– Nie
musisz nam pożyczać, bo możemy je zarobić. Chcemy wykończyć
mieszkanie. Jak widzisz, niewiele zostało.
Szymon
rozejrzał się po odnowionym, otapetowanym na popielato pokoju,
białych, nowoczesnych meblach i turkusowych dodatkach.
– Nie
musicie tu mieszkać. Mógłbym wam wynająć jedno z mieszkań,
które posiadam. Nie płacilibyście wynajmu, tylko czynsz, nie
palilibyście w piecu zimą...
– Skończ,
brat! – wrzasnął.
– Babcie
wzięlibyście z sobą – zaproponował.
– Nie
chcemy. – Tomek pokręcił głową. – Chce sam zarobić, sam do
czegoś dojść, bez pomocniczych wind. Marta też tak chce. A ty
możesz albo to zaakceptować i nas odwiedzać, albo mieć mi za złe
mój wybór i więcej nie przekraczać tego progu. Wyraziłem się
jasno?
– Jak
słońce – odparł Szymek. – Akceptuje twój wybór, po prostu
dziwnie się czuję z tym, że... jakoś tak szybko dorosłeś.
– Mówisz
jakbyś był moim ojcem – wytknął blondyn i wstał by wziąć
swój telefon z komody i zadzwonić do dziewczyny.
– Wychowałem
cię – przypomniał.
– No
i świetnie się spisałeś! – krzyknął żywo gestykulując. –
A teraz tatuśku możesz już odpocząć, oddychnąć, wrzucić na
luz. Jednym słowem możesz już przejść na emeryturę. Albo i nie
– dodał spoglądając na Leona i Polę. – Najbliższa emerytura
czeka cię za piętnaście lat.
– Jesteś
pewny, że ci się nie odwidzi? – dopytywał.
– Tak,
jestem pewny.
– Pamiętaj,
że tak jak mówi rzymskie prawo lex retro non agit.
– To
nie jest rzymskie prawo – wtrąciła Magda.
– Jak
to nie? – oburzył się Szymek.
– No
nie – odparła pewna swego. – Zasadę nieretroaktywności prawa
Rzymianie stosowali, ale nie ukuli jej jako paremii, więc to nie od
nich pochodzi słynne prawo nie działa wstecz.
– Po
raz pierwszy w Polsce użył jej Stanisław Wróblewski w Zarysie
wykładu prawa rzymskiego z tysiąc dziewięćset chyba
osiemnastego roku – dopowiedział Tomek.
– Szesnastego
– poprawiła Lena.
– Szesnastego?
– Tak,
szesnastego. Na pewno szesnastego.
– A
więc jednak prawo rzymskie – wykłócał się o swoje Szymon.
– Nie.
Gdyby tak było, to byłoby to też prawo znane w innych krajach, a
jest to paremia tylko naszych, polskich prawników, tak przez nich
kochana, że aż nad wyraz często stosowana.
– Ja
ci wyjaśnię, brat. – Tomek poczuł się w swoim żywiole.
Zapomniał o telefonie i tym, że miał do niej zadzwonić. Zajął
miejsce naprzeciw Szymona, na swojej ulubionej, turkusowej pufie. –
Rzymianie nie stosowali retroactio, czyli wstecznej mocy
obowiązywania aktu normatywnego, ale podpierali to, znanym na całym
świecie lex prospicit non respicit.
– Prawo
patrzy naprzód, nie wstecz – przetłumaczyła Magda.
– To
są podobne, ale dwie zupełnie różne paremie. Ta nasza, ta prawo
nie działa wstecz, nie występuje nawet w słownikach
specjalistycznych innych krajów. Twórcą niej jest Stanisław
Wróblewski i poparł ją na prawie rzymskim, ale nie do końca je
odzwierciedlił w tym sformułowaniu. To polskie prawo. Tylko i
wyłącznie u nas w takiej formie stosowane. Gdzie indziej jest
podobnie i u starożytnych Rzymian też było podobnie, ale nie do
końca tak.
– I
od tego prawa nawet u nas są wyjątki – wtrąciła Magda. – Ale
tu znowuż kierujemy się łacińskim lex severior retro non agit.
– Czyli
prawo surowsze nie działa wstecz – przetłumaczył Tomasz i
wystawił dłoń wewnętrzną stroną ku górze. – Piąteczka? –
zapytał bratową.
– Piąteczka
– odpowiedziała przybijając, a potem wszyscy zerknęli w kierunku
przedpokoju, bo usłyszeli przekręcanie klucza w zamku.
– Ty
wiesz, że ja do ciebie od trzech godzin wydzwaniam, a ty nie
odbierasz?! – ryknął Tomasz i już miał wstać, i udać się do
korytarza, tylko Szymon go zatrzymał chwytając za rękę i
przyciskając ją do stołu.
– Nie
krzycz na kobietę – zaprotestował na tyle głośno by wszyscy go
słyszeli, nawet jego przyszła bratowa. – Jak masz na płeć
piękną wrzeszczeć, to już lepiej przez kolano przełóż, gdy
będziecie na osobności – dodał takim szeptem, że już tylko w
zasięgu słuchu Tomka i Magdy były jego słowa.
Tomek
wziął to za żart i zbył te słowa delikatnym śmiechem. Magda
natomiast przewróciła oczami i wykorzystała moment nieuwagi
wszystkich, by wymierzyć Szymonowi kopniaka pod stołem. Wycelowała
w sam piszczel, a więc mężczyzna syknął boleśnie i wygiął się
do przodu.
– Oszalałaś?
– warknął przez zęby, gdy Tomasz podchodził do Marty i witał
się z nią gorącym pocałunkiem, który Pola oklaskała, a Leon
wygwizdał na dwóch palcach.
– Nie,
ale nie dawaj mu swoich kretyńskich rad. No chyba, że chcesz być
odpowiedzialny za ich rozwód jeszcze przed ich ślubem –
opowiedziała szeptem, ale jednak agresywnie.
– My
się jakoś jeszcze nie rozwiedliśmy.
– My
to nie oni. Ja to nie Marta, a ty to nie Tomek – ucięła temat i
chwyciła za swoją kopertówkę. – Mam wódkę! – krzyknęła do
całego towarzystwa. – Zrobimy drinki – zadecydowała i zaczęła
już rozglądać się za jakimiś szklankami.
– A
bo ja wam nawet herbaty nie zaproponowałem – zorientował się
Tomek i teatralnie przy tych słowach wymierzył sobie uderzenie z
otwartej dłoni w czoło.
– Bo
ty wujek najwidoczniej słabo gościnny jesteś, chyba nawet mniej
niż ja – skomentował Leon i poklepał Tomka po udzie. – Dasz
popisać po ścianach? – zapytał z uroczym uśmieszkiem
niewiniątka. – Jestem twoim gościem – przypomniał. –
Powinieneś zadbać, bym się u ciebie czuł dobrze. Najlepiej bym
się czuł pisząc po ścianach.
– Chcesz
porysować starymi kosmetykami? – zapytała niewysoka brunetka o
okrąglejszych kształtach. Przykucnęła nawet by zrównać się z
chłopcem i nawiązać z nim kontakt wzrokowy.
Leoś
spojrzał w jej pucołowatą twarz i prosto z mostu stwierdził:
– Kosmetyki
są dla bab! Daj pisaczki.
Podoba mi się Tomek. Wielu ludzi jak kończy 18 lat to ma jeszcze siano w głowie, tylko imprezy i dojenie kasy starych. Tomek jest inny, młody ale rozsądny, chce zarobić własne pieniądze, nie potrzebuje pomocy brata, którą ma na wyciągnięcie ręki. Super chłopak, do tego jeszcze ambitny, chce studiować (w dodatku co on chce studiować, prawo albo medycynę, to dwa najtrudniejsze kierunki).
OdpowiedzUsuńChciałem pokazać, że nie każdy jest zły i nie każdy młody ma pstro w głowie. Tomek jest takim przeciwieństwem Patryka - brata Cinka, który jest w tym samym wieku co on. Ostatnio przeczytałem bardzo mądre zdanie "by stać się lepszym człowiekiem, nie trzeba czekać na lepszy świat" - od razu mi się to skojarzyło z Tomkiem właśnie, oraz z Lenką, bo Madzia też potrafi wyciągnąć rękę do drugiego człowieka. Do Szymona to zdanie całkiem nie pasuje i nie ma co kryć, że altruista z niego żaden.
UsuńNo to ostatni rozdział do nadrobienia. A nie mówiłam, że wyrobię się do niedzieli? :D
OdpowiedzUsuńWracamy do Szymka, Leosia oraz Leny. Niewinne igraszki ^^ Skąd ja to znam?
Typowa rywalizacja między dziećmi. Leon z całą pewnością nie lubi siostry i nie zamierza jej akceptować. Uważa, że jest zupełnie niepotrzebna i rozumuje to na swój własny, dziecięcy sposób, czyli przez pryzmat zabawek. „Nie lubię Poli, bo przez nią mam mniej zabawek” itp. To bardzo realne, bo dużo dzieci właśnie w ten sposób uzasadnia swoją niechęć do rodzeństwa. „Nie lubię siostry, bo muszę się z nią dzielić zabawkami”. Bardzo mi się podoba, że umieściłeś coś takiego w opowiadaniu. To takie... prawdziwe.
Cóż różnica wieku... Chyba zgodzę się z Szymonem. Różnica wieku niewiele ma wspólnego z życiem na jakie się zdecydowali. Każdy człowiek ma własne poglądy, każdy uważa inaczej, więc do niektórych spraw będzie podchodził zupełnie inaczej. Znów zastosowałeś bardzo fajny przykład, aby pokazać różnicę tych poglądów – spór w sferze wychowywania dzieci. Lena jak każda matka, będzie nieprzychylnie patrzyła na każde podniesienie głosu przez Szymona na Leosia, zawsze będzie uważała, że jej mąż przesadza. Ja uważam (zapewne podobnie jak Szymon), że dzieci powinny mieć respekt i muszą znać pewne zasady. Rozcackane, rozmemłane będą zupełnie nieprzystosowane do życia, a rozpieszczone będą uważały, że wszystko im się należy. Plus dla Magdy, że w razie czego jest gotowa walczyć o swoje dzieci, jednak mąż ma rację. Przecież on nie chce dla nich źle. Kocha je jak swoje i zawsze będzie o nie dbał.
Boże... ta kobieta ma krowi żołądek. Nie dość, że dopiero się najadła to dalej jedzie jeść. Też bym tak chciała jeść, jeść, jeść i nie tyć.
Mieszkanie młodego chłopaka, który dopiero wchodzi w dorosłość. Tak, tak właśnie je sobie wyobrażałam. W trakcie remontu, młodzi ludzie mają plany na zarobek i w ogóle. Podoba mi się podejście Tomka – nie pożyczać, nie brać tylko samemu zarobić. Dzięki zarobionym samodzielnie pieniądzom zarówno on jak i jego dziewczyna będą mieli większą satysfakcję kończąc remont swojego mieszkanka. Mimo młodego wieku, Tomek wydaje się być bardzo dojrzały i zrównoważony. Wie czego chce i jak ma do tego dążyć. To się chwali.
Szymon jednak trochę mu tatusiuje. Zachowuje się tak, jakby nie bardzo wiedział jak ma się pogodzić z wyprowadzką młodszego brata. Ich kontakt rozumiem – duża różnica wieku, inne poglądy. Po prostu każde z nich życie przechodzi w inny sposób i dlatego albo są zdolni stać za sobą murem, albo nie mogą się dogadać. Fajnie jednak, że w razie potrzeby mogą na siebie liczyć. Więzy rodzinne są bardzo ważne i powinno się o nie dbać, zwłaszcza wśród rodzeństwa. Bo przecież jak kiedyś rodziców zabraknie, a w przypadku Szymona nastąpiło to szybko, to zawsze pozostaje rodzeństwo, u którego można szukać wsparcia. Zwłaszcza w tym dorosłym życiu.
Lena jest bardzo inteligenta i razem z Tomkiem całkowicie zgasili Szymona. Ten wątek podobał mi się najbardziej z całego rozdziału.
A teraz... Teraz muszę Cię pochwalić, Darku ^^
Cieszy mnie, że piszesz opowiadanie w którym jest tak dużo z prawdziwego życia. Nie słodzisz, nie tworzysz wyimaginowanej rzeczywistości tylko starasz aby wszystko wyglądało realnie. Takich blogów jest niewiele, większość to cukierkowe romanse kończące się happy endem, ale u Ciebie wszystko ma swoje miejsce i swój własny tok. Nie zamykasz historii w jednym wątku (np. miłosnym) ale też pokazujesz inne strefy życia. Poruszasz tematy, z jakimi ludzie muszą stykać się na co dzień i dlatego tą historię lubię. Będę tutaj zaglądać w miarę możliwości i czytać na bieżąco, lub nadrabiać kolejne rozdziały.
A teraz... dość tego słodzenia :P Uciekam do swoich obowiązków.
Pozdrawiam i życzę weny!
Między Leną i Szymkiem jest bardzo dużo takiego erotycznego napięcia. Nie wiem na ile mi się udało to pokazać, ale chciałem to uwidocznić.
UsuńOczywiście, że wiele jest rodzeństw gdzie to starsze nie akceptuje tego młodszego. Tylko u Leona ta niechęć do Poli bywa bardzo niebezpieczna. Starałem się też by dzieciaki w tym opowiadaniu i ich relacje z innymi dziećmi, oraz dorosłymi były takie prawdziwe, realne, bez udziwnień.
Ja osobiście uważam, że i różnica wieku i poglądów ma tutaj znaczenie. Poglądów oczywiście bardziej, bo nie odpowiada za nie w pełni wiek. Prawdą jednak jest, że jakbyś 60 latkowi powiedziała "kto kocha ten nie bije", to mógłby się poczuć urażony, bo jeśli ma dzieci to z pewnością nie raz przyłożył, gdy były małe, bo po prostu kiedyś klaps uznawany był za metodę wychowawczą, a dziś jest przestępstwem i coraz więcej ludzi się z tym (moim zdaniem wyolbrzymieniem i robieniem z igieł wideł) godzi.
Tak - Madzia ma krowi żołądek i zapewniam cię, że niektóre kobiety chude jak szkapy jedzą więcej niż ja i nie tyją. po prostu życie w ruchu i szybka przemiana materii i już. Szczęściary, nie?
Na wielu blogach spotkałem się z tym, że młodzi ludzie wyprowadzali się do pięknych nowych bloków, odmalowanych, z najmodniejszym umeblowaniem z Ikei. Bawiło mnie to, zwłaszcza jeśli rzekomo sami się tego dorobili i to z bieżącej wypłaty. Bawiło tym bardziej gdy opowiadanie było osadzone w polskich realiach. Wydawało mi się tak do bólu nieprawdziwe, że aż śmieszne. Ja chciałem by "Otchłań szarości" pokazywała polską, szarą rzeczywistość i mimo wątku gangsterskiego była taka realna.
Szymon Tomka wychował. Ich dzieli 16 lat i Tomasz miał tylko roczek, gdy był zdany tylko na brata i jeszcze siostrę, ale o tym będzie już sporo dalej więc nie chce spojlerem zajechać.
Lena to taka przeplatanka - irytująca, kapryśna gówniara i inteligentna, młoda kobieta. Czasami jej jedna strona, a czasami ta druga wychodzi na prowadzenie.
Faktycznie blogów bez słodzenia jest niewiele, bo swojego czasu sam takich szukałem i trafiłem tylko na 5 może 7 z około 100 jakie czytałem. W tym także twój zalicza się do tego, który pokazuje prawdziwe życie i nie unika trudnych, kontrowersyjnych tematów.
Miłego wykonywania obowiązków - teraz jak i w przyszłości.
Tomek jest naprawdę bardzo odpowiedzialny i ma dojrzałe poglądy na życie. Mało, który osiemnastolatek ma tak poukładane w głowie jak on i taką dumę, żeby dorobić się wszystkiego samemu podziwiam jego upór i brak chęci pójścia na łatwizne.
OdpowiedzUsuńLeon, jak to on straszny z niego cwaniak i zawsze kombinuje tak, żeby on wyszedł na tym najlepiej szkoda tylko, że nie ma poczucia odpowiedzialności wobec młodszej siostry.
Pola jest bardzo słodkim dzieckiem, te jej myśli, że ząbki się na nią obraziły, że ich nie obroniła i teraz nie wyjdą. Jest zupełnie inna niż Leon.
Myślę, ze mało który osiemnastolatek taki jest, bo od dzieci coraz mniej wymagają rodzice. Przykładowo w latach 70-80 nikt nie wyobrażał sobie by chodzić z dzieckiem za rączkę na plac zabaw. Puszczało się czterolatka na podwórko i krzyczało "obiad", przychodził, jadł i wychodził. To rozmemłanie niestety postępuje dalej i tak jak kiedyś 12 latek umiał sobie zrobić obiad i herbate, tak teraz mamusie pytają "ile słodzisz" i jeszcze za takiego mieszają. Nie ma się więc co dziwić, że potem dzieciaki studiują do niemal 30 i do tej pory są też utrzymankami rodziców. Wiele osób też takie podejście akceptuje. Ja uważam, że dzieciom należy pomagać zawsze, niezależnie od ich wieku i bezinteresownie, ale jednak powinno się też czegoś wymagać i przygotowywać dzieciaki do samodzielności, tak by umiały sobie poradzić, gdy rodziców zabraknie.
UsuńLeon i Pola to jak ogień i woda i w tym przypadku potwierdza się, że synek mamusi, a córeczka tatusia, bo Pola to taka Szymka córunia.
Tomek jest wyjątkowo dojrzały jak na swój wiek, większość jednak teraz mając te 18 lat ma tylko imprezy w głowie i nawet nie myśli ny się usamodzielnić, uważa, że rodzice powinni ich utrzymywać gdy będą studiować i tak sobie siedzą wykorzystując ich niemal do trzydziestki. Fajnie, że Tom chce wszystko osiągnąć sam i wszystko co będzie miał zawdzięczać tylko sobie, powinien jednak wiedzieć kiedy pozwolić sobie pomóc. Magda ma rację niech lepiej Szymon nie dzieli się z Tomkiem swoimi złotymi myślami.
OdpowiedzUsuńTo, że większość osiemnastolatków tak uważa, to jeszcze nie znaczy, że rodzice muszą się na to godzić. skoro się godzą i chcą mieć niezaradnych pasożytów na karku, to ich wina i nie jest mi takich rodziców ani trochę szkoda. Pomoc dziecku, to nie to samo co dawanie na wszystko kasy - moim zdaniem.
UsuńTylko on nie potrzebuje pomocy. Na życie ma, na opłaty ma, na remont może zarobić. Po co więc mu cudza kasa, na co?
Szymon i jego złote myśli jeszcze nie raz wyjdą na pierwszy plan.
To są ,, złote myśli" XD
UsuńAle ja o tej pomocy tak przyszłościowo. Teraz nie potrzebuje pieniędzy ani wpływów starszego braciszka, ale nigdy nie wiadomo co się zdarzy. Może kiedyś znajomości Szyma będą mu potrzebne, wtedy powinien umieć pozwolić sobie pomóc lub poprosić o pomóc. :)
Medycyna albo prawo? No no, to Tomek ma ambicje xd Wybrał ciężkie kierunki, ale może któryś z nich okaże się być dla niego idealny. Kto wie. :)
OdpowiedzUsuńHahaha, Leon jest świetny. Jak nie lubię dzieci, to ten mały już mnie ma! Miałam niezły ubaw, jak kombinował, jakby tu zdobyć zabawkę siostry. :D Taaa.. pożyczyć na zawsze. Nie ma tak łatwo. :D I jeszcze chciał jej wcisnąć jakąś starą. ;d Biedna Pola, z takim bratem to ona nie ma łatwo. Ale w sumie rozumiem tą jego zazdrość o lepsze zabawki. Miałam dokładnie to samo w dzieciństwie, heh. :) W ogóle jaki szok przeżyłam, jak weszłam, a tu już trzy nowe rozdziały. Nie spodziewałam się, że mam takie zaległości. Postaram się je nadrobić w najbliższym czasie. :)
Tomasz jest bardzo ambitny, dumny i samodzielny. Pytanie tylko, czy wyjdzie mu to na dobre?
UsuńLeona jako postać lubię, ale jakbym miał takiego w zasięgu swoich rąk na żywo, to chyba nieraz bym nim potrząsnął.
Tutaj rozdziały pojawiają się bardzo szybko, bo to taki tasiemiec, gdzie niektóre rozdziały nic nie wnoszą, a po prostu sobie są. Ot - taka gangsterska obyczajówka z zabarwieniem patologicznym.
Nie musisz się spieszyć z nadrabianiem zaległości, najważniejsze, że jesteś, komentujesz i że cię widzę xD
Ach, ta Madzia, niezła z niej prowokatorka, biedny Szymon jak ona może go tak rozpalać, on już miał taką piękną wizję, jak uprawiają seks na stoliku w McDonaldsie, ale nic z tego, czas wrócić do rzeczywistości, panie Ignaszak, haha.
OdpowiedzUsuńLeoś jak zwykle mały cwaniak, kombinuje jak siostrę wycyckać z nowej zabawki, dobrze by było jakby się zamieniła na taką trochę już przechodzoną, ale przecież dla takiej małej dziewczynki, będzie w sam raz, a najlepiej, jakby mu pożyczyła na zawsze, niemożliwy jest. Nie dziwię się, że Pola szuka ratunku u Szymona przed starszym bratem i jego zapędami. Niestety bardzo często tak się dzieje między rodzeństwem, moja starsza córka, jak się jej młodsza siostra czymś zasłuży, to mówi wzdychając, po ca ja ją w ogóle chciałam, teraz tylko wszystko zabiera i psuje. Poza tym Pola to pieszczoszka Szymona i Leon jest o to zazdrosny, wydaje mu się, że ojciec ciągle na niego o wszystko krzyczy i karci, a Poli tak nie traktuje.
Madzia wygłosiła niezłą przemowę, jak każda matka, a przynajmniej większość, broni swoje dzieci, zachowała się jak lwica broniąca swoich młodych. W pierwszej chwili jak zaczęła przed mężem przedstawiać wizję użycia bejsbola, albo sekatora, to pomyślałam, że zaraz Szymon się wkurzy, ale zostałam miło zaskoczona, docenił, że Lenka jest gotowa na tak wiele dla dzieciaków, podobało mi się, jak zakończył tą ich rozmowę, że nie jest jej wrogiem, pomimo, że mają inne poglądy na wychowanie dzieci, to on też nie pozwoli im zrobić krzywdy i sam ich w żaden sposób nie skrzywdzi. Swoją drogą, sekatora nie mam, ale mam niezłe nożyce do drobiu, też całkiem fajne narzędzie, to tak odnośnie sekatora.
Madzia mi normalnie zaimponowała, w kopertówce upchnęła dwie małpki cytrynówki i jeszcze ubranko na zmianę dla Poli, nie wiem, czy udałby mi się taki wyczyn.
Tomasz wydaje mi się takim nieźle ogarniętym młodym człowiekiem, jest dumny, nie chce, żeby Szymon mu ot tak coś dawał, sam chce do wszystkiego dojść. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pochwalić Tomka za postawę, nie wszyscy osiemnastolatkowie w ten sposób się zachowują, większość jest na utrzymaniu rodziców i prowadzi beztroskie życie, a Tomi ma do tego jeszcze plany na studia. Coś mi się przypomniało, Szymon powiedział, żeby brat interesy swojego ojca pozostawił jemu, czy to znaczy, że Szymon przejął interes po ojczymie? Szymona wkurza, że Tomek nie chce jego pomocy, tylko sam chce na wszystko zapracować, on faktycznie zachowuje się jak ojciec, któremu dorósł syn i wyfrunął z domu, a tatko Szymon nie może się z tym faktem pogodzić.
Uśmiałam się, jak czytałam o tym, jak koncertowo Tomasz i Magda zagadali Szymona, stworzyli rewelacyjny duet, biedny Szymek nie spodziewała się, że żona i młodszy brat mogą mieć taką wiedzę.
Bardzo podobało mi się, jak Lenka ukarała męża, za dawanie głupich rad młodszemu bratu, kopniak się Szymkowi należał. Szymon jest nipoprawny, nie wolno krzyczeć na kobietę, to nie uchodzi, ale przez kolano przełożyć, to czemu , by nie.
Leoś na koniec rozłożył mnie na łopatki, nieźle Tomka zakasował, jest jego gościem, a o samopoczucie gości należy przecież dbać, a jak wujek najlepiej mógłby zadbać o samopoczucie bratanka, nie inaczej, jak tylko pozwolić smarkaczowi pisać po ścianach.
Zapomniałam jeszcze, Pola mnie rozczuliła, biedna, martwi się, że ząbki się na nią obraziły, bo nie dała rady obronić ich przed Leonem, przesłodka jest, nawet takie małe dziewczynki mają swoje poważne smuteczki i troski.
UsuńDzieci często mają zmartwienia i to co my uważamy za błahe, dla nich ma rangę wagi problemów światowych.
UsuńPola to faktycznie pieszczoszka Szymka. U nich sprawdza się powiedzenie, że synek mamusi, a córeczka tatusia.
Jak słusznie zauważyłaś - Magda jest inteligentna i kapryśna, Tomasz zaradny i samodzielny, Pola słodka i taka kochaniutka, Leon cwany i bystry. Pytanie tylko jaki jest Szymon i jakie jest jego miejsce w tym wszystkim? W czym on ma tym swoim bliskim pomagać, skoro oni świetnie sobie radzą bez niego?
Hahaha, ostatnia wymiana zdań z Leonem w roli głównej najlepsza! :D I, że tak będę sobie od tyłu komentować, kompletnie nie zrozumiałam tej dyskusji o prawie działającym wstecz. Przypomniało mi to dziewczynę ze studiów, za którą średnio przepadałam, a której ojciec był wykładowcą i ona często wdawała się z nami albo na zajęciach z ojcem w typowo biologiczne dyskusje. Nudziło mnie to i irytowało, więc przy tym fragmencie też byłam nieco zniesmaczona, ale tak naprawdę to świadczy o głębokiej pasji względem nauki, także może powinnam takim osobom jedynie pozazdrościć. W ogóle po Szymonie i Magdzie widać, że oni są inteligentni i oczytani, pamiętam, że Szymon kiedyś w rozmowie zarzucił jakimś cytatem, a Magda wiedziała kto jest jego autorem, więc to świadczy samo o sobie. Dla mnie najbardziej godna podziwu jest Magda, w końcu ona miała na głowie dwa porody i wychowanie dzieciaków, a jednak coś w głowie ma. Postawa Tomka jest dla mnie godna podziwu, widać, że zależy mu na samodzielności, to dobrze świadczy o nim. Mam wrażenie, że jest całkiem inny niż Szymon i że właśnie Tomka polubię bardziej. Ale jak Ciebie znam, to pewnie jeszcze się tutaj ujawni jakaś nieciekawa cecha charakteru :D
OdpowiedzUsuńJestem zmuszony dawać co jakiś czas takie inteligentne wstawki w rozmowy Ignaszaków, by pokazać, że to nie są ludzie prości, zwykli, a jednak oczytani i mający jakieś minimum wiedzy niemal z każdej dziedziny. Poza tym Magda kiedyś chciała iść na prawo, stąd jej wiedza. Ostatecznie wybrała psychologię - o tym jeszcze będzie, bo Szymek psychologów uważa za wcielenie zła, co usprawiedliwiają wszystko od nieuctwa, przez tchórzostwo, aż po nieróbstwo.
UsuńJa po prostu chciałem pokazać, że Magda to nie 14 lat młodsza od męża laska, co ma w głowie jedynie kosmetyczkę i zakupy w galerii handlowej. Ona ma coś w głowie, bo jakby nie miała, to oni by się nie dogadali, bo Szymon nie chciałby być bankomatem pustej idiotki. On szukał kobiety, z którą mógłby porozmawiać. Właściwie to nie szukał, a sama się znalazła.
Magdy bym tak szybko nie podziwiał, bo ona ma wiele za uszami i jej przeszłość nie jest różowa.
Tomek właśnie nie ma jakiś wyrazistych złych cech. Niestety długo to on nie pożyje - tyle ci zdradzę.
Leoś jest przeuroczy;) taki mały, rozkoszny łobuz. No ale zdecydowanie to Pola jest faworytką Szymona.
OdpowiedzUsuńTomasz. Naprawde wielki szacunek dla niego, że nie chce pieniedzy brata tyllo sam chce do wszystkiego dojść. . Nurtuje mnie kwestia interesów ojca... dlaczego mam wrażenie, że to coś średnio legalnego?
Może i Leoś jest przeuroczy, ale moim zdaniem też dużo w nim z takiego chuligana i jednak odrobinę mu brakuje twardej ręki, a Madzia go rozpuszcza, bo to syneczek mamusi ;-) Za to Pola to taka córeczka tatusia.
UsuńMasz wrażenie, że te interesy to coś średnio legalnego, bo Ignaszakowie są za bogaci i już na pierwszy rzut oka to widać i masz rację, bo to coś bardzo nielegalnego.
Na początku myślałam, że to chodzi o obnażone zęby, bo jakoś bardziej mi pasowało, i aż się uśmiechnęłam, czytając ten fragment o Poli i jej mleczakach xD
OdpowiedzUsuńW ogóle to podoba mi się podejście Tomka. Nie chce pomocy od brata a wiadomo, że powiedziałby słowo i miałby i mieszkanie i pewnie jeszcze z czego żyć, ale on woli się wszystkiego sam dorobić i z tego co widzę, to całkiem ambitny jest. A znowu Szymek, to mnie zaczyna irytować tym, że się zachowuje jak pan świata. Może nie taki jest Twój zamysł, ale ja odnoszę wrażenie, że on chciałby się wszystkim pochwalić, że ma pieniądze. Taki co to nie on. Zaczyna mnie powoli denerwować.
W ogóle to wcześniej chyba nie brałam tego tak do siebie, ale widzę, że Leoś naprawdę nie lubi młodszej siostry i nie wiem, czym to jest spowodowane. On ciągle jest o nią zazdrosny, ciągle z nią rywalizuje, a przecież ona naprawdę jest młodsza. Chociaż z tym, że Szymon na nią nie krzyczy, bo jest grzeczna, to się nie zgadzam. Tak dzieciom nie można mówić, bo taki Leoś może zrozumieć to zupełnie inaczej. Z resztą on jest starszy i chyba trzeba się liczyć z tym, że inaczej zachowuje się dziecko dwu czy trzy letnie a inaczej pięciolatek. Nie wiem, ale ja bym tak nie powiedziała. Poza tym ja też uważam, że Szymon faworyzuje Polę. Taka córcia tatusia, podczas gdy jeśli chodzi o Leona, to tylko wytyka mu błędy i wiecznie poucza. Wiec może w tym tkwi problem i może dlatego chłopiec tak nie lubi siostry?
Dobra, koniec wywodów, lecę do następnego xD
hahaha obrażone zęby XD
OdpowiedzUsuńi powraca motyw sekatora XD Nie wiem o co chodzi? Masz jakieś fobie? ;)
Tomek jest super. Chce sam dojść do wszystkiego i mimo młodego wieku wydaje się być bardzo rozsądny (Łomatko, żeby to mój syn (też Tomek) był taki...) Dzisiaj już nic konstruktywnego nie sklecę. Dobranoc.
Lamia
Obrażone zęby... No padłam po prostu:D Cudownie przedstawiasz te fragmenty z dziećmi. Widać, że masz w tej kwestii doświadczenie i to jest takie... naturalne. Sposób mówienia, myślenia, a nawet zachowanie i ta wszechobecna zazdrość. Świetnie się to czyta ;) Końcówką mnie zdobyłeś. ahahaha dobrze bym się czuł pisząc po ścianach. Nie, po prostu te fragmenty z dzieciakami kompletnie mnie rozwalają.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Tomka. Choć w najbliższym czasie pewnie tez mi ją czymś obrzydzisz xD
W każdym razie to bardzo dobre, że mimo młodego wieku chce być samodzielny i odpowiedzialny. Nie ma w głowie sieczki pod tym względem i poważnie myśli o przyszłości. Aczkolwiek to darcie na dziewczynę mi się nie podobało. Ani to, że chce współpracować z Szymonem w ciemnych interesach. Ciekawa jestem czy będzie go więcej.
Szymon mnie rozwalił tymi słowami do Tomka że jak ma krzyczeć to niech lepiej przez kolano przełoży. Fajnie, że Tomek chce się usamodzielnić. Dobrze, że myśli poważnie o przyszłości. W sumie to trochę mało gościnny jest, bo żeby nie zaproponować gościom choćby herbaty to lekkie przegięcie.
OdpowiedzUsuńOj beztroski czas dzieciństwa…. Kto z nas nie chciałby tam wrócić? Chociaż na chwileczkę. Fajnie czytało mi się początek rozdziału kiedy Leoś z Polą sprzeczali się o zabaweczki. Gdybym obserwowała ich z daleka, uznałabym, że są naprawdę fajną rodzinką. Taką… typową. Mama, tata i parka dzieciaczków. Czym byłaby wyprawa do McDonalda, gdyby nie wariacje na zjeżdżalni. Typowe, ale jakież urocze!
OdpowiedzUsuńA rodzice mieli czas na rozmowę.
Lubię Magdę, chociażby dlatego, że jest mądra. Owszem, startu łatwego nie miała, młodości nie miała, ale na ogół jest bardzo rozsądną kobietą. Dobry pomysł z odwiedzinami Tomka. I powiem szczerze, że już polubiłam tego chłopaka. Mimo tego, że jest bardzo młody, myśli o przyszłości i racjonalnie sobie ją planuje. A to ważne. Inni siedzą w domach na dupach na utrzymaniu mamusi i tatusia i kręcą , że nie ma dla nich pracy. Tomek taki nie jest. Mam nadzieję, że nie zmienisz chociaż jego wizerunku, chociaż już zauważyłam co do tego skłonności, kiedy chciał nawrzeszczeć na Martę, bo nie odbierała telefonu. No zobaczymy co tam wymyślisz…
I, że Szymon wychował Tomka? Jakim cudem? No ale chociaż jest opcja, ze swoje dzieci tez dobrze wychowa. Jesli dalej przewidujesz taka przyszłość tomkowi jak w poprzedniej wersji to mi jest smutno. On to taki prawy fajny chłopak. Szymon też tu taki człowieczy i póki co nawet go lubię ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie wiem co sądzić xD Erotyzują się i to bardzo i to jeszcze bez opamiętania, że są obok ich dzieci. Poza tym, kto puszcza 5 i 3 letnie dziecko same na jakieś zjeżdżalnie! Fakt, te 10 lat temu to była rzecz normalna, ale teraz rodzice boją się choćby wzrok odwrócić na sekundę. Dziwi mnie to trochę.
OdpowiedzUsuńNo i rozumiem Tomka, że sam chce na siebie zarobić, a nie od brata pożyczać. On sam nie chciał pożyczyć samochodu bracie Magdy, a teraz nagle dobroczyńca chce dać forsę. Nie tędy droga proszę pana! Jeśli będzie tak naciskał na Tomka, to ja nie wróże im braterskiej miłości.
W moim mieście, przy McDonaldzie na zjeżdżalni nadal bawi się wiele samotnych dzieci, a rodzice są wewnątrz. Fakt faktem, że masz racje iż teraz nad dziećmi się bardziej cacka i je tak lela, ale ciągle można spotkać 6-8-latków samotnie na placach zabaw, bo mama robi zakupy w pobliżu, czy niedaleko mieszkają. Wszystko zależy od podejścia rodziców, a tu trzeba brać pod uwagę, że Szymon jest starszy od Magdy, więc wychowuje dzieci tym duchem przeszłości, bez zbędnego memlania się z nimi i wyręczania we wszystkim. Matka Magdy też w wychowaniu maluchów ma swój udział.
UsuńA sierocińca się doczekasz. Za niedługo powróci.