LILIANA
NAWROCKA
Gdzie
jest ten świat co miał
być
jak dziecka sen
Ten
jest jak płomień zła
co
dzień spala mnie...
Maciej
Starnawski – Nadzieja
Mała
Lili odziana w swoją różową piżamkę z zieloną, uśmiechniętą
żabą, wierciła się i przekręcała z boku na bok. W końcu doszła
do wniosku, że wszystko jest winą tego, że chce jej się pić.
Otworzyła więc powieki, roztarła zmęczone oczy i na bosaka zeszła
na dół, odbijając palce dłoni o barierki schodów. W salonie ktoś
się znajdował – wiedziała o tym, bo światło było zaświecone,
a głosy podniesione. Ruszyła więc dalej na paluszkach i skryła
się we wnęce tak by mogła wiele zobaczyć i jednocześnie by jej
nie mógł dojrzeć nikt.
Marcin
rozpinał skórzaną kurtkę. Mała Lili wywnioskowała, że nowy
wujek musiał być wcześniej na wieczornym spacerku i zapewne
dopiero powrócił. Pięści Cinka były obite, ale nie było to
efektem żadnej podsklepowej bójki, a jedynie bitki w siłowni,
takiej na ringu, ale bez rękawic.
– Nie
śpicie? – rzucił do Kaśki.
Brunetka
początkowo nie zwracała na niego większej uwagi. Zdobyła się
jedynie na pokręcenie głową, w chwili, gdy blondyn powtórzył
pytanie. Ciągle usiłowała dodzwonić się do męża.
– Nie
wiesz gdzie jest Robert? – zapytała w końcu.
Cinek
pokręcił głową i zastanawiał się jak przygotować samemu sobie
herbatę w takim wynalazku jakim jest czajnik elektryczny. Jego
zdolności kulinarne były w tak opłakanej formie, że niejeden
fiat126p lepiej się trzymał i to po osiemdziesięciu naprawach.
Lilianę
trochę śmieszyła nieporadność tego pana, który wlał wodę do
czajnika, ale nie nacisnął przycisku i tak czekał, i czekał, i
czekał, aż w końcu przeklął:
– Sukicz
się popsuł!
Dziewczynka
słysząc męską formę słowa „suka”, przycisnęła dłonie do
ust, by nie roześmiać się w głos. Jej mamie za to wcale nie było
do śmiechu. Spojrzała tylko na Marcina w taki sposób jakby jej
było go szkoda, a jednocześnie wydawał jej się być do potęgi
żałosny. Wstała od stołu i podeszła do czajnika elektrycznego.
Wcisnęła przycisk, zapaliło się czerwone światełko.
– To
lampka kontrolna? – zapytał Marcin. – Taka dioda? Nie buchniemy
czasem?
– Tobie
już przed laty mózg eksplodował. Nic nie stracisz w wybuchu,
zapewniam.
– Jak
to nic? – zbulwersował się. – A rąsie i nózie? – dopytywał.
– Cinek nie chce być oprotezowiony.
– Mózg
sobie protezuj – warknęła i ponownie zasiadła na poprzednim
miejscu. – Jak będziesz robił herbatę, to zrób mi kawę, tak
przy okazji. Piąta puszka od prawej, trzecia szafka od lewej, dolna
półka.
Marcin
nachylił się do dolnej szafki, ale Kaśka tylko warknęła, że w
tych do góry trzymają kawę.
– Mówiłaś
na dole – wytknął.
– Dolna
półka, nie szafka.
– Co
za różnica?! – uniósł się i wzruszył przy tym niedbale
ramionami.
– Dolna
półka jest w górnej szafce.
– A
górne półki są w dolnych szafkach? – usiłował zgadnąć.
Katarzyna
już nic mu nie odpowiedziała. Dostrzegła, że odpowiednią puszkę,
z jej ulubioną kawą trzyma w dłoni, więc kontynuowanie rozmowy
uznała za zbędny, przykry, nie jej obowiązek. Marcin był kolegą
jej męża, jasnym więc było, że to Robert powinien go zabawiać,
a nie ona. Tylko, że jej mąż był Bóg wie gdzie, a Marcin był
tutaj, w jej kuchni, przy jej blacie, z jej ulubionymi,
ciemnofioletowymi kubkami w dłoniach. Ani trochę jej się to nie
podobało, ale skoro już był w zasięgu jej rąk, to postanowiła
zadać mu jeszcze jedno pytanie:
– Wiesz
gdzie może być Robert?
– A
gdzie może być żonaty facet? Jeśli nie w burdelu, to w kasynie,
jak nie w kasynie, to na striptizie. Nie przejmuj się, na obiad
wróci. – Zalał wrzątkiem kawę. – Ja bym tak zrobił – dodał
i rozpoczął poszukiwanie cukru.
– Górna
szafka, dolna półka.
– Tu
czy tu? – zapytał wskazując najpierw na sufit, a potem na
podłogę.
– Obok
kawy! – krzyknęła. – Tam skąd ją brałeś.
– A,
że szafka, półka, dolna, górna, jakby nie można było tak od
razu, że tam gdzie kawusia jest. Kobieta to najprostszą czynność
mężczyźnie utrudni.
– Marcin,
możesz być przez krótki moment poważny?
– No,
powiedzmy, że mogę. – Położył na stole, przed dziewczyną
kubek z kawą i cukier.
– Ty
nie słodzisz? – zdziwiła się.
– Słodzę,
słodzę, zanim wsadzę, bo inaczej to by żadna wsadzić nie dała.
– Przysiadł obok Kaśki i poruszył w zabawny sposób brwiami,
licząc na to iż wychwyci jego żart, i że poprawi jej się od
niego humor.
Liliana
nie rozumiała co też ten wujek wygaduje i o jakie słodzenie mu
chodzi, czy takie herbaty, czy może naleśnika. Już miała wyjść
ze swojej kryjówki i zadać Marcinowi kilka pytań, ale jej mama
ponownie przyłożyła telefon do ucha i ponownie odrzuciła go na
blat. Tym razem jednak w sposób niezwykle agresywny.
– Nie
odbiera? – zapytał Cinek.
– Tak,
wiem, w burdelach się nie odbiera – warknęła.
– Daj
spokój. Tamto to był żart. Robert nie jest taki, chyba.
– Nie,
nie jest – przytaknęła ze łzami w oczach. – Choć chyba
wolałabym, by był w agencji towarzyskiej niż w barze. – Ponownie
chwyciła za telefon i wybrała numer męża.
– Zapchasz
mu całą skrzynkę – zauważył blondyn i zrobił łyk gorzkiej,
wrzącej herbaty. – A ty wiesz, że dobrze, że wy macie czajnik
elektryczny, bo jakbyście mieli taki normalny, co się go stawia na
ogień, to by bardzo niebezpiecznie było, zważywszy na to, że ja i
ten czajnik mieszkalibyśmy pod jednym dachem. Właściwie to wtedy
najprawdopodobniej, bardzo krótką chwilę byśmy mieszkali pod
wspólnym dachem, bo potem to by zapewne już nawet jednej dachówki
nie było. W sensie wszystko by przez nieprzyjacielski czajnik z
dymem polazło.
Kaśka
przez chwilę zaniemówiła i rozdziawiła usta niczym ryba
spragniona wody, ale po chwili wybuchnęła szczerym śmiechem. Cinek
także się w duchu zaśmiał, a na twarzy przybrał łobuzerski
uśmieszek. O to mu właśnie chodziło, by ją pocieszyć, i by choć
przez moment nie myślała o nieodbierającym jej połączeń mężu.
– Przy
tobie to chyba każdy czułby się Master Chefem – skomentowała. –
Naprawdę nie wiesz gdzie jest Robert?
– Niestety
nie. Mogę sprawdzić czy mnie odbierze – zaproponował i wyjął
swoją komórkę z kieszeni spodni dresowych. – No niestety mnie
też nie odbiera, ale pocieszaj się tym, że na pewno wróci.
– Skąd
wiesz?
– Bo
nie wziął rzeczy. Z resztą pies jebał rzeczy. Cinusia nie wziął.
Co jak co, ale mnie to by na pewno nie porzucił.
Kaśka
ponownie się zaśmiała i nawet miała zapytać Marcina o to, czy
nie chciałby związać swojej przyszłości z kabaretem. Wróżyła
mu sukces w tym zawodzie. Pytanie jednak nie padło z jej ust, bo
usłyszała jak ktoś gmera kluczem w zamku. Spodziewała się, że
to Robert i miała świadomość dlaczego otwieranie drzwi stało się
dla niego tak skomplikowaną i niemal niemożliwą do wykonywania
czynnością.
Zanim
Katarzyna doszła do korytarza, to mała Lili już zmieniła miejsce
i czmychnęła pod schody. Marcin za to wstał z krzesła i oparł
się o jedną ze ścian, tak by mieć doskonały widok na drzwi.
Potem już był tylko krzyk o odpowiedzialności, przynależności i
punktualności. Oczywiście kobieta zdaniem Cinka produkowała się
na marne, bo on w przeciwieństwie do niej miał świadomość, że
Nawrocki, gdy tylko przyjdzie poranek, to nie za wiele będzie z jej
podniesionego tonu pamiętał. Był bowiem w opłakanym stanie.
Robert
chciał wejść do mieszkania, ale Kaśka zagrodziła mu drogę
opierając się dłonią o pobliską ścianę przedpokoju.
– Powiedziałam,
że jak jeszcze raz wrócisz w takim stanie, w środku nocy, to
hotelu będziesz sobie szukał! – wrzasnęła mężowi prosto w
twarz.
– Ehe,
ehe, weźmiesz rękę? Proszę. – Uśmiechnął się pomimo, że
ledwie stał na nogach.
– Ty
nie wejdziesz do domu w takim stanie – postawiła sprawę jasno. –
Twój kumpel niech cię na wytrzeźwiałkę odprowadzi.
– Ale,
że ja?! – odezwał się Marcin. – Tak o pierwszej w nocy?!
Oszalałaś? Cinuś by się zmęczył i zmarznął. Znajdź sobie
innego kumpla Robiego, by ci za jelenia robił. Ja tam zaraz idę
spać i nie mam czasu by na trzeźwo po jakiś wytrzeźwiałkach
chodzić. Za dużo razy już tam byłem, gdy trzeźwy nie byłem –
wyjaśnił obszernie Marcin, a potem podszedł do Roberta, który
bełkotał:
– To
też mój dom, musisz mnie wpuścić.
Wpuściła,
ale w sumie tylko dlatego, że Nawrocki się zachwiał i gdyby się
nie odsunęła szybko na bok, to wpadłby na nią.
Marcinowi
stan kumpla był całkiem obojętny, ale jako jedyny pomógł mu się
pozbierać z podłogi i zaprowadził do salonu, gdzie posadził na
kanapie. Katarzyna była zbyt wkurwiona na męża, by się nad nim
litować i w jakikolwiek sposób mu pomagać, a mała Lili, która
już wyszła spod schodów wydawała się być przestraszona, ale nie
na tyle, by dało się ją wziąć za dziecko, które widzi podobną
scenę po raz pierwszy. Z resztą jej pytanie Czy tata znowu jest
pijany? mówiło samo za siebie, iż takie powroty Roberta w
środku nocy, zdarzają się znacznie częściej niż od święta.
Kaśka
zabrała małą na górę, a Marcin rozebrał kumplowi kanapę i
włączył telewizor by ten się nie burzył, tylko zajął
oglądaniem. Z rodzinnego domu wyniósł, iż pijanego mężczyznę
lepiej nie irytować i najbezpieczniej schodzić mu z drogi. Kaśka
jednak jego zdaniem była zbyt narwana, by puszczać płazem takie
zachowania, dlatego postanowił czuwać, by tych dwoje nie skoczyło
dobie do gardeł. Co prawda, Robert na trzeźwo, nigdy nie zrobiłby
nikomu z rodziny krzywdy, ale kto mógł wiedzieć jaki staje się
pod wpływem alkoholu? Cinek tego nie wiedział, bo pięć lat był
nieobecny w życiu przyjaciela, a gdy wyjeżdżał, to ten był
niemal abstynentem, co to jedynie jedno piwo do obiadu, albo przy
grillu czy meczu, maksimum dwa butelkowe.
Robert
zasnął w salonie przykryty kocem. Marcin zasnął na siedząco w
fotelu, podczas oglądania telewizji. Rano kiedy Cinek się zbudził,
to Rocki już nie spał, tylko siedział przy szklance piwa i kubku
kawy.
– Lepiej
ci? – zapytał blondyn i zajął miejsce naprzeciw kumpla. Jego
ruchy były kanciaste i zdawało się jakby wszystko go bolało,
przede wszystkim kark.
Robert
wykonał łyk z fioletowego kubka.
– Głowa
trochę boli. – Mlasnął. – Minie – dodał i tym razem
pochwycił za szklankę z piwem.
Miał
zamglony wzrok, przybladłe usta i jakby większy mars na czole.
– Pamiętasz
coś z wczoraj?
– Wszystko
– odparł szybko brunet.
– Warto
było?
– Pić?
– dopytywał Nawrocki.
– Nie
no, wypić czasami można, ale ona się martwiła, potem…
– Jezu,
a coś ty taki obrońca? – przerwał przyjacielowi. – Uważaj bo
będę zazdrosny – ostrzegł, ale żartem, bo zaraz potem się
zaśmiał, co zapewne spowodowało ból w jego skroniach, bo chwilę
po tym się skrzywił i zmarszczył nos.
– Robi,
tak poważnie, to ona w ciąży jest. Ona się zdenerwuje, wypije za
dużo kawy, ty ją popchniesz i tragedia gotowa. Właściwie nie
wiadomo przez, który z trzech powodów, ale tragedia nieodwołalna.
– Przecież
jej nic nie jest – odparł poważnie Nawrocki.
– No
niby nie, ale jak sobie tak przypomnę, jak matka poroniła i jak
trzy lata była wrakiem człowieka potem, to nie wiem czy chciałbyś
mieć w domu taki pogrzeb trzyletni.
Robert
wykonał dwa łyki piwa, potem łyk kawy. Nic nie odpowiedział.
– A
ty tak właściwie to pijesz kawę czy piwo? – zapytał blondyn dla
rozładowania atmosfery i zejścia już z tego niewygodnego,
grobowego tematu.
– Sam
nie wiem. Zależy co akurat chwycę. – Wzruszył niedbale ramionami
i chciał uchodzić za luzaka, któremu wszystko wisi, ale był
wyraźnie mocno przygaszony.
Na
to wszystko pojawiła się Kaśka. O dziwo wydawała się być w
dobry nastroju. Okazało się, że to tylko cisza przed burzą.
– Chcesz
śniadanie? – zapytała.
– Oczywiście
– odpowiedział Robert, gdy kobieta kroiła bułki.
– Nie
ciebie pytałam – warknęła. – Marcin, chcesz śniadanie?
Cinek
się zmieszał. Spojrzał najpierw na brunetkę, a potem na jej męża
i szybko postawił sprawę jasno:
– Kati,
ja nie chcę w tym uczestniczyć. Nie w ten sposób. Co macie między
sobą, to między sobą. Chcesz robić śniadanie, to rób wszystkim,
nie chcesz nie rób wcale. Mnie to wisi.
Katarzyna
przyjęła słowa kumpla swojego męża bardzo spokojnie. Postanowiła
dopiec Robertowi w inny sposób.
– A
ty oczywiście, rozumiem małej do przedszkola nie zawieziesz, bo
zacząłeś dzień od piwa, czyli dokładnie tak jak zakończyłeś,
czyli jak zwykle. – Uśmiechnęła się złośliwie.
– Kaśka,
ja naprawdę nie jestem dziś dobrym instrumentem do grania na
nerwach. Nie jestem po prostu nastrojony – warknął brunet i
zaczął bawić się szklanką, w której piwa już prawie nie było.
– Ja
też mogę nie być w nastroju, gdy mój mąż i ojciec naszego
dziecka, zaczyna dzień od czegoś co ma procenty, a potem cały
dzień jest niedo…
– Wezwij
taksówkę! – ryknął i uderzył otwartą dłonią o stół.
Cinek
się przestraszył i już miał o tym fakcie poinformować całe
towarzystwo, ale mała Liliana była pierwsza. Dziewczynka dopiero co
zeszła na dół, a już zaczęła płakać. Marcin spojrzał na
Kaśkę i Roberta, ale ci byli pochłonięci w swoich wzajemnych
pretensjach.
– Co
mam zrobić?! – zapytała kobieta.
– To
co słyszałaś do cholery! – odkrzyknął wstając z miejsca. –
Wezwij taksówkę! Zawieź ją do przedszkola. – Wskazał na
dziecko. – Zrób zakupy czy co tam trzeba, ale po prostu ze mnie
zejdź i mnie nie prowokuj!
– Ej,
Robert! – krzyknął Cinek, ale na nic się to zdało, bo w
odpowiedzi jedynie usłyszał:
– No
bo taka, kurwa, prawda! Ja siedzę, nie chcę się kłócić, nic nie
mówię, a taka mnie kurwa do awantur prowokuje.
Marcin
zdając sobie sprawę iż nie zdoła uciszyć małżonków,
zdecydował się podejść do dziecka. Pochwycił Lilianę na ręce,
podrzucił kilkakrotnie do góry i wesoło zakomunikował:
– Pójdziesz
z wujkiem na górę się ubrać i wujek cię dziś odprowadzi do
przedszkola. Trafisz? Znasz drogę? – dopytywał, by skupić uwagę
dziewczynki na czymś innym niż na krzykach dobiegających z dołu,
ale mimowolnie sam złapał się na tym, że wsłuchiwał się w
odgłosy awantury.
Aktualnie
słyszał zdenerwowaną Kaśkę, wrzeszczącą:
– Bo
następnym razem, kurwa, jadąc po pijanemu, kurwa, możesz kogoś,
kurwa, zabić, albo, kurwa, zabić nawet samego siebie. Pomyśl
czasami, że ktoś się kurwa, może o ciebie martwić. Kurwa! A ty
jej nie bierz do żadnego przedszkola! – wrzasnęła za Cinkiem. –
Jest sobota debilu!
Marcin
zatrzymał się, postawił małą na schodach i spojrzał za siebie.
Robert
stał skonsternowany i drapał się dwoma palcami po zaroście na
brodzie. W końcu zdecydował się zapytać:
– Co
ty, kurwa, robisz, kochanie?
– Staram
się mówić twoim językiem, z nadzieją, że się dogadamy –
odparła niezwykle smutno ze łzami w oczach. – Wróć taki jeszcze
raz, a spakuję cię i wystawię walizki za drzwi. I nigdy więcej,
nie waż się na mnie drzeć mordy, bo sobie nie pozwolę!
Robert
opadł na krzesło i chwycił za szklankę, w której jeszcze piwo
znajdowało się na samym dnie. Zrobił ostatnie dwa łyki. Marcin
zostawił małą na schodach i ponownie zajął miejsce naprzeciw
kumpla. Kaśka podeszła do płaczącej Liliany by ją zabrać do jej
dziecięcego pokoiku i uspokoić, a gdy już jej się to udało, to
ubrała małą i zeszła z nią na dół.
– Powiedz
tatusiowi papa, bo idziemy do babci się na niego poskarżyć
– Papa
tata, papa Cinuś! – krzyknęła wesolutko, machając energicznie
rączką niczym marynarz, który robi ahoj.
– Papa,
mała – powiedział Marcin do dziewczynki.
Robert
najwidoczniej nie miał już siły mówi bo tylko odmachał, a gdy
jego żona i córka wyszły, udał się w stronę lodówki, z której
wyjął dwa Lechy butelkowe. Jedno piwo podał Cinkowi, a to swoje
szybko otworzył i przelał do wysokiej, barowej szklanki. Wtedy
Marcin pojął, że nie ma idealnych rodzin, że są tylko pozory,
które mają za zadanie maskować wszelkie niedoskonałości.
Widać z Roberta też wcale nie taki idealny obywatel. Ja rozumiem, że każdy może sobie wypić, odstresować się i w ogóle, ale kiedy staje się to notoryczne to pojawia się problem, a najgorzej, że na to wszystko patrzy dziecko. Tu zdecydowanie zaplusował Cinek, że starał się zapobiec awanturze, a potem odciągnąć od tego Liliankę.
OdpowiedzUsuńRobert nie jest idealnym obywatelem. Nie ma idealnych obywateli ;-)
UsuńNawrocki dużo pije i często pije, i o tym jeszcze będzie.
Dzieci to tacy obserwatorzy tego co dzieje się w domu. Zarówno młodsze rodzeństwo Marcina, tutaj mała Lili, czy Pola i Leon u Ignaszaków, to tacy oceniający zachowania dorosłych, którzy widzą często więcej niż powinni, ale chyba w każdym domu, nawet najlepszym zdarza się, że dziecko widzi coś czego widzieć nie powinno.
Tak, Cinek się postarał, pokazał, że ma jeszcze serce a nie kamień.
Robi mnie zawiódł i to na całej linii, ma taką fajną żonę i córeczkę, maluszka w drodze, a ten łazi gdzieś i pije. Co najgorsze, widać, że to nie jest jakiś jednorazowy, czy sporadyczny wyskok, on za często i za dużo pije, bo w innym przypadku Kaśka by się tak nie zachowywała, nie zamartwiałaby się aż tak, no i mała Lili nie pytałaby, czy tatuś znowu jest pijany.
OdpowiedzUsuńNa plus muszę przyznać Cinusiowi, że starał się pocieszyć na swój pokrętny sposób Kasię, ma się kobieta nie martwić, bo Robi jest napewno, jeśli nie w burdelu, to w kasynie, jak nie w kasynie, to na striptizie, ale na bank wróci. To caly Cinek, ale przynajmniej się stara, dzięki jego wygłupom Kaśka choć na chwilę miała lepszy nastrój.Nie mogłam przestać się śmiać, jak czytałam jak Kasia go instruowala, gdzie ma szukać kawy, komedia normalnie, a już tekst "sukicz się popsuł" powalił mnie na podłogę.
Ja rozumiem, że ona się martwiła, bo Robert nie wracał, nie odbieral telefonu, dla niej to był ewidentny znak, że mąż popłynął, ale myślę, że niepotrzebnie się z nim awanturowała, jak wrócił, to nie miało sensu, z pijanym nie warto. Lepiej poczekać, jak taki delikwent wytrzeźwieje i wtedy dać mu popalić.
Robert rano, zamiast żonę przeprosić, to jeszcze się na nią wydziera, bo śmiała kobieta zgłaszać pretensje, bo przecież on taki biedny, główka go napierdala, a ta jazgocze. Bardzo mi się podobało, jak Kaśka delikatnie mówi ac idealnie dostosowała się do nastroju i słownictwa męża, ma kobieta jaja.
Uśmiałam się z Cinusia, postanowił się poświęcić i dla dobra przyjaciela zaopiekować się jego córką, nawet do przedszkola chciał odprowadzić, kurcze, ale nic z tego, za swoje dobre chęci, usłyszał, że jest debilem, bo jest sobota i ma nigdzie dziecka nie prowadzać.
Cieszę się, że Robert cię zawiódł - wiem, że to głupio brzmi, ale taki był cel, by nie widzieć w nim ideału. Tu każdy z panów ma wady, mniejsze lub większe, ale jednak. Robert ma po prostu problemy z alkoholem bo uważa alkohol za lekarstwo na stres, problem, kłótnie i tym sposobem alkohol staje się problemem pana Nawrockiego.
UsuńCieszę się też, że teksty Marcina powalają na podłogę, bo mają, bo on taki ma być, lekko zabawny, żartobliwy, nie do końca poważny.
Zaznaczam, że Kaśka sama zaczęła do męża mówić o przedszkolu i stąd Cinek wywnioskował, że mała ma iść do przedszkola. Skąd on miał wiedzieć, że w soboty się do przedszkola nie chodzi skoro on dzieci nie ma?
Jak w poprzednim rozdziale pokazałeś nam trochę złej strony Marcina, to teraz zmieniasz wizerunek Roberta. Ja naprawdę myślałam, że coś się stało, a on po prostu wrócił pijany. Przyznam, że trochę się nie spodziewałam po nim takich zachowań, ale tak jak pisałam w ostatnim komentarzu: nie każdy może być idealny na 100%. Mi się wręcz te ich wady podobają, bo sama piszę opowiadanie i wiem, że trudno jest wykreować u swojej postaci taką cechę charakteru, która będzie zła bez żadnych interpretacji czy prób usprawiedliwienia. Na plus natomiast zapisał się po tym rozdziale Marcin, bo podobało mi się, że zajął się pijanym Robertem, następnego dnia próbował przywołać go do pionu i chciał zaopiekować się płaczącą Lili podczas kłótni rodziców. To było urocze. A Kasi trochę współczuję i jednocześnie podziwiam, bo ona musi być naprawdę silna, skoro wytrzymuje takie nocne powroty nietrzeźwego Roberta.
OdpowiedzUsuń[wbrew-rozsadkowi]
Oj, ja nie zmieniam wizerunku Roberta. On ciągle jest taki sam, tylko po prostu lubi wypić. Być może nawet ma z tym piciem problem.
UsuńMyślę, że nikt nie może być idealny w 100%. Ideałów nie ma w życiu i w tym opowiadaniu również się ich nie znajdzie.
Każde złe cechy, jak i te dobre wynikają z czegoś i na siłę wszystko można wyjaśnić czy starać się usprawiedliwić. Nie każdy jednak takie usprawiedliwienie kupi ;-).
Ja tam wole postacie z wadami, więc liczę na to, że i u ciebie na takie natrafię.
Zajął się kumplem pijanym, bo ten też nieraz zajmował się nim - to taka wzajemna relacja stricte przyjacielska, wręcz braterska.
Marcin jak każdy, miewa czasami chęć pokazania się z lepszej strony.
Kaśka jest silna, bez dwóch zdań - ma kobietka moc.
Jest Lilianka! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNo cóż, małe dzieci jak to dzieci. Czasami im się zdarzy urządzać nocne wędrówki ludów po domu i niechcący podsłuchać rozmowy, których nie powinny słyszeć. Uff... Marcin był na siłce, a już się przestraszyłam, że kogoś zlał. To byłoby przykre, biorąc pod uwagę fakt, że dopiero co wyszedł na wolność i już szukał kłopotów. Chociaż w sumie szukał... Cofam to co wcześniej napisałam.
Robert nadal się nie pojawił... Ja też zaczynam się bać o tego gościa. A co jeżeli coś się stało? Miał wypadek, został aresztowany, albo ktoś go zamknął w kartonowym pudle?
Cinek nie umie obsłużyć czajnika... elektrycznego. Co on? W tym więzieniu całe wieki siedział, czy jak? Jego dziecinność i zabawność miesza się z irytacją. Po prostu czasami mówiąc jak dziecko i zachowując się jak taki nieporadny chłopczyk jest bardzo zabawny, a nawet uroczy. Momentami jednak irytuje takim zachowaniem, przynajmniej mnie.
Jezu, w takim tłumaczeniu gdzie się co znajduje to i ja bym się pogubiła. Nie dziwię cię Cinkowi, bo rzeczywiście Kaśka to nawet najprostszą czynność może utrudnić. A tak wgl... kobieta w ciąży pije kawę? Wtf?
Hahahaha, tak tekst o czajniku nawet i mnie rozbawił. Mimo, że osobiście moje serce skradł Szymon do Cinka też pałam sympatią. Momentami mnie denerwuje swoimi żartami, ale chłopak chce dobrze. Stara się rozbawić Kaśkę tylko po to, by chociaż na chwilę przestała myśleć o nieobecności męża. Cholera... Robert gdzie jesteś?!
Oo! Wrócił! Kompletnie pijany -,- Eh... faceci. Biedna Kasiula się zamartwia, a ten jak ten ostatni cham się schlał :( Czy on ma jakieś problemy? W pracy? Albo gdziekolwiek? I w dodatku dziecko widziało tą scenę. Właśnie zajarzyłam, że Robert prawdopodobnie jest alkoholikiem. Dlatego też Kasia stwierdziła, że wolałaby aby jej mąż był w burdelu niż w barze. Nieciekawie. Nie wiem czy dobrze rozumuję (bo przecież Miejskich nie czytałam) ale czy ten alkoholizm Roberta nie wynika ze straty jego pierwszej małżonki? (mama Lili była jego żoną, prawda?). Może po tym się załamał i dlatego nadal pije, po prostu nie umie przestać.
Rozebrał kanapę? Rozumiem, że chodzi o rozłożenie kanapy? Bo ja rozebranie kanapy rozumiem jako takie dosłowne rozebranie... rozkręcenie na części i wgl.
Czułam, że Kaśka nie popuści i wybuchnie awantura. Cinek ma rację, nie ma idealnych rodzin, w każdej zdarzają się zgrzyty, nieporozumienia i kłótnie. Najważniejsze jednak aby się wspierać i starać się zrozumieć tą drugą osobę. Ja jestem całym sercem z Kaśką, dziewczyna jest w ciąży, do później nocy zamartwiała się o męża, a teraz jeszcze Robert kompletnie nie rozumie o co jej chodzi. Naprawdę ją rozumiem i popieram. Przecież ona chce dobrze, ma rację, że jeżdżąc po pijaku Robert mógł doprowadzić do tragedii. Przecież cierpi tylko on, ale również jego rodzina, powinien o tym pomyśleć zanim następnym razem sięgnie do kieliszka.
Pozdrawiam!
"nocne wędrówki ludów po domu" - genialny tekst
UsuńNo zlał kogoś, zlał, ale na siłce xD
Dlaczego ktoś miałby zamykać Roberta w kartonowym pudle? hehe xD
Cinek miał taki być zabawny i irytujący - naprzemiennie. Jego zdolności kulinarne naprawdę wołają o pomstę do nieba.
Tak, niektóre kobiety w ciąży piją kawę. Kawa w sumie wypłukuje magnez i kofeina jest niezdrowa, ale jakby miała mieć ochotę i się denerwować, że nie może wypić, to mniej straszny chyba ten wypłukany magnez i odrobina kofeiny, niż nerwy. To tak jak z paleniem, niektóre kobiety nie rzucają palenia w ciąży, bo więcej by je to kosztowało nerwów niż ograniczenie.
Ciekawe czym Szymek sobie zasłużył na to twoje serce...
O problemach Roberta jeszcze będzie. On tak naprawdę pił od najmłodszych lat.
rozebrał to taki kolokwializm i zależy od regionu. Jedni rozkładają kanapy, inni je rozbierają, a jeszcze inni mówią "pościel na kanapie". Rozbawiłaś mnie tymi śrubkami, ale swoją drogą szkoda, że tak Cinek nie zrobił, bo Robiemu przydałoby się dać nauczkę i spanie na podłodze byłoby chyba odpowiednią xD
Ja też jestem całym sercem z Kaśką - ja ją uwielbiam.
Umiejętności kulinarne Marcina są załamujące, ja naprawdę rozumiem, że można być nie stworzonym do gotowania, bo sama jestem nie stworzona do gotowania, ale jednak włączenie czajnika elektrycznego nie jest jakąś trudną czynnością wymagającą nie wiadomo jakich umiejętności. Kaśka ma rację przy Marcinie każdy jest zdolnie kulinarnie.
OdpowiedzUsuńRobert przegina, nie zdziwię się jak w końcu Kaśka nie wytrzyma i wystawi go za drzwi. Rozumiem, że raz na jakiś czas można zabalować, upić się, ale jeśli to zdarza się niemal codziennie to to już problem. Może Rob powinien odwiedzić specjalistę? Niewątpliwie ma problem z alkoholem. Najgorsze jest to, że Liliana codziennie jest tego wszystkiego świadkiem i na pewno niszczy jej to psychikę w pewien sposób.
Ja tam uważam, że każdy powyżej 12 roku życia powinien umieć zrobić wokół siebie choćby minimum - ugotować coś, posprzątać, wyprać, wyprasować i jest to oczywiście niezależne od płci.
UsuńKaśka Roberta kocha, więc wystawić go za drzwi nie byłoby jej wcale tak łatwo.
Tak naprawdę to każde dziecko choć raz w swoim życiu było świadkiem czegoś, czego być świadkiem nie powinno. Nie ma idealnych rodzin, a zazwyczaj w rodzinie są dzieci, które na wszystko patrzą i interpretują na swój sposób.
Marcin to umie chyba tylko posprzątać. Gotować nie umie, powoduje tragedię gdy tylko zjawi się w kuchni, nie wiem jaku niego z praniem, ale obawiałabym się, że źle zaprogramuje pralkę, z żelazkiem w ręku też go raczej nie widzę a jak widzę to chwilę później też pożar widzę.
UsuńLilka za często jest świadkiem takiego zachowania szanownego tatusia,
Haha, ale mnie rozbawiłaś wzmianką o tym pożarze xD
UsuńWoow! No szczerze mówiąc, to ja nie myślałam, że u Kaśki i Roberta takie problemy są. Ale przynajmniej połowicznie się z dziewczyną zgadzam. Bo to chyba normalne, ze facet na przykłąd spotka się z kumplami, wypiją no i potem wraca taki rozweselony do domu, ale wszystko ma swoje granice. Po pierwsze, Cinek miał rację, że Kaska jest w ciąży, zdenerwuje się za bardzo i katastrofa murowana. Po drugie, przecież Robert mógł zadzwonić, powiedzieć, że się zabawi i wróci później, i by chyba mu za to nikt głowy nie urwał. A potrzecie, to się po pijaku kuźwa nie wsiada za kierownice i za to, to powinien naprawdę po łbie dostać. Bo mnie osobiście się nie mieści w głowie, żeby ktoś będą w takim stanie jak on, kiedy wrócił, jechał samochodem i stwarzał zagrożenie nie tylko dla siebie samego (jak jest taki głupi, to niech się rozbije, proszę bardzo, wielkiej tragedii nie będzie) ale jeszcze dla innych. Debilizm.
OdpowiedzUsuńI w sumie to szkoda mi trochę małej. Bo to pewnie nic przyjemnego, jak widzi się matkę, która nie chce wpuścić do domu pijanego ojca na dobranoc, a na dzień dobry znowu być świadkiem ich kłótni. Takie małe dzieci to biorą bardzo do siebie i mi jest jej po prostu żal.
Pewnie jeszcze dzisiaj coś tam przeczytam, ale skomentuję jutro. Także do następnego :D
W każdej rodzinie są jakieś problemy.
UsuńU Roberta nie jest to picie od czasu do czasu. U niego to załatwiony przetarg to świętowanie, oblany to stypa, dokończony projekt... milion powodów by pić co kilka dni, albo nawet codziennie.
Też nie popieram prowadzenia w takim stanie. Co innego po piwie, czy jednym kieliszku, gdzie jest to tyle promili, że norma jest dopuszczalna, ale... stan Roberta był dużo ponad normę.
Jasne, że takie małe dzieci biorą to do siebie, ale tak jak mówię - nie ma rodzin idealnych i ja rozumiem, że nie powinno się kłócić przy dziecku, ale raz na jakiś czas jak rodzice na siebie pokrzyczą, to też norma, bo nie ma co dziecko chować pod kloszem, bo potem się w dorosły życiu nie odnajdzie, nie?
Coś czułam, że z tym Robertem będzie coś nie tak. kurcze no.... co za palant. żeby tak chlać i to jeszcze wychodzi ze notorycznie. Szkoda mi Lili, bo kurcze mała jest...i biedna nie rozumie co sie dzieje...ehhh.... a Robert to widzę, że skruchy żadnej nie odczuwa. Jasne...dziecko male, kobieta w ciązy, on pijany w trzy dupy do domu wraca ale co tam, tak ma być..
OdpowiedzUsuńZa to Cinek mnie o dziwo pozytywnie zaskoczył swoimi próbami ratowania sytuacji. Może jeszcze będą z niego ludzie?
www.swiatlocienn.blog.pl
Każdy ma jakieś zalety, nawet taki Cinek xD
UsuńRobert musiał mieć jakąś wadę, nie mógł być nieskazitelny,a alkoholizm to bardzo powszechna choroba XXI i nie tylko XXI wieku :) Jakoś mi tak do niego pasowało regularne zaglądanie do kielicha.
Podobał mi się ten rozdział:D chyba nawet najbardziej ze wszystkich, które dotychczas przeczytałam. Rozmowa Kaśki z Cinkiem mnie rozwaliła, a tekst o burdelu doprowadził do łez (ze śmiechu) Podoba mi się postawa Cinka. Kaśka ma pretensje do Roberta, co oczywiście jest normalne, ale prowokowanie kłótni, kiedy facet jest w takim stanie nic nie da, a może jedynie pogorszyć sprawę. Cinek dobrze o tym wiedział i dlatego czuwał przy przyjacielu, żeby nie dopuścić, być może do tragedii.
OdpowiedzUsuńBiedna Lilka...
To co napisałeś na końcu, to prawda. Nie ma rodzin idealnych, ale każdy stara się zachowywać pozory. KAŻDY, nie tylko Robert i Kaśka.
Pozdrawiam,
Lamia
Bitka na ringu bez rękawic? Ostro się bawi xD
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że rozdział mnie zaszokował. owszem, nie ma idealnych rodzin, ale każdy powinien się starać, by jego dom był jak najlepszy. To co robi Robert jest według mnie podłe. Jego żona jest w ciąży i choćby z tego powodu powinien nad sobą panować. Pokazał, że jest cholernie nieodpowiedzialny, choć w poprzednim rozdziale stwarzał zdumiewająco odmienne wrażenie. Poszedł się uchlać, nie odbierał telefonu i na wszystko miał wyjebane. A co jesli Kaśka poczułaby się źle i potrzebowała pomocy? Co jeśli dzwoniła, bo np. ktoś ją niepokoi, stało się coś złego, wybuchł pożar, albo Lili się rozchorowała? Oj... Nie podoba mi się zachowanie Roberta. Najwidoczniej on też nie zostanie moją ulubioną postacią;D Ale zaskoczył mnie Cinek i to, że chciał rozbawić jakoś Kaśkę. A potem jakby nie patrzeć stanął w jej obronie. Dobra, niech będzie - dam mu plusa. haha :D
Robert okazuje się być trochę dupkiem i samolubem. Ma żonę w ciąży a wraca do domu pijany, a mała Lilka na to patrzy a jak dorośnie zapewne będzie czuła do ojca nienawiść. Cinek powoli okazuje się być jednak nie taki zły, fajnie że rozbawił Kaśkę i chciał odciągnąć od awantury Lilkę, widać że stara się jakoś z Kaśką zaprzyjaźnić. Zastanawia mnie czy Kaśka przy następnym jego powrocie do domu pod wpływem alkoholu naprawdę wystawi mu walizki za drzwi.
OdpowiedzUsuńA myślałam, że chociaż jeden z bohaterów Twojej powieści jest w miarę „porządny”. Po poprzednim rozdziale miałam naprawdę wspaniałe zdanie o Robercie. Stwarzał wrażenie dobrego ojca, męża. Niedługo na świat ma przyjść jego dziecko, a on zachowuje się nieodpowiedzialnie. Jestem w szoku, że mając wspaniałą żonę, przesłodką córeczkę i dom, Robert aż tak to wszystko marnuje.
OdpowiedzUsuńAlkohol niszczy rodzinę. Niestety wiem coś o tym z własnego doświadczenia, dlatego bardzo jest mi szkoda Kaśki i Lilki. Bardzo jest mi szkoda… :/
Tak, nie ma rodzin doskonałych i idealnych, ale nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie niszczą swoje rodziny na własne życzenie??! Alkohol to zło, a skoro nawet Lilka zapytała „czy tata znowu jest pijany”, to znaczy tylko to, że jego użalanie się nad sobą trwa już jakiś czas. Właściwie jakie on może mieć powody, by uciekać w alko? Hmm… dobre pytanie.
Kolejny szokujący dla mnie rozdział, ale jakże prawdziwy. Lecę dalej…
Wcale się nie dziwię Kaśce, że była wściekła na Roberta pewnie sama bym byla na jej miejscu, ale tu powinna myśleć o dzieciach zamiast stresować córkę i siebie niech się spakuje i Lilke też pojedzie gdzieś moze wtedy Robert pomyśli i ogarnie się. A co do Cinka to on taki glupio mądry. Nie wiedział jak poprawić humor lasce to dzielił sie swoimi złotymi myślami ale widocznie podzilalo bo co jakiś czas się uśmiała :)
OdpowiedzUsuńKoleś masz dwadzieścia sześć lat nie mów o sobie kurde CINUŚ!!! Nie mogę! No po prostu nie mogę! Wyobrażam go sobie jako takie totalnego bezmózga! Jak na razie kogoś, kto nic sobą nie reprezentuje, oprócz istnej, namacalnej wręcz głupoty! XD Boże czy ty to widzisz?!
OdpowiedzUsuńAle dużo tych kurw XD
No co jak co, ale miałam Roberta za cuś lepszego! No i nagle od połowy rozdziału to Marcin okazał się być zdrowo myślącym człowiekiem, a nie facet, który ma pracę, dom i rodzinę. Jaki ten świat jest okrutny XD Ale i tak najbardziej rozwaliła mnie kwestia, gdy Kasia tak po prostu spieprza do mamusi. No bo pewnie, gdy coś pójdzie nie tak najlepiej spieprzyć do mamusi albo teściowej, popłakać, poskarżyć się. No chociaż... ona jest w ciąży, to można zrozumieć.