SZYMON
IGNASZAK
Jaką
moc ma banknotów stos,
Że
ten facet, co go dobrze znasz
Nagle
traci twarz?
Jaką
moc ma błyszczący grosz,
Że
odbiera głos? Odbiera głos...
Ryszard
Rynkowski – Gdy mówią pieniądze
Magdalena
siedząc nagimi pośladkami na przemoczonym od spermy i kobiecych
soków blacie biurka, zupełnie nie przejmując się tą
niedogodnością, odnalazła swój czarny, koronkowy stanik i miała
w planach go na siebie założyć. Problemem jednak pozostawały
dłonie jej męża, które skutecznie jej tę czynność
uniemożliwiały.
– Zabierz
ręce – rozkazała z lekkim uśmiechem, unosząc jedną brew ku
górze.
– A
mogę się chociaż z nimi pożegnać? – zapytał i nie czekając
na odpowiedź rozbawionej żony, po prostu zdjął dłonie z jej
biustu i musnął najpierw jeden, a potem drugi sutek.
– Nie
przesadzaj. Nie są tak wielkie, by aż je celebrować.
– Znowu
kompleks – rzucił nieuprzejmym tonem. Schylił się po białą
koszulę, ale zanim ją na siebie włożył, to z najwyższego z
regałów ściągnął niewielkie, plastikowe pudełeczko z
chusteczkami nawilżonymi, takimi jakie używane są do pielęgnacji
niemowląt.
– Ja,
ja! – wykrzyknęła wesolutko blondynka. – Ja pierwsza –
dodała.
Jak
zwykle – przeszło mu przez
myśl, ale iście dżentelmeńsko wyciągnął rękę w jej stronę.
Popatrzył
jak wyjmuje kilka, a potem wyciera się jedną z nich, zaczynając od
krocza. Łypnął na tę scenę zachłannym spojrzeniem i wyglądał
niczym wygłodniały bezdomny, mający możliwość podziwiać
ulubiony produkt spożywczy, tyle tylko, że przez szybę. Tylko w
tym wypadku, to on sam postawił ową niewidzialną barierę, bo
Magda jak niemal zawsze była chętna. Nawet zapytała:
– A
może powtórka?
– Nie
mamy czasu – syknął, siadając na starodawnym fotelu, który
został wyprodukowany pod koniec XIX wieku, tylko po to, by wygodniej
mu było założyć krótkie, obcisłe, granatowe bokserki.
– Czas,
czas, zawsze ten pierdolony czas. – Zapięła zapięcie markowego
biustonosza i spojrzała na niemal w pełni ubranego Szymona.
Nie
miał przychylnego wzroku, bo barwa jego oczu zaszła znaczącą mgłą
grozy.
– Przepraszam
– dodała nieszczerze. – Tak mi się tylko powiedziało.
Szatyn
mlasnął, podszedł do kobiety swojego życia – tak najbardziej
lubił ją nazywać – i pochylił się tylko po to, by z podłogi
podnieść jej majtki. Wsunął je najpierw przez jedną stopę, a
potem przez drugą. Posuwał do góry, po lekko opalonych od
samoopalacza łydkach, aż dotarł za kolana.
– Dostaniesz
po łapach, gdy będziesz dalej tak przeklinała – poinformował i
jakby dla potwierdzenia swoich słów, i przypieczętowania własnej
prawdomówności, klepnął niezbyt mocno, ale jednak znacząco,
obiema dłońmi o kobiece uda.
Magda
zaczerpnęła gwałtownie powietrza, a że uczyniła to przez zęby,
to owe powietrze świsnęło.
– I
nie rzucaj we mnie więcej porcelaną.
– To
nie była porcelana – zaprotestowała szybko. – To była
szklanka. Zwykła, biała, najzwyklejsza. Raptem pięć polskich
złotych kosztowała. Specjalnie taką wybrałam.
Ignaszak
wydał się być rozbawiony i nieważne jak bardzo starałby się to
ukryć przed małżonką, to nie potrafił. Postanowił jednak
sprostować co miał na myśli. Wsparł się obiema dłońmi na
blacie biurka w taki sposób, iż uda blondynki znajdowały się
dokładnie między jego rękoma. Spojrzał jej głęboko w ciemne,
niemal czarne oczy i rzekł, siląc się na poważny ton:
– Nieważne
ile ona kosztowała. Ważne, że o mało nie robiłaś mi nią głowy.
– Celowałam
w kolana... no, może w brzuch.
– Pucharu
w darta, to byś z pewnością nie zdobyła. – Uśmiechnął się
niezwykle złośliwie.
– Darta?
– Lotki
– odpowiedział, składając pocałunek na jej czole, a potem
trącając palcem wskazującym o czubek nosa.
– U
nas mówiło się rzutki. – Posmutniała nagle. – Dawno nie
grałam.
Nachylił
się po jednego buta i niczym królewicz Kopciuszkowi, wsunął na
drobną stópkę w rozmiarze nie większym niż trzydzieści sześć.
– Kurewsko
niewygodne – stwierdziła.
– Ale
za to przyjemne dla oka. – Założył drugi i ponownie kładąc
dłonie na blacie biurka wyrósł przed żoną niczym spod ziemi. –
Miałaś nie kląć – przypomniał. – Wstawaj.
– Nie,
bo mi coś zrobisz – zaprotestowała szybko.
– Nic
ci nie zrobię – odparł i jakby dla potwierdzenia tych słów,
odwrócił się do żony tyłem, i otworzył ciężkie drzwi jedynej
w pomieszczeniu szafy. Na wewnętrznej ich stronie znajdowało się
lustro, porysowane w kilku miejscach, ale nadal nadające się do
użytku. – Nie mam czasu, by cokolwiek ci robić – dodał,
zajmując się jednocześnie odbieraniem telefonu, który nagle
zawibrował, jak i zapinaniem ostatnich guzików białej koszuli. –
Tak, Tomek, mów – rzucił do komórki, podtrzymując ją
ramieniem.
– Pozdrów
brata! – krzyknęła do pleców męża i zaczęła wciskać pupę w
idealnie dopasowaną, chabrową sukienkę, która odsłaniała nogi,
ale za to zakrywała niemal cały dekolt. Stanęła przy boku męża
i chwytając się za biust, powiedziała do samej siebie – Z
poduszkami jakby lepiej się prezentują.
Szymon
spojrzał na żonę znacząco i przez moment nie wiedział na czym ma
się koncentrować – czy na jej, jego zdaniem, idealnych,
odpowiednio zaokrąglonych pośladkach, czy na słowach brata
odnośnie zaliczeń maturalnych? Starał się pogodzić jedno i
drugie. Brata więc słuchał, a pośladków Magdy dotykał swoją
dużą dłonią.
– Masz
pozdrowienia – powiedział Tomkowi. – Tak, od Lenki –
odpowiedział na pytanie młodszego o piętnaście lat brata, z
którym umówił się jeszcze na konkretny dzień, tak by móc go
zastać w mieszkaniu i schował komórkę w wewnętrzną kieszeń
marynarki, którą żona pomogła mu założyć.
– I
jak tam u niego? Zdał egzamin dojrzałości? – dopytywała,
wspinając się na palcach, by móc dosięgnąć do małżonka na
tyle, by zarzucić krawat na jego kark.
– Tak,
co prawda wyników jeszcze nie ma, ale uważa, że tak –
odpowiedział, a potem cierpliwie czekał, aż sprawne, kobiece
rączki utworzą odpowiedniej jakości pętle i omal go przy jej
pomocy nie uduszą.
Szymon
Ignaszak od najmłodszych lat nie lubił krawatów, ale wiedział, że
w tym temacie nie ma dyskusji, zwłaszcza, że wybierali się do
centrum kultury i sztuki, na koncert filharmonii dziecięcej, w
którym brał udział ich pięcioletni syn.
– Wiedziałam,
że sobie poradzi. – Uśmiechnęła się i wygładziła materiał
marynarki na muskularnych ramionach. – Skoro ja mam maturę, to
niemożliwe, by on jej nie zdał.
– Trochę
wiary w siebie. Jesteś... zawsze byłaś bardzo inteligentna. –
Nachylił się, by móc spojrzeć jej w oczy. – Tylko po prostu...
po prostu życie trochę skopało ci dupę i nawrzucało kłód pod
nogi.
Magda
zastanawiała się co ma odpowiedzieć na takie wyznanie i Szymon
doskonale wiedział, że tymi słowami wprawił ją w zakłopotanie.
Zdawał sobie sprawę, że jego żona, jako jedna z nielicznych osób,
zna jego poglądy, także te na tematy wczesnego, nieślubnego
macierzyństwa, nieodpowiedzialności, pakowania się w kłopoty na
własne życzenie i pogrążaniu się w bezkresie beznadziejności.
Szymon Ignaszak nie wierzył w takie rzeczy jak ADHD, depresja i
załamanie. Jego zdaniem albo jest się człowiekiem silnym, zdolnym
się podnieść, albo jest się śmieciem, niewartym swego własnego
życia. Potrafił jeszcze zaakceptować fakt, iż ktoś upada na dno,
bo nie ma kogoś, kto wyciągnąłby w jego stronę rękę. W życiu
jednak spotkał się z masą zupełnie odwrotnych przypadków,
takich, gdy do jednego człowieka wyciąganych było kilka dłoni i
to po stokroć, a ta osoba i tak staczała się po równi pochyłej.
Magdalenę
jednak wybawił od odpowiedzi dźwięk pukania w drzwi. To był Leon,
który chwilę po zastukaniu, chwycił za klamkę i nie czekając na
proszę, wtargnął do środka.
– Idziecie
już? – Spojrzał najpierw na niezadowoloną minę męża matki, a
potem na samą rodzicielkę.
– Nikt
cię nie nauczył, że samo zastukanie nie wystarczy? – zapytał
podniesionym głosem. – Ty mu to wyjaśnisz, czy ja? – rzucił w
stronę żony, bo wzruszenie ramion pięcioletniego chłopca, dało
mu jasną odpowiedź, że dzieciak nawet nie rozumie o co chodzi.
– Ja
– przytaknęła i poczekała aż Szymon wyjdzie z gabinetu, i
zamknie za sobą drzwi.
– Co
zrobiłem? – dopytywał Leoś ze smutną minką. – On już nie
jest moim tatą? Nie lubi mnie? Bo mama Filipa, jak znalazła nowego
pana za męża, to Filip jest więcej u babci, bo nowy mąż mamy
Filipa go nie akceptuje i go tylko popycha.
– Szymon
cię nie popycha – powiedziała szybko, a potem wsunęła dłonie
pod pachy syna i podniosła go, by móc postawić na biurku. Zabrała
się za poprawianie wąskich nogawek garniturowych spodni, które
były odrobinę za długie, przez co koniecznym było podwijanie ich
do wewnątrz. – I nie gadaj takich głupot, że Szymek cię nie
lubi. Jest twoim tatą, kocha cię.
– A
Polę też?
– Kocha
was oboje, tylko nie lubi, gdy się wchodzi bez pukania i
zaproszenia.
– Zapukałem.
– Tupnął nóżką zbulwersowany pięciolatek.
– Faktycznie,
ale na zaproszenie już nie poczekałeś.
– Bo
mi się zapomnęło! – krzyknął.
– Zapomniało
– poprawiła. – I nie wzruszaj ramionami, Szymon bardzo tego nie
lubi. – Zdjęła Leona z biurka i zapytała, przybierając na twarz
promienny uśmiech – To co, idziemy na dzień rodziców, tak?
– Tak,
tak. – Podskoczył dwukrotnie. – Byśmy się nie spóźnili. –
Chwycił młodą mamę za dłoń i szybkim krokiem, ciągnąc ją za
sobą, szedł w stronę wyjścia z gabinetu. Przystanął dopiero,
gdy znalazł się przy boku babci i ojczyma.
Magdalena
położyła dłonie na ramionach pięciolatka, przez co musiała się
nieco pochylić. Pola natomiast trwała na rękach swojego wujka –
Piotra, który całował ją po szyi i policzkach, wprawiając tym
sposobem w duże rozbawienie. Lena zwróciła mu uwagę, że przez tę
zabawę, ona będzie musiała w samochodzie poprawić małej fryzurę,
i to wszystko z jego winy.
– Już
nie przesadzaj, dobrze jest. – Postawił, prawie trzylatkę na
płytkach, które swym ułożeniem tworzyły czarno-białą
szachownicę i założył dziewczynce jasny, okrągły kapelusz,
który wcześniej miała na głowie. – Widzisz, mówiłem, że
dobrze jest.
– Tył
na przód – szepnął Szymon. – Kokarda z tyłu.
– Tak?
– zdziwił się brunet o ciemnej karnacji, która sprawiała, iż
cały rok wyglądał na naturalnie opalonego.
– Oczywiście,
że nie. Szymek się zgrywa i robi z ciebie idiotę.
– To
nie moja wina, że się nie znam na ubieraniu małych dziewczynek.
Wolę je rozbierać – oznajmił bez wcześniejszego przemyślenia.
– Znaczy trochę starsze niż moja siostrzenica. Tak z dziesięć
lat starsze – sprostował, spoglądając na matkę.
– Rozbierasz
trzynastolatki? – zapytała Magda, nie kryjąc przy tym swojego
oburzenia.
– Pomyśl,
że gdy twój mąż był w moim wieku, to ty jeszcze w pampersa
robiłaś.
– Nie,
nie – pokręciła głową. – Nie robiłam w pampersa. – Z
początku planowała przypomnieć sobie ile Iwan ma lat, a potem
odjąć od jego wieku, różnice jaka dzieli ją i jej męża, ale
szybko uznała, że jest z tym znacznie za dużo roboty, a ona choć
od zawsze była fanką matematyki, to zwyczajnie, z winy wbudowanego
w iPhone kalkulatora, wyszła z wprawy. – Bo za naszych czasów, to
były pieluchy, brat, a nie pampersy – dodała, by wybrnąć z
sytuacji.
Szymon
uśmiechnął się, bo nie mógł dłużej znieść powagi na twarzy
swojej teściowej, która wyraźnie miała za złe synowi, iż
wszedł, jak sądziła, na wrażliwy temat.
– Spokojnie,
nie czuję się tym w żaden sposób dotknięty. A ty, gdy ja miałem
dwadzieścia pięć lat, to już najprawdopodobniej potrafiłaś
korzystać z ubikacji – rzucił z cynicznym uśmieszkiem do żony.
– Jedenaście lat miałaś, kochanie. Jedziemy moim czy twoim? –
zmienił temat.
– Zamontowałeś
foteliki w swojej Alfie? – nie kryła swojego zdziwienia.
– Ta,
na pewno. Foteliki w mojej dzidzi. Mam taki jak twój, tylko
granatowy.
Magdalena
spojrzała na Szymona zszokowana.
– Żartujesz?
– Kupiłeś
nowy samochód? – dopytywała z uśmiechem na ustach Gabriela.
Widać było, że jest dumna z zarobków zięcia, i z tego, iż było
go stać na tak drogi zakup.
– Po
co ci kolejne cztery kółka!? – uniosła się Lena.
Szymon
kątem oka rzucił jej nieprzychylne spojrzenie. Schylił się po
Polę, która szybko oplotła rączkami jego szyję i usadowiła się
wygodnie na ręce pana, którego uważała za swojego tatę. On
natomiast przychylił się lekko do żony, a konkretnie do jej ucha i
zapytał:
– Teraz
ty mi będziesz mówiła, na co mogę wydawać, moje pieniądze? –
Najwyraźniej nie czekał na odpowiedź, bo po chwili dodał – No
chyba nie. Powiem więcej, na pewno tak nie będzie. – Wyminął
ją, pożegnał się z teściową i szwagrem, któremu nakazał
wszystkiego na miejscu dopilnować, i skierował się w stronę
wyjścia z galerii.
Leon
nie pobiegł za Szymonem. Zadarł głowę do góry i patrzył na minę
swojej matki. Starał się cokolwiek z niej rozczytać. Nie zrozumiał
wiele, ale nie trzeba było dużo, by widzieć, że w tej chwili nie
jest do końca szczęśliwa.
– Dałabyś
mu spokój. Powinnaś się cieszyć, że wam się powodzi –
napomknęła Gabriela, mając nadzieję iż tym skłoni swoją córkę
do zmiany zachowania. – W ogóle powinnaś go przeprosić...
– Ja?!
– Tak,
ty, bo masz do niego pretensję...
– Nie!
– uniosła się na tyle głośno, że mężczyźni pracujący nad
jedną ze ścian, tworząc na niej mur z czerwonej cegły, zaczęli
się przypatrywać rozmawiającym członkom rodziny swojego szefa. –
Ja po prostu mam dość tego, że moje dziećmi są naszymi dziećmi,
ale jego pieniądze są nadal jego pieniędzmi.
– Jakby
nie patrzeć to on je zarabia – stwierdziła Gabi i spojrzała na
syna, jakby szukała w nim poparcia.
Iwan
pokręcił głową i zmył się, tłumacząc, iż musi przypilnować
robotników. Obie panie wiedziały, iż była to tylko wymówka.
Magda
nic już matce nie odpowiedziała. Spojrzała tylko na nią z
niekrytym zawodem i odrazą. Chwyciła pięcioletniego syna za dłoń
i skierowała się do wyjścia.
– Nareszcie
– usłyszała, gdy przystanęła przy granatowym Land
Roverze, faktycznie identycznym
jak jej bordowy.
Nic
nie powiedziała, tylko poczekała aż mąż odtworzy przed nią
drzwi i usadziła zgrabne cztery litery w wygodnym fotelu pasażera.
Kopertówkę, którą miała przewieszoną na skos, zdjęła i
odpięła od niej srebrny łańcuszek, uznając iż bez niego
prezentuje się o niebo lepiej, bo bardziej elegancko.
– Możesz
nie kaprysić? – zapytał, gdy już wpiął dzieci do ich nowych
fotelików i sam zajął miejsce.
Dwudziestojednolatka
nie odpowiedziała, więc Szymek po odpaleniu samochodu, nie ruszył
od razu, a zamiast tego usiadł półbokiem, opierając się łokciem
o kierownicę. Przełknął ślinę, spuścił głowię, ale zaraz po
wykonaniu tej czynności ponownie ją uniósł. Lena nadal wyglądała
na obrażoną. Siedziała wyprostowana niczym struna i jedynym ruchem
jaki wykonała było wyjęcie z kopertówki błyszczyka i poprawienie
ust.
– Nie
miałem niczego złego na myśli – przemówił cicho, ale niezwykle
pewnie. – Skończysz studia, być może będziesz kształciła się
dalej, znajdziesz pracę, będziesz pięła się po stanowiskach i
dokładała zera do własnych kont, i wtedy też będziesz mogła
powiedzieć moje o
rzeczach, które ty zakupisz. Ja nie chcę odbierać ci tej
możliwości, bo jak pewien, mądry człowiek powiedział Nie
gromadzę majątku dla moich dzieci. Jeżeli zechcą, niech przeżyją
przygodę z budowaniem wszystkiego od początku. Warto, to ogromna
frajda!.
– Nie
jestem twoim dzieckiem – syknęła.
– Tym
bardziej nie chcę ci odbierać możliwości przeżycia tej przygody.
Nie chcę pozbawiać cię frajdy. – Odwrócił się tak, by móc
patrzeć w przednią szybę i położył obie dłonie na kierownicy.
– Powinnaś być mi za to wdzięczna – dopowiedział, włączając
się do ruchu drogowego w jednym z trójmiejskich miast. – A po
powrocie do domu, samodzielnie sprawdzisz, któż to był taki mądry,
by zasłużyć sobie na to bym ja go cytował, bo jak wiadomo,
słowami byle debila, co ma wypchane kieszenie, ale pusto w głowie,
swojej własnej głowy bym nie zaśmiecał.
– Bill
Gates – przemówiła, chowając błyszczyk do torebki. – To jego
słowa, Billa Gatesa, współzałożyciela Microsoftu.
Szymon
zaniemówił i na całe szczęście akurat w tej chwili sygnalizacja
nakazywała przystanąć, bo inaczej dałby po hamulcach nawet na
środku najbardziej ruchliwej ulicy. Przyjrzał się swojej żonie, a
ta w odpowiedzi jedynie wypowiedziała inny cytat wspomnianego
wcześniej informatyka:
– Wiedza
to najlepsze narzędzie władzy.
No
i być może jeszcze seks –
pomyślała.
– Ja
chcę być władcą całego świata! – wtrącił Leon, który był
już nieco znudzony dyskusją rodziców i jedyne co mu się w owej
rozmowie podobało, to właśnie słowo władza.
Szymon
się zaśmiał, a Magda skwitowała z niewzruszoną miną, z lekką
nutą drwiny w głosie:
– To
w takim razie, synku, musisz się bardzo dużo uczyć.
Szymon wkurza mnie, irytuje swoim poczuciem własności, zdaję sobie sprawę, że to on zarabia, to on pracuje na to, żeby im się dobrze i dostatnio żyło, ale bez przesady, nie musi na każdym kroku wypominać żonie pieniędzy. Jestem pewna, że żadna kobieta nie chciałaby czegoś takiego non stop wysłuchiwać.
OdpowiedzUsuńMadzia mnie rozbawiła tą szklanką za pięć złotych, tym,że specjalnie taką tanią wybrała, znaczy się, że droższej by nie użyła, bo by jej było szkoda? Taka oszczędna jest?
Gabriela mnie drażni, ona pławi się w sukcesie finansowym zięcia, jest dumna z niego, najchętniej przeżyłaby życie córki przy boku Szymona osobiście i na pewno wiedziałaby jak postępować, żeby jak najwiecej ugrać.
Szkoda mi się zrobiło Leosia, jak Szymon na niego nakrzyczał. Zgadzam się z tym, że dzieci trzeba uczyć zasad, ale nie musiał być taki obcesowy. Leoś nie zrozumiał, trzeba mu było po prostu wytłumaczyć, a jak Szymon nie chciał żeby ktoś , a zwłaszcza sześcioletni syn zastał go bez gatek, to trzeba było drzwi zamknąć.
Poza tym, Szymon podniósł głos, jak mały wszedł, więc ten tekst ja mam mu wytłumaczyć czy ty jak dla mnie to tak trochę złowieszczo zabrzmiał i Madzia tak szybko zareagowała, że to ona wytłumaczy, jakby sie obawiała, że jak to zrobi Szymek, to się niemiło dla jej synka skończy.
Madzia zaskoczyła Szymona, nie spodziewał się, że żona będzie wiedziała kogo zacytował. Nie spodziewał się po niej, że będzie wiedziała.
Rozśmieszyli mnie, jak Madzia przeklinała, a Szymek jej groził, że w końcu po łapach dostanie, śmiałam się jak nie chciała wstać, bo się bała, że jej klepnie. Wyobraziłam sobie, jak kręci swoją blond główką na boki i mówi nie, bo mi coś zrobisz.
Cieszę się, że na zmianę cię bawią i irytują, bo chyba najgorzej by było gdyby byli całkiem obojętni i nie wzbudzali w czytelniku żadnych emocji.
UsuńCieszę się, że zwróciłaś uwagę na Gabi i jej uwielbienie względem Szymona.
Leosia ci szkoda? Ja myślę, że każdy ma swoje nerwy i jeśli jakiś rodzic nigdy na własne dziecko nie podniósł głosu to tak naprawdę to dziecko jest mu niemal całkiem obojętne. Leosiowi nic nie będzie, zahartuje się młody na przyszłość xD
Bo Magda jest bardzo inteligentna, choć na pierwszy rzut oka tego niestety nie widać.
Śmiałaś się z jej nieszczęścia i z jej strachu? Niedobra ty!
Pozdrawiam.
Nie wiem jak ocenić tą parę. W niektórych momentach mnie irytują, potem myślę sobie, że oni nie są źli, tylko po prostu mają taki styl bycia. Magda dalej jest dla mnie paniusią, typowym snobem. W Szymonie też coś mi nie gra, tylko nie potrafię jeszcze określić co. Co do różnicy ich wieku to raczej mi to nie przeszkadza. o ile dobrze zrozumiałam, mówimy tutaj o 11 albo 12 latach różnicy, to nie jest jeszcze jakiś dramat. Podoba mi się pomysł Szymona, żeby jego żona sama zarabiała na swoje utrzymanie zamiast wydawać jego pieniądze. Każdy powinien się tego nauczyć. Być może nieliczni mają ten komfort, że są ustawieni finansowo do końca życia, ale cierpią na tym ich charaktery, a w głowie hoduje się paskudne przekonanie, że pieniądze to władza, a praca to choroba. Także zgadzam się w tej kwestii, choć wiem z doświadczenia, że znalezienie dobrze płatnej, a do tego lubianej pracy, to trochę science fiction, niestety :/
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeszcze zmienisz zdanie o tej parze o co najmniej 90 stopni i w pewnym momencie Magda wyda ci się bardzo ludzka, a Szymon snobistyczny. Co do tego zarobku to on jej nie każe zarabiać na utrzymanie, bo jest na tyle szowinistyczny iż uważa, że to mężczyzna ma utrzymać rodzinę, w tym także żonę a nie tylko dzieci, ale dopóki ona czegoś nie kupi to jest to jego, a ona z tego tylko korzysta, gdy sama za coś zapłaci, to wtedy będzie to jej.
UsuńIch styl bycia jest bardzo dziwny i myślę, że bardzo cię on zdziwi, a być może nawet oburzy, ale już więcej na ten temat nie powiem, byś miała niespodziankę.
14 lat, dzieli ich 14 lat, ale muszę u Magdy zmienić datę urodzenia, bo ona jest 1993 i się w zakładce "bohaterowie" omsknąłem.
UsuńW tym rozdziale rozumiem i Magdę i Szymona. Potem tak chyba nie będzie ale cóż;D
OdpowiedzUsuńW każdym razie wydaje mi się, że w oczach Szymona Magda jest trochę egoistyczna, może dziecinna. Fakt, że ona pierwsza chciała chusteczki, że ma żal o brak czasu męża. Zwrociłam nawet uwagę na ten markowy biustonosz. Wydaje mi się, że on jej pieniędzy nie żałuje. Daje tyle, ile Magda potrzebuje na dzieci, życie i siebie, ale w gruncie rzeczy nie uważa majątku za wspólny. Takie mam wrażenie, mogę się mylić. Denerwuje mnie trochę (albo inaczej... odpycha) ta jego oschłość w niektórych momentach. Wygląda na człowieka, który łatwo wpada w gniew i raczej do miłych nie należy. A Magda? Ja tam rozumiem, że była zaskoczona i może niezadowolona KOLEJNYM (to ważne) samochodem. A skoro wziął z nią ślub to chyba automatycznie dopuścił ją i do swojego życia, i do pieniędzy również. Myślę, że ta kwestia pieniędzy jest dość ważna w ich związku i może mieć znaczenie w przyszłości. O ile masz zamiar poprowadzić to wszystko tak samo. Na razie ich małżeństwo wygląda całkiem normalnie.
Czy Magda jest egoistyczna i dziecinna? Póki co na to pytanie nie odpowiem. Na pewno jest beztroska i myślę, że tą jej beztroskę widać. Ona nie ma przyziemnych problemów jak gotowanie, sprzątanie, płacenie rachunków, opłacenie opieki nad dziećmi. Tak naprawdę Magda żyje w takim pod wieloma względami lepszym świecie, gdzie jest jej matka, brat, Szymon i wszyscy gotowi by jej na każdym kroku pomagać. Jednak nie ma ludzi bez zmartwień. Magda może nie ma takich problemów jak ty i ja, i zapewne większość Polaków, ale za to ma na głowie zmartwienia innej kategorii i rangi. Życie to produkt różnego gatunku i klasy i każdy płaci za niego jakąś cenę.
UsuńNa dzieci i życie to Szymon daje kasę teściowej, ale o tym jeszcze będzie.
Nie, nie uważa majątku za wspólny. Nawet mają intercyzę i rozdzielność majątkową xD
Cieszę się, że dostrzegłaś to zdystansowanie i oschłość, bo bardzo starałem się je zaznaczyć. On często jest taki wycofany i zimny.
Właśnie nie. On nie miał łatwo wpadać w gniew i nie miał tak wyglądać. Zatem muszę jeszcze nad tym popracować. Szymon miał być opanowany, momentami zimny, ale nie narwany.
Samochody to Szymon kolekcjonuje, ale tylko te stare, te nowoczesne, to bardziej konieczność, bo też woli nowy samochód, a zmniejszyć za to podatek, niż płacić podatek, a nie mieć samochodu. Jak ktoś ma firmę, to wie jak funkcjonuje wrzucanie w koszty i że czasami to się bardziej opłaca.
Kwestia pieniędzy to kość niezgody w ich związku, częsta kość niezgody, ale masz rację pisząc, że Szymek kasy Magdzie nie żałuje i daje jej tyle, że większość kobiet skakałaby pod sufit, gdyby tyle otrzymywała ot tak, za nic, na swoje kaprysy.
Czy ja wiem czy poprowadzę to tak samo? Może póki co nie będę za wiele zdradzał byś nie miała do tych dwoje żadnych uprzedzeń. Normalnym małżeństwem jednak na pewno nie są.
Licze na to że Szymon i Magda wprowadzą coś nowego.Już gdzieś spotkałam się z tą sytuacją i miałam nadzieję że będzie to coś nowego w ich wykonaniu jakiś nowy powiew, będę czekać na obrót sytuacji jak już wyżej wspomniałeś o 90 stopni. Pozdrawiam Lalpaula
OdpowiedzUsuńMam zatem nadzieję, że opowiadanie cię nie zawiedzie.
UsuńPozdrawiam.
Cóż... Sama nie wiem co myśleć. Lubię Szymona, lubiłam go już w poprzedniej wersji Otchłani, ale trochę nie wiem co sądzić o tym jego poczuciu własności. Lena trochę źle zinterpretowała słowa Szymka. Nie powinna stawiać na jednej szali dzieci oraz pieniędzy. Dzieci to zupełnie inna sprawa, one czują, widzą i rozumieją. Skoro są małżeństwem, razem mieszkają to wiadome jest, że dzieciaki traktują Szymona jak ojca, więc i on traktuje je jak swoje pociechy. Nie powinna mieć pretensji, że "moje dzieci to nasze dzieci, a jego pieniądze to jego pieniądze". Z jednej strony popieram Szymona - sam do wszystkiego doszedł, sam zarobił na ten majątek więc nie musi się nikomu tłumaczyć ze swoich zakupów. A Magda jeżeli tak bardzo chce mieć swoje pieniądze niech pójdzie do pracy, zarobi, pnie się po szczeblach kariery, tak jak jej doradził mąż. Przecież nie musi siedzieć na jego garnuszku i robić obrażone miny za każdym razem, kiedy on kupi nowe auto, gadżet czy co tam mu się jeszcze zamarzy.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą... kto bogatemu zabroni?
Pozdrawiam!
Ja tworząc bohaterów starałem się by każdy z nich był inny i tak Marcin i Szymon są zupełnie inni, to takie skrajności i myślę, że dlatego polubiłaś ich obydwóch, bo są tak bardzo odmienni.
UsuńMasz ciekawy pogląd, bo zazwyczaj czytelniczki uważają, że pieniądze w małżeństwie też są wspólne. Ciekawe czy też by tak uważały, gdyby utrzymywały faceta, jego dzieci, cały dom, a on jeszcze miał pretensje o to, że kupiły sobie samochód, czy nową toaletkę.
No nikt bogatemu nie zabroni. Co innego gdyby na życie nie było, a on by kupował nowe auto, ale w takiej sytuacji? Ja jego winy nie widzę.
Cholera jasna, no! Obiecałam Ci, że dzisiaj co najmniej połowę przeczytam, a znowu mam opóźnienia :/
OdpowiedzUsuńAle jeszcze ten zdążyłam przeczytać! I muszę (wbrew sobie) powiedzieć, ze Szymon nie wydaje mi się tutaj aż takim dupkiem, za jakiego go miałam. Nie wiem, czy to się nie zmieni, ale póki co mimo tej swojej bardzo dobrze widocznej dominacji, jest raczej w porządku. Miałam już się przyczepić do tego, jak warknął na Lenę, ze mu wypomniała zakup nowego samochodu, ale potem aż oczy ze zdziwienia wytrzeszczyłam, jak z nią o tym rozmawiał w samochodzie. Nie spodziewałam się tego po nim, to muszę przyznać. Może nawet póki co podoba mi się taka wersja jego. Nie jest jakimś moim faworytem, ale nie mam nic do niego.
A co do Magdy, to tutaj trochę ponarzekać mimo wszystko muszę. Chwilami zachowuje się naprawdę jak taka rozwydrzona małolat i mam wrażenie, ze nawet ja (w sumie też jeszcze nastolatka) mam więcej rozumu w głowie od niej. A ona nawet jeśli młoda, to powinna zachowywać się jak matka, a nie jak diva.
Dobra, lecę, może jeszcze czwórkę zdążę przeczytać :D
Szymon jak kazdy ma wady i zalety. Póki co czytelnicy poznają jego zalety, ale wszystko w swoim czasie. Myślę, że jeszcze zdążysz go mocno znielubić ;-)
UsuńBo Szymek zawsze rozmawia, on jak warknie czy uderzy, to tłumaczy dlaczego do tego doszło.
Nie powiedziałbym, że Magda nie ma rozumu. Oczywiście w życiu bardzo się pogubiła i w przeszłości popełniła wiele błędów, ale teraz nie wydaje mi się by była zła żoną i matką. Jasne, że jest kapryśna, ale nie powiedziałbym, że zachowuje się jak nastolatka. divą też bym jej nie nazwał. Lubi o siebie zadbać, dobrze wyglądać, ładnie się prezentować, ale w tym chyba nie ma niczego złego. Być może kiedyś zmienisz o niej zdanie na lepsze, albo na gorsze ;-)
Od czego by tu...
OdpowiedzUsuńSzymon... hmmmm... dziwny typ. Niby w jakiś sposób pozytywny. I nie mogę powiedzieć, źe go nie lubie. Jest dość wyrazisty a tacy bohaterowie podobają mi sie najbardziej. Z tym, że troche mnie zirytował tym swoim podkreślaniem, że JEGO pieniądze. No bo przecież są małżeństwem, tak? To powinny być ich pieniądze nawet jesli on je zarabia.
Za to matka Madzi wpatrzona w ziecia jak w obrazek. No ale wiadomo. Facet dziany. Każda matka chcialaby dla swojej córki bogatego dobrego faceta. No ale mogłaby czasem wpleść w swój pogląd odrobinę krytyki...
Leoś... hmmm... Szymon chyba troche przesadza. No bo rozumiem, że dziecko trzeba uczyć manier od początku... no ale.. sama nie wiem, jakoś mnie to jego zachowanie zraziło. Choć może sie czepiam i szukam wad na siłę...
www.swiatlocienn.blog.pl
Ale czepiaj się go, proszę bardzo, ja też się bym wielu jego zachowań doczepił. Mnie np nieco przeraża jego chłód i takie stoickie opanowanie. On ma dużo wad... oj dużo, dużo.
UsuńMamusia Madzi, to tak, wpatrzona w zięcia jak w obrazeczek, bo to obrazeczek z polskich złotych xD
Szymon mnie wkurza, jest taki dziwny. Rozumiem, że to on zarabia na rodzinę, ale czemu ciągle wypomina to Madzi? Leon natomiast to taki fajny, radosny dzieciak. Rozśmieszył mnie gdy powiedział, że chce być władcą całego świata.
OdpowiedzUsuńOd kwadransa zastanawiam się co napisać o tym rozdziale. Szymon i Magdalena są bardzo specyficzną parą. W jednej chwili wkurzała mnie Magda, która w moim osobistym odczuciu zachowuje się jak damusia z wyższych sfer, a ja nie znoszę takich osobistości. Jednak potem zaskakuje mnie i wydaje się bardzo ogarniętą kobietą, która wiele złego przeżyła i wybiła się przy boku dobrego mężczyzny. Tak samo mam z Szymonem. W jednym fragmencie jest kochany, porządny i kulturalny mąż, a zaraz potem sugeruje swojej żonie, że jest niewykształcona i tępa. I zachowuje się jak bogaty snob, który myśli, że za kasę wszystko da się uczynić.
OdpowiedzUsuńI miałam rację, że Leon i Pola nie są jego dziećmi. Nie mogły by być skoro Szymon nie może mieć dzieci…
Wybacz, ale ta para jak na (dopiero) dwa rozdziały o nich wydaje mi się najgorsza.
Mogłabym napisać, że wróciłam do żywych ale pewnie znowu zaraz z nich odejdę bo wyjątkowo jak nigdy czasu mi brak.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to ah Szyminek dzis z myślą o zaczęciu nadrabiania postanowiłam, że dam mu szanse i bd miec narazie do niego neutralny stosunek ale kurczę jednak nie mogę. Nie wiem czy tylko on mnie tak drażni czy innych też. W tych pierwszych rozdziałach wolałam go w pierwszej wersji bo byl tam taki bardziej opiekuńczy czy taki no uczuciowy. A teraz ma jakies wyjątkowo zimne podejscie do dzieci co mnie smuci bardzo. Co do tego jego dżentelmeńskości to ja myslalam, że on jak ten prawdziwy dżentelmen ja wytrze a nie poda chusteczki. :D Magda ma takie trochę dziwne podejście co do pieniędzy. On je zarabia daje zonie na to co potrzeba no i to logiczne, że nie może mu mówić co ma kupować a co nie. W końcu nic im nie brakuje. A dzieci są ich bo to on je z nią wychowuję, zajmuje ske nimi i utrzymuje je. A co do tego cytatu ktorym zarzucił Szymon to osobiście uważam, że rodzice pracują zarabiają sie zarobić jk najwięcej wlasnie do tych dzieci, żeby ta ich teraźniejszość i przyszłość byla jak najlepsza bez względu na to czy te pieniadze kiedys będą miec czy nie.
Lubię Szymona! Normalnie się chyba zakochuje w tym bohaterze <3 Jest inny od większości bohaterów z blogowych opowiadań i nieco kojarzy mi się z Wiktorem od Migotki. Jest podobnie zdawkowy i chłodny i trochę przeraża mnie taki jego stosunek do dzieci. Leon jest tylko mały, a to były tylko niezamknięte drzwi.
OdpowiedzUsuńNatomiast Magda wydaje mi się dobrą matką i taką... kobietą, która w domu ucisza ogień, gdy ten się rozprzestrzenia. Ona hamuje zarówno dzieci jak i Szymona, by wszyscy żyli w zgodzie. Podoba mi się taka jej postawa, ale wydaje mi się też być materialistką, ale nie jestem jeszcze pewna czy to tak do końca źle.
Za to Teściowa, to by chyba najchętniej zięciowi w majtki weszła.
Odnoszę też dziwne wrażenie, że Magda się Szymona boi, tak... lęka, ale ten lęk na swój sposób ją podnieca.
Ubawiłam się przy tym, że rzucała szklankami i prawie głowę mu rozbiła, choć celowała w kolana - nie ma to jak przestrzelić xD
Piotr jest fajny, taki słodziak, taki niegrzeczny młodszy braciszek, tylko że on chyba jest starszy od Magdy, ale jak o nim czytam, to mam przed oczami takiego 17-19 latka xD
Ciekawi mnie brat Szymona, czy też jest jak Szymon <3
Przyznam szczerze, Magda zaczyna mnie irytować. Fakt faktem, że z buta nie lubię dziewczyn, ale ona jak na razie nie reprezentuje sobą nic, oprócz (wybacz za słowa) puszczalskiej małolaty, która to dopadła jakiegoś kolesia z firmą i teraz sobie żyje jak dama. No sorry, ale dwoje dzieci i 21 lat. Hellloł! Coś tu jest nie tak! A poza tym zero pracy, zero większego wykształcenia i jeszcze oburzenia, że jej mąż na zarobione przez niego pieniądze mówi ,,moje". No cholera są jego! Bo on coś robi! Trzymam tutaj stronę Szymona!
OdpowiedzUsuń