Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na blog z dodatkami o "Otchłani szarości":

http://miejskie-opowiesci.blogspot.com

czwartek, 22 października 2015

Sezon 1, część 4 - Rozsypany świat ułożyć w całość



LEON IWANICKI / IGNASZAK
POLA IWANICKA / IGNASZAK

Czasu nie oszukasz, dzień wstaje za dniem
Kiedyś i tobie przyjdzie wybrać być czy mieć
Zanim zechcesz odkryć po swojemu ten świat
Usiądź i posłuchaj, mam kilka rad...
Anna Wyszkoni – Biegnij przed siebie

Szymon Ignaszak zmieniał pas ruchu, a Leon operował na swojej konsoli, bo miał nową grę, pożyczoną od kolegi. Z początku chciał ją tylko wypróbować i powiedzieć rodzicom, by i jemu taką kupili, ale po trzech dniach uznał, że to nie ma sensu, bo już prawie całą przeszedł i lepiej będzie poprosić Filipa, by móc mu jej dzisiaj nie oddawać, tak żeby przez weekend dać radę przejść całą. Wiedział też, że takie pożyczanie, to transakcja wymienna, bo w życiu nie ma nic za darmo. Wiedział o tym, bo jego ojczym bez ustanku to powtarzał. Dlatego Leon postanowił pożyczyć Filipowi inną ze swoich gier, jeśli tamta, którą miał do tej pory już mu się znudziła. Problemem jedynie było to, że nie miał jej przy sobie, ale przecież taki problem, to żaden problem, bo w sobotę zawsze widywali się na basenie w aqua parku i razem godzinę trenowali pływanie z trenerem, a drugą godzinę szaleli na zjeżdżalniach, bo ich mamy albo ojcowie wchodzili na basen, by ich przypilnować. Leoś bardzo żałował, że nie jest starszy, że nie jest na tyle duży, by móc przebywać na pływalni samemu. Wtedy nie słuchałby uwag, typu:
Ale nie głową w dół, oszalałeś!
Właściwie to i tak nie słuchał tych uwag. On tylko je słyszał, a zawsze i tak robił po swojemu, a potem się tłumaczył, że chciał zmienić pozycję, ale było już za późno, bo woda go porwała, no i zjechał, no i żyje, no i nie ma się co martwić, bo jest w jednym, nienaruszonym kawałeczku.
Blondynek o ciemnych oczkach, które bez wątpienia odziedziczył po młodej matce, był żywiołowym, pełnym energii i żądnym przygód małym chłopcem. Czasami uśmiechał się od ucha do ucha, a innym razem marszczył czoło tak mocno, że brwi stykały się z sobą. Bywał zły, szczęśliwy i smutny, jak większość dzieci, i choć z początku los rzucił go między dzieci gorszego Boga, to ten sam los, pokazał mu, że życie jest nieprzewidywalne i mocno przewrotne.
Leon jednak nie myślał o swoich początkach, pierwszych słowach i krokach, bo żadnego z nich nie pamiętał. Zajęty był dokuczaniem siostrze z tego powodu, że on już umie cały alfabet i to nie tylko po polsku, ale także po angielsku i hiszpańsku, a Pola nie potrafiła nawet przeliterować własnego imienia w żadnym z języków.
Matka Leosia jednak była zamyślona, bo przy poprawianiu cieni na powiekach, w odbiciu lusterka dojrzała swojego pierworodnego, który przywoływał na myśl nie tylko dobre wspomnienia, ale także masę pomyłek i trudnych wyborów, których była zmuszona dokonać. Powracały do niej obrazy z nieprzespanych nocy, nerwowość, brak pieniędzy na podstawowe wydatki, kradzieże, opieka społeczna, odebranie dziecka, widzenia jedynie w weekendy i Szymon, który był w stanie to wszystko przerwać i ponaprawiać. Wspominała pierwsze jego wizyty w mieszkaniu, które wynajmowała wraz z matką, pierwsze i nieporadne zabawy mężczyzny z jej synem, pierwszą noc spędzona wspólnie na nierozkładającej się kanapie, aż wreszcie pierwszy policzek, który od niego otrzymała.
Pamiętała dokładnie moment, gdy wrócili z wakacji, a konkretniej ze spóźnionej podróży poślubnej. Szymek pierwsze co zrobił, to przywitał się z zaspanym Leonem, który żuł smoka, wsparty ramieniem o drewnianą futrynę, a potem wyszedł, bo dostał telefon w jakieś ważnej sprawie, poza tym jeszcze musiał odwiedzić kuratora i umówić się z nim na sprawdzenie warunków mieszkaniowych, co było równoznaczne z wystawieniem dobrej opinii, i odzyskaniem Poli z domu małego dziecka. Na tamtą chwilę, to były bardzo pozytywne wiadomości, radość, szczęście i poukładane życie, dopóki nie zadzwonił Piotr i nie pochwalił się siostrze, że trafił do szpitala, bo został pobity, i to pobity przez jej męża. Powodem był samochód. Dla Magdy to tylko stary Cadillac, dla Szymona drogi zabytek, także cenny pod kątem sentymentalnym, poza tym Ignaszak nigdy nie popierał wyciągania rąk po nieswoje, a już zwłaszcza okradania rodziny. Nie słuchał, że to była tylko pożyczka, i że Iwan, by go oddał, zaraz po tym jak zaimponowałby nowej pannie i kilkakrotnie ją zaliczył, zapewne na tylnym siedzeniu przysłowiowej kości niezgody.
Magda tamtego dnia ledwie wróciła z odwiedzin brata w szpitalu, a już nasłuchała się wymówek własnej matki, że ledwie co przyleciała z Egiptu, a już gdzieś wychodzi, zamiast zająć się własnym synem. Na dodatek Gabriela była przeciwna, by poruszać temat tej – jak sama to nazwała – nauczki jaką Piotrek otrzymał, z tym, który ją wymierzył. Magdalena była innego zdania i postawiła sprawę jasno – nikt nie będzie tłukł mi brata!
Szymon w domu zjawił się pod wpływem dużej ilości alkoholu, bo tego dnia, jak w każdy wtorek, grywał w pokera i nie potrafił sobie tego odpuścić, nawet w pierwszy dzień po powrocie z podroży poślubnej. To nie był odpowiedni moment na awanturę i zły czas na wymierzenie mężowi policzka. Jednak nawet w najgorszych snach nie spodziewała się, że Szymek tak po prostu jej się odwinie. Do dziś pamiętała palące ciepło na policzku i nie tylko, bo pieczenie w trybie natychmiastowym rozeszło się po połowie twarzy. W jednym uchu jej zadzwoniło, w drugim był szum zbliżony do włączonej suszarki do włosów. Słyszała też głos własnej matki, która zareagowała jakimś pobladłym:
Szymon...
Spokojnie – padła odpowiedź z ust, zdaniem Gabrieli, idealnego zięcia.
Magda poczuła jak mąż chwyta ją za ramie, odwraca przodem do siebie, a potem drugą dłoń wsuwa pod podbródek. Otworzyła oczy, wcześniej nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że płacze. Wtedy też dotarł do niej rozdzierający ryk Leona, którego babcia starała się uspokoić, bo dziecko przeraziło się wcześniejszego, nagłego i głośnego huknięcia.
Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! – krzyknęła i usiłowała się wycofać choćby o dwa kroki, ale Szymon ani myślał żonie na to pozwolić.
Uspokój się – syknął i przyłożył delikatnie palce do miejsca, w które jakąś minutę wcześniej zadał cios.
Policzek szybko nabrał czerwonego koloru, nie bladł, tylko z miejsca siniał. Dostrzegł to, ale średnio robiło to na nim wrażenie. Nie trzęsły mu się dłonie, nie jąkał się, ani nie przepraszał. Wyjął chusteczkę higieniczną z kieszeni i przyłożył do kącika ust żony, zauważając tam lekkie pęknięcie i krew z niego wyciekającą.
Zęby masz całe? – zapytał.
Nie udzieliła odpowiedzi, ale jakby samoczynnie jej język przejechał najpierw po dolnym, a później po górnym uzębieniu. Szymon to zauważył, więc uznał, że skoro nie zgłasza żadnych skarg, to jest w porządku. Potem dotknął nosa, ale nie skrzywiła się, co było równoznaczne z faktem, że to miejsce akurat zostało ominięte przez jego ciężką rękę.
Nic ci nie będzie. Tylko siniak. A na przyszłość uderzając kogoś, pamiętaj o tym, że ten ktoś może ci oddać i może być też silniejszy, i nie ma tutaj żadnego znaczenia fakt, że jest męskiej płci, bo to, że jest mężczyzną, nie znaczy od razu, że musi się dać bić kobiecie – Szymon zakończył swój monolog i udał się do przestronnej kuchni połączonej z jasną jadalnią.
Magda będąc w szoku podtrzymała się ściany, a potem pognała na górę do sypialni. Wyjęła walizkę z garderoby, tę samą, której jeszcze nie zdążyła rozpakować. Zaczęła wysypywać z niej tamte ubrania i pakować bardziej potrzebne.
Przynieś trochę rzeczy Leona! – rozkazała matce, która nie omieszkała udać się za nią i prawić swoje morały, że jakby nie patrzeć, to ona pierwsza podniosła na męża rękę.
Mały Leoś wtedy już nie płakał, tylko żuł niemowlęcy smoczek, tulił do siebie fioletowego kota i wpatrywał z zafrasowaną miną w zapłakaną, i rozemocjonowaną matkę.
Naprawdę chcesz od niego odejść? – dziwiła się Gabriela. – Niepotrzebnie broniłaś Piotrka, był sam sobie winny.
To twój syn, ty powinnaś go bronić! – krzyknęła. – I nie mów mi co mam robić.
Ja tylko mówię co będzie lepsze dla Leona. Szymon może mu coś zapewnić, chce go usynowić. A co ty mu dasz? Dokąd go zabierzesz? Pod most?
Wtedy osiemnastoletnia Magda przystopowała i zaprzestała pakowania, wzięła głębszy oddech, i spojrzała na dwulatka, ubranego w markowy, błękitno-kremowy dresik. Zajrzała głęboko w jego ciemne, niemal czarne oczy i zrozumiała, że nie może mu tego wszystkiego odebrać, że nie ma prawa ograbiać własnego syna ze szczęśliwego, beztroskiego i bogatego dzieciństwa.
A Pola? – dorzuciła babcia malucha na dokładkę. – Myślisz, że sąd ci ją odda, gdy wylądujemy wszyscy na ulicy?
Magda nie wiedziała co robić. Załamała się i zwiesiła głowę. Wplotła palce we włosy, a łzy ciekły po jej policzkach strumieniami.
To wtedy wkroczył Szymon z kubkiem herbaty. Postawił go na stoliku nocnym, wcisnął dłonie do kieszeni i odetchnął tak, że nawet Magdalena, która na niego nie patrzyła, dokładnie wiedziała, gdzie jej mąż się znajduje.
Nikt nie wyląduje na ulicy. Jeśli naprawdę będziesz chciała odejść, to wynajmę dla was jakieś mieszkanie albo przeznaczę na wasz użytek jedno z tych, które mam do wynajęcia. Jednak zanim podejmiesz decyzje, to bardzo chciałbym z tobą porozmawiać, spokojnie i najlepiej na osobności. Spakować walizki i wyjść zawsze zdążysz, ale na powrót czasami może być za późno, więc może lepiej się zastanowić i to dwukrotnie, bo nie ma nic gorszego niż działanie w emocjach, i w chwilach takiego silnego wzburzenia – przemówił spokojnie, rzeczowo i bez cienia zdenerwowania. – Pani Gabrielo, czy mogłaby pani zabrać dziecko, a ja tylko wyjaśnię sobie z żoną kilka kwestii. Potem decyzja będzie należała już do niej.
Gabi wyszła, niosąc na rękach dwuletniego wnuka. Leon, gdy wychodzili, patrzył przez jej ramie i robił rączką papa. Szymek uśmiechnął się na ten widok i nawet mu odmachał. Dla Magdy stało się jasne, że musi wybrać najlepiej dla wszystkich, w zgodzie ze swoim sumieniem, które nie zniosłoby, gdyby sama zaprzepaściła dobro własnych dzieci. Dotarło do niej, że za wiele razy już tak robiła. Za dużo było sytuacji, gdy stawiała siebie samą ponad Leona i Polę, i poczuła, że jest im winna to wynagrodzić.
Przepraszam, że cię uderzyłam – powiedziała jako pierwsza, gdy Szymon zajął miejsce na tapicerowanym łóżku, tuż przy jej boku. Spojrzała na niego załzawionym wzrokiem, licząc, że zrobi cokolwiek, że także ją przeprosi albo chociaż przygarnie ramieniem i powie, że będzie dobrze.
Ja cię nie przeproszę – padły w końcu słowa, które utknęły w jej sercu niczym największy z cierni róży, jaką przecież miało być małżeństwo. – Czuję się winny tego, że uderzenie padło z taką siłą, i że w twarz, i chyba tylko alkohol to spowodował, ale to ty uderzyłaś mnie pierwsza, i myślę, że powinniśmy to po prostu uznać za sprawę zakończoną. Kolokwialnie mówiąc, daliśmy sobie po strzale i jesteśmy kwita.
Nie porównuj tego! – uniosła się. – Moje uderzenie, a twoje...
Musiałaś wiedzieć, że mam więcej siły – wtrącił. – I znasz mnie już na tyle, by wiedzieć, że nie będę stał i dawał się okładać kobiecie.
A Piotrek! Nie miałeś prawa! – krzyknęła wstając i przechodząc tak, by znaleźć się przed nim. W tamtej chwili chyba najbardziej wkurwiało ją opanowanie jej własnego męża, ten spokój, który przedstawiał całą swoją postawą, a także nieruchomymi, nawet lekko nie drgającymi źrenicami.
A do tego co między mną a twoim bratem, to się najlepiej nie wtrącaj – stwierdził. – Ja teraz wyjdę, będę spał w innym pokoju, ty przez noc się zastanowisz, podejmiesz jakąś decyzję, a rano mi ją przedstawisz. – Wstał i zatrzymał się przy drzwiach. – No chyba, że rano będziesz chciała jeszcze porozmawiać, to nie ma najmniejszego problemu. Byleby spokojnie, bo teraz chyba jesteś za bardzo wzburzona na jakąkolwiek rozmowę. Herbata jest z prądem, tak dla ukojenia nerwów i na lepszy sen. Dobranoc. – Drzwi się zamknęły.
Tamtego dnia Leon stał się powodem, dla którego Magda nie opuściła męża. To tylko przez tego chłopca i smutek dostrzegalny w jego czarnych oczach teraz siedzieli całą czwórką w granatowym Land Roverze, i jechali na dzień rodziców organizowany przez szkołę muzyczną dla dzieci i młodzieży, w centrum kultury i sztuki.
A to plawda ze zobacymy mumie? – dopytywała trzyletnia Pola, która już dawno znudziła się oglądaniem teledysków z muzyką dziecięcą, zapodawanym w telewizorze ukrytym w jednym z zagłówków.
I Słinksa! – krzyknął Leon.
Sfinksa – poprawił Szymon. – Takiego bez kawałka nosa – dodał.
Zobacmy go! – krzyknęła przeurocza dziewczynka.
Zobaczycie, kiedyś zobaczycie, nie obiecuję, że w te wakacje, bo teraz za bardzo nie mam czasu, ale może w zimę, po świętach. Co ty, Magda na to? Pojedziemy znowu do Samira i jego rodziny?
To twój przyjaciel, jeśli nas przyjmie, to... nie ma problemu. – Skrzywiła się na samo wspomnienie muzułmańskich koleżków małżonka, ale uśmiechnęła, gdy dotarło do niej, że tam też przecież były baseny, wylegiwanie się na leżakach i drinki z palemką. Magdalena, po prostu przez znajomości Szymona, nie była zwyczajną turystką i poznała nie tylko Egipt, ale potem też Arabię Saudyjską zarówno z tej lepszej, jak i tej gorszej strony.
A to prawda, że mama tam nosiła taką chustę na głowie cały czas? Bo ja widziałem na zdjęciach – zagadnął Leoś. – Babcia mi pokazywała, a ty wtedy spałaś – dodał i wytknął język w stronę siostry, która nie miała pojęcia o jakich fotografiach mówi jej brat.
Nie przez cały czas – odpowiedział Szymon i zatrzymał się na żółtym świetle, mając świadomość, że nie zdąży się zmieścić w czasie, by na nim przejechać.
Ta chusta, to się nazywa burka, Leonku i mamusia ją założyła, bo nie chciała sprawić przykrości taty znajomym. Chciałam się dostosować do ich kultury, ich zasad, tak wiesz... to ja byłam u nich, więc chciałam, by im było przyjemnie. Po prostu tak trzeba, gdy się do kogoś jedzie albo idzie. Na przykład u jednego z twoich kolegów ściąga się buty, no więc musisz je zdjąć, nie wypada byś wszedł w nich.
Tylko z tym dostosowaniem się, to wasza mama trochę przesadziła, bo będąc ubraną tak jak się u nich nosi, poczuła się jak u siebie i wsiadła za kierownicę.
I co? – dopytywała Pola, a Leon wydawał się być zaciekawiony.
Zatrzymała mnie policja, pomimo że ledwie wyjechałam na główną ulicę. Dwóch panów krzyczało coś po arabsku, jeden po angielsku, zrobił się wielki harmider, a ja im bezsensu starałam się wytłumaczyć, że jestem z Polski. Bezsensu, bo oni w ogóle mnie nie słuchali.
Nie miałaś zapiętych pasów? – zgadywał pięciolatek.
Nie, Leon. Arabia Saudyjska, to taki kraj, gdzie kobiety i mężczyźni mają zupełnie różne prawa. Dlatego mamę zabrali do aresztu i czekali aż ją odbiorę, i wyjaśnię całe zajście. Ogólnie, gdyby mama nie miała na sobie tej całej burki, to pewnie by lepiej zareagowali i po prostu odprowadzili ją do domu, ale że mama się chciała na każdym kroku dostosowywać...
Chciałam być miła i mnie się za to aresztem odpłacono – syknęła przez zęby. – Wytłumacz dziecku prościej.
Jak? – rzucił jej pytające spojrzenie.
W Arabii kobietom nie wolno prowadzić samochodu. Arabia Saudyjska jest jedynym krajem, który zabrania kobiecie samodzielnego prowadzenia samochodu. Po prostu, tak jest i już, i jako Polak tego nie ogarniesz, musisz po prostu zaakceptować, że tak jest i już.
Tak jest i już – powtórzyła Pola dumna z samej siebie, że zapamiętała aż tyle z całej rozmowy rodziców.
Leon natomiast poczuł się natchniony rozmową o prowadzeniu samochodu, dlatego wyłączył jedną grę i wczytał inną z karty pamięci. Były to oczywiście wyścigi. Zapatrzył się w ekran i nawet nie dostrzegł momentu, gdy ojciec zaparkował przed centrum kultury i sztuki.
Magda zdążyła już wysiąść i wypiąć Polę z fotelika. Postawiła dziewczynkę na chodniku, poprawiła jej kapelusik i patrzyła jak jej mąż stuka w szybę po stronie Leona. Ten jednak nie zareagował. Taki był zajęty graniem, że nawet nie zwrócił uwagi na to, że drzwi zostały otwarte.
Nie no, Leon, ja ci kiedyś przyleję, a ty nawet tego nie zauważysz, bo będziesz miał nos w tablecie – uniósł się nieznacznie Szymon, ale chłopiec zauważył ojczyma dopiero wtedy, gdy ten odpiął jego pasy bezpieczeństwa.
Do mnie coś mówisz? – zdziwił się blondynek i zadarł głowę do góry.
Nie, do duszka świętego – odpowiedział mężczyzna, nie kryjąc swojej irytacji.
Oczy Leona pociemniały i zaiskrzyły niczym milionem magicznych kryształków. Odłożył grę na bok i splótł ręce na piersi. Ciągle z zadartą do góry głową oznajmił:
A takiego, to ja nie znam. Znam tylko Kacperka. Duszka Kacperka. – Wyskoczył z pojazdu, zachęcony słowami matki:
Chodź ty mój Kacperku, pokoncertujesz dla nas.
A skrzypce?! – krzyknął, gdy samochód został już zamknięty, a oni byli w drodze do głównego wejścia. – Aaa! – Uderzył samego siebie w czoło z otwartej ręki. – Zapomniałem, że są przecież tu od wczoraj, bo pani zebrała, by nikt nie zapomniał. Biegnę do Filipa! – Ruszył szybko w kierunku ciemnowłosego chłopca z burzą loków na głowie.
I nawet mu nie zdążyłam muszki poprawić – oznajmiła Magda i głośno westchnęła.
Będziesz musiała przeżyć, że wystąpi z krzywą muchą, bo już go raczej zobaczymy teraz dopiero na scenie. Pani ich już zabiera – zauważył Szymek i schylił się po Polę, która plątała mu się pod nogami i wyciągała rączki do góry. – Zobaczymy jak braciszek będzie grał?
Zobacymy jak się będzie mylił! – krzyknęła wprost do ucha Szymona, a potem objęła szyję mężczyzny i cmoknęła go w policzek. – Kocham najbaldziej tatusia – powiedziała ni z tego, ni z owego, właściwie wcale niepytana.
Magdalena słysząc słowa swojej trzylatki, przewróciła oczami i zapytała:
A mamusi nie kochasz?
Też, ale odlobinkę mniej.
Szymek z początku się zaśmiał, a potem zwrócił córce uwagę, że nie wolno tak mówić, że rodziców kocha się jednakowo i co najwyżej można jednego bardziej lubić. Tak właściwie to wyszeptał jej to do ucha, ale na tyle głośno, by i Magda słyszała. Potarł otwartą dłonią plecy dziewczynki i odgarnął jej włosy z ramienia, tak by nie wchodziły jemu ani dziewczynce do buzi.
Ledwo znaleźli się wewnątrz, odebrali program i długą różę, którą każda mama dostawała przy wejściu, a już jakaś pani zdążyła ich zaczepić i się zapytać czy są rodzicami Leona.
Co znowu zmalował? – zapytał Ignaszak, ale w odpowiedzi usłyszał, że nic.
Chłopiec po prostu ostatnio, gdy się pani po niego spóźniła...
Dziesięć minut, były korki – wtrąciła Magdalena i nie kryła, że właśnie poczuła się obrażona takim wypominaniem. – Z resztą już za to przepraszałam, tak więc nie rozumiem...
Spokojnie, spokojnie. Po prostu Leon zajął sobie czas wejściem na kółko teatralne i zastępował chłopca, który nagle wylądował w szpitalu. Doszliśmy do wniosku, że mały jest na tyle zdolny i ma tak świetną pamięć, że mógłby zastąpić tego chłopca, bo on złamał nogę i nie da rady wrócić, a spektakl w wykonaniu dzieci już pierwszego czerwca.
Dziewięć dni – policzył szybko Szymon. – A co mój syn na to?
On oczywiście bardzo chciał – odpowiedziała elegancko ubrana, rudowłosa kobieta, nie mająca więcej niż trzydzieści lat. – Mówił też, że porozmawia z rodzicami, by zostać z nami na stałe.
Na stałe? – dopytywała blondynka. – W sensie, chce uczęszczać na kółko aktorskie.
Teatralne – poprawiła ruda pani. – Nie mówił wam? – zdziwiła się.
Pewnie zapomniał – odpowiedział Szymon. – Jeśli mu to nie będzie kolidowało ze skrzypcami i przede wszystkim jeśli naprawdę chce, to nie ma najmniejszego problemu. Proszę wystawić mi rachunek, a ja jutro dokonam przelewu. Jeśli zaś chodzi o godziny tych zajęć, to już musi pani z żoną albo z teściową ustalić, bo ja rzadko będę go przywoził i odbierał. Ostatnio mam bardzo ograniczony czas.
Byle nie piątki – wtrąciła Magda szybko.
Nie, to poniedziałki – odpowiedziała ucieszona kobieta. – W takim razie...
W takim razie dobrze – ucięła szybko temat.
Ale naprawdę zdolny chłopiec. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować syna. Bardzo do mamy podobny. Córka za to widzę bardziej do tatusia.
Tak, faktycznie – odparł Szymon nieco zmieszany, ale nie miał zamiaru wyprowadzać obcej mu kobiety z błędu, iż nie jest on biologicznym ojcem dzieci swojej żony.
Rudowłosa pani ich pożegnała, a oni oddalili się do jednej z sal, gdzie zajęli miejsce w czerwonych fotelach i wpatrywali się w przyszykowaną na koncert scenę. Dyrygent zajął miejsce, czerwona kurtyna opadła, a gdy ponownie się uniosła na scenie znajdowało się już kilkudziesięciu maluchów, w tym także w pierwszym rzędzie uśmiechnięty Leon, ze swoimi białymi skrzypcami i smyczkiem trzymanym w drugiej dłoni.
Dlaczego się nie pochwalił, że ma solówkę? – zapytał w pewnym momencie Szymon, przychylając się do swojej żony i jednocześnie poprawiając siedzącą mu na kolanach Polę, która usnęła, tak by było jej możliwie jak najwygodniej.
A skąd mam wiedzieć? – odpowiedziała Magda. – Przecież ja się na tym nie znam. To ty jesteś muzykiem i to ty z nim ćwiczyłeś, a więc to ty powinieneś wiedzieć takie rzeczy. Poza tym nie ma co dyskutować, uśmiechajmy się i cieszmy, że na tej solówce się nie pomylił.
Lekko omsknął.
Jakoś nie słyszałam.
Masz gorszy słuch niż ja – stwierdził. – Ale za to lepszy wzrok – dodał szybko, bo zaraz sobie przypomniał, że Magda potrafiła przeczytać nawet litery iście gazetowe i to z odległości więcej niż pół metra.
Nawet jeśli lekko się omsknął, to nie waż się mu tego wypominać, bo będzie mu przykro.
Nie przesadzaj – pomyślał, ale postanowił przystać na jej decyzje, bo jakby nie patrzeć Leon miał dopiero pięć lat, a na skrzypcach grał nico ponad rok, więc miał jeszcze sporo czasu aby się nauczyć zarówno bezbłędnie grać co i przyjmować nie tylko pochwały, ale także krytykę. – To po koncercie zabierzemy go w nagrodę na jakąś pizzę, co?
Myślę, że wolałby do McDonald-u.
Może być McDonald.
Ja tes chce do Donaldu – wtrąciła przez sen Pola, potarła opadnięte powieki piąstką, okręciła się w taki sposób, że jeszcze bardziej wtuliła się w Szymka i ponownie głębiej zasnęła.

29 komentarzy:

  1. hahahah, Pola i Leon są rozkoszni. :D Szczególnie Pola xd Do Donaldu, haha xd Ale rozwalił mnie Leon, z tym, że zapomniało mu się, że po zapukaniu należy poczekać na proszę. Ja rozumiem,że to dziecko, ale kurcze.. jak można czegoś takiego zapomnieć? Świetny jest. :D Widać, że Magda nie miała łatwego życia. Z początku pomyślałam, że to dobrze, że spotkała Szymon, ale czytając dalej, nie byłam już tego taka pewna. Nie dość, że bezpodstawnie pobił jej brata(bo mógł to inaczej załatwić, ale nie... trzeba się lać. Serio, coraz bardziej mnie faceci wkurzają, szczególnie z takim podejściem do załatwiania spraw) A potem jeszcze ją uderzył... No ok, sama zaczęła, ale bez przesady, to nie powód, by jej oddawać. Tym bardziej, że pewnie jej uderzenie nie zabolało go jakoś szczególnie. Nie wiem, czy dobrze zrobiła, zostając z nim tylko ze względu na dzieci. Ale z drugiej strony.. co by sama zrobiła? Nie zazdroszczę takiej sytuacji, bo podjąć decyzję nie jest łatwo.
    Uwielbiam Marcina, hahah xd Jego teksty są piękne, takie bezpośrednie. Nawet nie przeszkadza mu, że używa ich przy dziecku. Noo, to nieźle się ta mała przy nim nasłucha. ;d Zastanawiam się, czemu Robert nie powiedział mu, jak umarła Wiola. Skoro się przyjaźnią i on ufa mu na tyle, że wpuścił go pod swój dach, choć wie, do czego Marcin jest zdolny, to opowiedzenie mu historii śmierci Wioli nie powinno być dla niego niczym szczególnym. No fakt, temat bolesny, ale kurde... minęło pięć lat, mówienie o tym to chyba nic szczególnego? Bo ja kurde ciekawa jestem, a ten nie pisnął ani słowa, a ja chcę wiedzieć, nooo! I sama nie wiem, czemu, ale ciekawi mnie to. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpisałem Ci na komentarz, ale mi go chamsko pożarło, więc teraz będzie skrótem.
      Pola to chodzący galimatias, bo to dziewczynka, ale lubiąca męskie sporty, typu boks, karate, piłka nożna.
      Leon rozkoszny, ale też bardzo niegrzeczny, rezolutny, ale... jego tworzyłem z myślą by był możliwie jak najbardziej podobny do swojego biologicznego ojca.
      Magda poznała Szymona i miało to swoje wady i zalety, pozytywy i negatywy, ale tak na dobrą sprawę, to ona poniekąd wiedziała na co się pisze.
      Ja się nie dziwię, że Szymon pobił Piotra, jakby brat mojej żony, wziął mój samochód bez pytania, to może do szpitala bym go nie odesłał, ale dwa szybkie z pięści z pewnością by oberwał. Wydaje mi się, że podobnie zareagowałby niejeden facet.
      Szymon Magdzie oddał policzek, był pijany, więc przez to nie wyważył siły. Myślę, że na trzeźwo uderzyłby ją lżej, ale... uderzyłby i tu nie ma wątpliwości, że gdyby nie alkohol to by się powstrzymał, bo on jej nie trzasnął w irytacji, będąc wzburzonym, a na zimno.
      Ja za Marcinem jako człowiekiem bym nie przepadał, ale jako bohater myślę, że jest nietypowy, taki pocieszny i taki miał być. Jeszcze do niego wrócimy, więc jego slangu, bezpośredniości, chamskich odzywek - zdążysz się jeszcze tego wszystkiego nasłuchać.
      Robert nie powiedział jak zmarła matka Lili, bo nie chciał tego mówić przy dziecku. Wiola zmarła przy porodzie. Mam nadzieję, że choć trochę zaspokoiłem Twoją ciekawość.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Fajny rozdział :) Przepraszam, że nie komentowałam ostatniego rozdziału, ale niestety mam dużo nauki, a przede mną jeszcze więcej... Tak więc cóż...
    Ale przestaję się użalać nad sobą i zacznę komentować. Bardzo podoba mi się podejście Szymona do dzieciaków. Taki tatuś. No niestety nie mogę powiedzieć o Magdzie dobra matka. Coś mi w niej nie pasuje, ale może chodzi o to, że nie lubię niektóre typy osób, a ona właśnie z zachowania i charakteru przypomina znienawidzoną przeze mnie koleżankę.
    Zastanawia mnie kiedy powrócisz do innych bohaterów. Mimo iż bardzo podoba mi się rodzina Ignaszaków to chciała bym poznać jeszcze innych bohaterów :)
    Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz skomentować nawet jeden post na 10-20, jeśli odniesiesz się do całości, to nie ma problemu. Poza tym wiem, że niektóre części są nudne, takie przejściowe, a te teraz publikowane, to takie wprowadzenia.
      Od Ignaszaków zaraz uciekamy, bo na początku chcę przedstawić wszystkich bohaterów, a z ich rodzinki przedstawiłem już każdego, potem jeszcze będzie Piotr i Tomasz.
      Dlaczego nie możesz o Magdzie powiedzieć, że jest dobrą matką? Jasne, straciła dzieci, ale to jeszcze jej nie skreśla, ja tak myślę, bo jednak teraz o te dzieciaki dba. Magda jest jednak na tyle specyficzna iż zdaję sobie sprawę, że może irytować. Nie martw się, bo to nie jedyna żeńska bohaterka i zaraz pojawią się inne.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Niezbyt miłe były te wspomnienia Magdy z wydarzeń po powrocie z podróży poślubnej. Zgadzam się z tym, że Piotrek nie powinien brać auta Szymona bez jego pozwolenia, ale czy to naprawdę był powód, żeby Ignaczk pobił własnego szwagra i to tak, że ten wylądował w szpitalu. Wcale nie dziwię się, że Magda się zdenerwowała, broniła brata, fakt, mało rozsądnie postąpiła dając mężowi w twarz, bo był pod wpływem alkoholu, ale nie powinien jej oddawać, to kobieta, strzału z drobnej kobiecej ręki nie można porównywać z uderzeniem przez postawnego faceta. A nawet jeśli już odwinął się jej, to powinien przeprosić, a on tylko bezceromonialnie, jakby nigdy nic sprawdza , czy zęby ma całe, a jak całe to wszystko w porządku, przecież nic się takiego strasznego nie stało, ot, tylko siniak będzie. Madzia zaczęła, ale też pierwsza przeprosiła, uznała swoją winę, a on co, nawet nie stać go było na to, żeby przeprosił. Najbardziej wkurzyło mnie w tej historii to, że uznał, że powinni przejść nad tym do porządku dziennego, dali sobie po razie i temat skończony, są kwita, ale jakie kwita, ona uderzyła i przeprosiła, a on uderzył, a nie przeprosił, to nieuczciwe. Nie wiem jak zachowałabym się w takiej sytuacji, czy zdecydowałabym się na pozostanie przy takim mężu, zwłaszcza, że to było na samym początku małżeństwa. Magda pod wpływem Gabrielii zdecydowała się zostać z Szymonem, wybaczyć, przede wszystkim myśleć o dzieciach. Jak sama stwierdziła, postanowiła po raz pierwszy przedłożyć dobro dzieci, ponad swoją wygodę, postanowiła schować dumę do kieszeni i nie odchodzić od Szymona, chciała zapewnić swoim dzieciom lepsze życie. Zawsze trzeba wybierać, nigdy nie jest idealnie, czasem trzeba wybrać mniejsze zło, tylko, że Magda tą decyzją przyklepała swój los, przyzwoliła mężowi na takie, a nie inne zachowanie w stosunku do niej.
    Gabriela mnie wkurza, sama nie broniła Piotrka, Magdzie miała za złe, że broni brata, nie rozumiem jej, Madzi też bardzo nie broniła jak Szymon ją uderzył, wygląda tak jakby jej jedynym celem życiowym było zapewnienie komfortu, zadowolenia Szymonowi.
    Swoją drogą Magda ma niezłe pomysły, chciała się dostosować i burkę założyła, by nie ranić uczuć gospodarzy. Uważam, że nieco za daleko w tym dostosowywaniu się posunęła, wystarczyłoby, że chodziłaby skromnie ubrana, oczywiście nie chodzi mi tu o skromność materiału, przedobrzyła Madzia. Strój owszem dostosowała, tylko zachowanie nie bardzo, nie wyzbyła się przyzwyczajeń, jakoś o tym zapomniała. Wyobrażam sobie jak się wściekła kiedy ją policja arabska zatrzymała za prowadzenie auta, teraz się z tego śmieje, ale pewnie wtedy nie było jej zabawnie.
    Leoś to inteligentny chłopiec, bardzo pojętny, szybko przyswoił sobie prawdy głoszone przez ojca, nic w życiu nie ma za darmo i faktycznie to najprawdziwsza z prawd, tylko w ustach pięciolatka przyznam szczerze trochę mnie bawi, taki stary malutki z niego wychodzi. Rozbawiły mnie te jego myśli, że chciallby już być taki duży, żeby nie musieć wysłuchiwać uwag rodziców na basenie, no bo po co, przecież on i tak nie słucha, tylko robi co chce. On taki zakręcony jest, nie mogłam przestać się śmiać, jak nie zauważył kiedy podjechali pod szkołę, tylko dalej zaciekle grał, to jego, do mnie coś mówisz rozłożyło mnie na łopatki.
    Pola jest przesłodka, rozczuliło mnie to jej najbaldziej kocham tatusia, a mamusię odlobinke mniej, widać, że to pieszczoszka Szymona. I teraz patrząc na to, to można by powiedzieć, że Magda podjęła słuszną decyzję, jej dzieci są szczęśliwe. Mają pełną rodzinę, dostatnie życie, są kochane.
    Zastanawia mnie czemu Leoś nie powiedział rodzicom, że będzie miał solówkę na koncercie, chciał zrobić niespodziankę, czy może uznał, że rodzice nie mają czasu i nie warto im zawracać tym głowę.
    Myślę, że Magda ma rację i Szymon powinien pochwalić Leosia, nawet jak się pomylił w czasie koncertu, przecież to tylko pięcioletnie dziecko, starał się i to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tak wszyscy źle podchodzą do policzka wymierzonego Szymonowi przez Magdę i tego odwinięcia się Magdzie przez Szymona, to pomyśl, że we Francji policzkują dzieci i to nie jacyś patologiczni, a normalni rodzice, kochający te dzieci - taka kara, powszechna jak u nas klaps, na dodatek u nich niezakazana.
      Gabi to chce sobie zapewnić komfort i spokój, a że jej to zapewnia Szymon, to od razu stoi po jego stronie, ale to nie jest tak, że nie zależy jej na dzieciach i wnukach, na tych wnukach właściwie to zależy jej bardzo mocno.
      Madzia to się jeszcze nie raz będzie chciała dostosować i niemal zawsze to się źle skończy. Czasami źle nie tylko dla niej.
      Leoś to w ogóle jest taki ponadprzeciętny. On ma pięć lat, a z zachowania to bardziej taki ośmiolatek z niego wyłazi, ale to zamierzony zabieg, on miał taki być. Inteligentne dzieci to nie są łatwe dzieci. Leon miał być trudnym chłopcem.
      Tak, u nich jest taki podział na synelka mamuni i córunie tatusia.
      Leoś zapomniał, dla niego to było takie solo, okay, solo, ale nic poza tym. On nie uważa tego za jakieś wybitne osiągnięcie, bo on swoim skromnym zdaniem cały jest wystarczająco wybitny xD

      Usuń
  4. Rzeczywiście w nowej wersji widzę, że bardziej zagłebiasz się w każdą z postaci i fajnie, że moglismy zobaczyć punkt widzenia Leona, bo ten dzieciak jest świetny. To fakt bywa pyskaty i jest raczej indywidualistą, ale rezolutny z niego chłopak.
    Szymon, jak to on stanowczy, opanowany do tego perfekcjonista. Z tym uderzeniem był pijany, ona go pierwsza uderzyła, ale skoro ona go przeprosiła to mu by też korona z głowy nie spadła jakby wydusił z siebie to magiczne słowo. Jednak znając Szymona to faktycznie nie ma co liczyć na przeprosiny z jego strony.
    Magda nie należy do moich ulubionych postaci, ale cenie w niej fakt, że poświęci dużo dla dzieci oraz, że ma swoje zasady, których stara się trzymać. Sądzę, że mogło jej się zrobić naprawdę przykro gdy Pola powiedziała, że najbaldziej kocha tatusia, a ją odrobinę mniej. No, ale cóż to jest dziecko i mówi to co myśli, a z drugiej strony Magda rzeczywiście dba, żeby miały rzeczy materialne i dobrą edukację, ale czasu to im za bardzo nie poświęca. To zwykle Szymon się z nią bawi oczywiście gdy ma czas.
    Czekam na kontynuacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy indywidualista, gdy jest rezolutny i inteligentny, to też jest uznawany za niegrzecznego, w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak, bo takie wychylanie się poza szereg zawsze wielu irytuje.
      Jest co liczyć na przeprosiny z jego strony, ale akurat nie za to. Ciesze się, że dostrzegasz jego opanowanie, bo trochę się zmartwiłem, że już wszyscy będą w nim widzieć furiata i kogoś kto szybko wpada w gniew.
      Zawsze myślałem, że Magdę będzie ciężko polubić, ale po ankiecie po prawej wygląda to zupełnie inaczej, ale być może to przez to, że reszty bohaterów jeszcze nie wprowadziłem. Nie wiem czy Madzia tak wiele poświęciła. Wiele kobiet chciałoby mieć jej życie i zapłacić za to jej cenę, zapewniam cię, niejedna by się taka znalazła.
      W tej wersji Magda jednak bardziej będzie poświęcała dzieciom czas, a nawet czas domowi.
      Pozdrawiam i dzięki, że nadal ze mną jesteś.

      Usuń
  5. Nie czytałam poprzedniej wersji, więc trudno mi cokolwiek porównywać.
    Właściwie z nudów zaczęłam czytać również to opowiadanie i muszę przyznać, że mnie zainteresowałeś. To dopiero kilka rozdziałów wprowadzających i tak na prawdę trudno powiedzieć, jakie relacje połączą wszystkich bohaterów (bo chyba połączą, prawda?)
    Jakoś nigdy nie przepadałam za wprowadzaniem do fabuły rozczulających dzieciaków, chociaż sama jestem mamą pięciolatka ( Takie dzieci potrafią grać na skrzypcach? Serio?), więc ten temat ominę, chociaż zauważyłam, że motyw młodej matki i dzieciaków przewija się często w twoich opowiadaniach (ciekawe dlaczego ;) ? ) W tej chwili trudno jest mi się odnieść do całości, ale od dzisiaj będę czytać i komentować na bieżąco kolejne rozdziały.
    Na koniec jeszcze mała uwaga (jak zwykle), w tekście jest dużo błędów, i nie mówię tu tylko o braku ogonków przy „a" czy „e",ale kwestia poprawności językowej i logiki zostawia wiele do życzenia. Sam piszesz, że jesteś amatorem, podobnie jak ja, ale czytając, zwracam uwagę na błędy, chociaż na pocieszenie muszę przyznać, że sama u siebie rzadko je dostrzegam, a wiem, że robię ich mnóstwo.
    Na razie tyle.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział xD
    Lamia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie często będzie zawierało w sobie slang miejski, albo mowę tak bardzo potoczną, że przemieniony szyk zdania, to będzie tutaj norma.
      Tak, pięciolatki potrafią grać na skrzypcach, czasami dzieci trzyletnie już zaczynają przygodę ze skrzypcami, tak zwanymi połówkami, jeśli się nie mylę, bo ja się na muzyce nie znam. Tak samo jak trzy latki idą na rytmikę, a potem po roku lub dwóch już na taniec towarzyski.
      "Otchłań szarości" to taki pisany serial, tasiemiec, a więc ma być taki mocno życiowy, pomimo że gangsterski. W życiu są dzieci, a więc też tutaj się przedarły. Poza tym stały się też potrzebne do fabuły, ale tego już ci nie zdradzę, bo te fakty połączysz sobie później.
      Większość blogów jest do siebie podobna, albo mają podobny początek. Mało kto wplata w tekst, to co w życiu wielu jest normą, bo młodzież najwidoczniej woli operować obrazami fantasty, albo utopii. Ja chcę pokazać tę drugą stronę. Nie mam zamiaru udawać, że nie ma nastoletnich matek, bo są. Istnieją też dwudziestolatki, które pragną dziecka i świadomie starają się o nie, bo dla nich ważniejsze jest macierzyństwo, niż studia i lepsza praca, bo nie mają wygórowanych ambicji. Starcza im dwa tysi na miesiąc i pokój u matki, której dołożą się do rachunków. Ludzie są różni i tutaj spotkasz się z różnymi przypadkami. Przykładowo Robert był chyba 25 letnim ojcem, bo teraz ma koło 30, a mała 5 lat, tak więc nie był z kolei taki młody, jego kobieta też wtedy była jego rówieśniczką.
      Tak jak mówiłem, ja nie chcę udawać w swoich tekstach, że nie ma awantur, albo że po każdych zaraz się ludzie godzą. Nie chcę oszukiwać, że każdy wykształcony facet, to jest na tyle kulturalny by nie podnieść ręki na kobietę. Mogę ci jeszcze zdradzić, że pojawi się Anna i ją połączę z Marcinem, będzie to kolejna młoda mamusia, ale z takim rocznym berbeciem. Między życiem tych dwojga,a życiem Magdy i Szymona będzie przepaść, ale kilka elementów ich łączy, i wtedy będzie można sobie porównać, albo raczej dostrzec różnice w tych światach i w tych bohaterach.
      A i ja bym nie nazwał tych dzieci rozczulających, zdarza im się rozczulić, ale zazwyczaj większość z nich to diabły wcielone.
      Leon jest zdolny, jak na malucha urodzonego w grudniu, który poszedł rok wcześniej do szkoły. On ma właściwie pięć lat, a chodzi do pierwszej klasy. Taki mały geniusz, przemądrzały.
      Polecam zobaczyć trailer bo opowieść jest o gangsterce i przemocy.

      Usuń
    2. Czy według Ciebie studia oznaczają od razu otrzymanie lepszej pracy? Czy nie uważasz że dobra fryzjerka może zarabiać jak księgowa?

      Usuń
    3. Oj, źle się wyraziłem. Przepraszam jeśli uraziłem, bo nie o to mi chodziło. Po prostu dla wielu lepsza praca, oznacza siedzenie za biurkiem i już tak do tego nawykłem, że sam użyłem tego określenia.
      Nie, nie uważam, że studia oznaczają od razu lepszą pracę, bo tak jak napisałem, znam ludzi po studiach co siedzą na kasie, albo robią na budowie. Mam też koleżankę co jest kwiaciarką, po kursie, którego nazwy nie pamiętam i ona mimo braku matury kosi lepszy szmal niż wiele osób siedzących za biurkiem i to razem wziętych.
      Wykształcenia nie można przekładać na dochody, ani na inteligencję czy wiedzę. Nie wiem jakie ty masz o tym zdanie, ale ja mam takie, że są oczytani ludzie po podstawówce i głąby po doktoracie. Ilość fakultetów, nie przekłada się ani na wiedzę, ani na dochody, a przynajmniej nie zawsze.

      Usuń
    4. Nie nie uraziłeś mnie, tylko nie lubię takiego stereotypowego myślenia dlatego się przyczepiłam.
      Moim zdaniem na każdego człowieka powinno się patrzeć indywidualnie są tacy, którzy skończyli studia, zarabiają bardzo dobrze i są zadowoleni ze swojego życia, są też tacy co niestety skończyli studia, a pracują za marne grosze w przysłowiowej biedronie, można znaleźć i takich, którym po studiach całkiem się odmienia i zmieniają zawód. Patrząc na moich znajomych mogę powiedzieć, że każdy człowiek jest inny, jeden posiada na prawdę ogromne umiejętności i sporą wiedzę, ale co z tego jak nie potrafi ,,się sprzedać'', wybić się, pokonać stresu. Pracę tylko znalazł dzięki pomocy i jest to praca poniżej jego kwalifikacji. Za to znam przypadki cwaniaczków, którym wszystko łatwo przychodzi, są pewni siebie i mimo tego że nie są szczególnie kompetentni szybko wzbijają się po szczeblach kariery.
      Wykształcenie, wiedza, inteligencja, mądrość nigdy nie patrzę na papier jaki człowiek posiada, zawsze patrzę na człowieka.

      Usuń
  6. "dzieci gorszego boga" - zaintrygowało mnie to. Miałam nawet wytknąć, że lepiej brzmi "gorsze dzieci boga', ale spisałam w google i taki tekst rzeczywiście istnieje. Mój błąd, moja niewiedza. Czuję się już w tej kwestii doinformowana.

    Co do tego wspomnienia... Powiem ci, że na początku nie wiedziałam, co napisać. Dopiero gdy zebrałam myśli. Ogólnie kiedyś w odpowiedzi na jakiś mój komentarz wspominałeś mi o tym fragmencie, ale co innego usłyszeć wzmiankę, a co innego to przeczytać. I ja w tej kwestii popieram Magdę, choć Szymon też miał trochę racji. Ale uściślę to. Nie powinien jej oddać. I tego zdanie nie zmienię. Nawet jeśli Piotr zajumał to auto, to Szymon nie powinien go bić. Wyjaśnić, może nawet ostro, że sobie tego nie życzy, ale nie bić tak, by tamten wylądował w szpitalu! To była przesada, tym bardziej, że są rodziną. To go powinno jakoś hamować... Nie mówię, żeby zaraz poszli na wódkę i zapomnieli o sprawie, ale na boga, bez przesady.
    I tu popieram Magdę. Wyobraziłam sobie, że mój facet bije mojego brata... też bym się wkurzyła. Nie wiem czy ten policzek był potrzebny, pewnie nie. Ale to, że on jej odwinął zupełnie zmieniłoby moje nastawienie do niego, gdybym nie znała poprzedniej wersji. Bo w tej, do tej pory, był zupełnie normalny. Aż to teraz. Szymon ma rację z tym, że trzeba mieć na uwadze, że przeciwnik może być silniejszy. Owszem. Ale czy to oznacza, że mąż ma prawo uderzyć żonę? Żona męża też nie, ale bez przesady! Facet to facet, powinien mieć jakieś zahamowania. Jestem za równouprawnieniem, ale wszystko w granicach rozsądku. On przegiął. Niektóre jego zdania były moim zdaniem sensowne. I rozumiem to, że nie pozwala, by jego kobieta urządzała jakieś histerie, rozumiem, że on w dom rządzi. Ale on się powoli zachowuje jak furiat. I widzę, że zaczyna pokazywać pazurki. Już teraz...
    Aczkolwiek dzieci kocha, to widać i to mi się podoba.

    Przybędę jeszcze z komentarzem do don Kichota, ale to już chyba nie dziś. Nie wiem. I czekam na nowy rozdział! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie...tak się zastanawiam... Szymon ma takie negatywne podejście do kwestii załamania, depresji i tak dalej. Uważa takich ludzi za gorszych, za śmieci. Ciekawa jestem jak on by się zachowywał, gdyby np. stracił Magdę i dzieciaki. Czy on w ogóle odczułby coś takiego jak załamanie? Faceci często się wieszają, gdy przestają sobie z czymś radzić. Ciekawa jestem czy jemu w ogóle coś takiego przeszłoby przez głowę.
      Takie moje luźne wymysły xD

      Usuń
    2. "Dzieci gorszego Boga" - ja nie wiem czy był taki film, ale była taka piosenka, pewnego rapera z Krakowa. Chodzi oczywiście o Karrambe (nie wiem czy dobrze napisałem).
      Tylko to nie było zwykłe auto, to było drobie auto, to było zabytkowe auto, i on w tym aucie naśmiecił i o nie należycie nie zadbał. - Tak to wygląda z punktu widzenia Szymona.
      Szymek nie jest za równouprawnieniem. Pocieszę cię jednak faktem, że nigdy wcześniej ani nigdy później w twarz jej nie uderzył.
      Naprawdę zachowuje się jak furiat? Nie chciałem tego. On miał być taki mega opanowany i miał działaś na zimno.
      Tak, dzieciaki faktycznie kocha jak swoje, ale w sumie zna je od małego, więc się też facet przyzwyczaił.
      Szymonowi przyszło do głowy samobójstwo. Był taki moment w jego życiu, ale umiał się podnieść. Myślę, że kwestia załamania, stracenia wiary, siły - on w pewnym sensie to akceptuje, ale z poważnych przyczyn, a nie z błahych. Mnie też trochę śmieszy jak np małolata się tnie bo ją chłopak z którym była dwa miesiące rzucił. Niby mi jej szkoda, współczuje jej rodzicom, nie życzyłem jej śmierci, nawet jej nie znałem, a jednak jej podejście i to, że odebrała sobie życie z takiej głupoty moim zdaniem jest tak żałosne, że aż śmieszne. I to chyba jedno z niewielu z czym zgadzam się z Szymonem.
      Fajnie że masz takie luźne wymysły xD Możesz się nimi zawsze ze mną dzielić.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. A kto mnie zabierze do McDonaldu? :( Migotka się zasmuciła :(
    A teraz na poważnie. Ogólnie jestem zdania, że żaden facet nie ma prawa uderzyć kobiety zwłaszcza w twarz. Nie ważne czy ona na to zasłużyła, czy nie ale nie powinna go uderzać. To samo dotyczy jej - nie miała prawa mu siekać. Okej, była wkurzona ze względu na swojego brata, ale skoro tak bardzo chciała się wyżyć to mogła walnąć nogą w ścianę. Nie dziwię się, że Szymon odpowiedział żonie tym samym, wygląda na takiego faceta, który nie da sobą pomiatać.
    Cieszy mnie fakt, że mimo swojego roztrzepania Magda potrafiła przeprosić męża, że widziała swój błąd. Zaraz potem jednak znowu wybuchła i wywołała we mnie takie długie westchnienie... ehh kobiety.
    Szymon swoim opanowaniem podczas rozmowy z żoną trochę mi przypomniał mojego Wiktora z "Pięknej i bestii". Po prostu tak jakoś od razu przed oczami stanął mi mój hrabia i jego opanowanie. Normalnie jak dwie krople wody. Znaczy Szymon i Wiktor dwie krople.

    Nie zostało mi dużo do nadrobienia więc może jeszcze dzisiaj uda mi się przeczytać wszystko. A jeśli się nie uda to na pewno do niedzieli nadrobię kolejne rozdziały.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mogę Migotkę zabrać. Co prawda nie wiem czy będę miał po drodze, ale jakbym tam kiedyś przejeżdżał przez twoją miejscowość, to mógłbym wpaść z takim na wynos xD Ale przyznam już tak całkiem szczerze, że ostatnio gdzieś czytałem o sajgonkach, że bohaterowie wcinali i wiesz, ze się ubrałem i poszedłem do pobliskiego chińczyka właśnie po sajgonki, bo mi aż takiego apetytu narobili?
      Nogą w ścianę? Magda? Aby sobie złamała paluszki?.
      Jasne, że nie powinni się bić po twarzach. Magda jednak jest bardzo impulsywna i za bratem stoi murem, skoczyłaby za nim w ogień. Szymon więc nadepnął jej na odcisk. Szymon z kolei oddałby Magdzie inaczej, gdyby był trzeźwy, no ale nie był, więc nie ma co gdybać.
      To jest dobre określenie - Magda jest roztrzepana.
      Tak - zarówno Wiktor jak i Szymon są bardzo opanowani, tacy mroźni momentami.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  8. Pola i Leon to takie typowe dogryzające sobie rodzeństwo. Widać, że Magda ma jakąś trudną przeszłość. Fajnie, że Szymon pomógł jej się z niej wygrzebać, ale zaczynam mieć mieszane uczucia co do tej pary. Nie podoba mi się, że Szymon uderzył Magdę. Nie podoba mi się, że pobił jej brata. On jest jakiś dziwny, ale nie potrafię do końca sprecyzować co mi w nim nie pasuje. Magda tutaj nie wydaje się taka snobistyczna, ale zobaczymy jak się wszystko dalej potoczy. Dzieci oczywiście są całkowicie niewinne, nie da się ich nie lubić :)
    Zapraszam do siebie, jeśli masz ochotę: http://wbrew-rozsadkowi.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, nie wiem czy too do końca taki etypowe, bo niechęć Leona do siostry jest straszna, bywa wręcz groźna, ale sa i takie rodzeństwa i są też tacy co staliby za sobą murem.
      Magda ma bardzo trudną przeszłość. Jej przeszłość ma wpływ na całe opowiadanie. Ona nie znalazła się tutaj przypadkiem.
      Bardzo trafnie widzisz te parę - coś jest z nimi nie tak. Pytanie tylko co?
      Bo Madzia nie jest do końca snobistyczna. Ona wbrew pozorom jest bardzo zaradna i nie czuje wyższości nad innymi. To Szymon jest bardziej snobistyczny.
      Nie wiem czy dzieci są takie do końca niewinne. ja Leona jako bohatera lubię, ale chyba jakbym takiego w domu miał, to bym nim nieraz potrząsnął, bo on jest bardzo niegrzeczny.
      Byłem u ciebie i chyba już nawet jesten bna bieżącym poscie i czekam na kolejny (o ile się nie mylę).

      Usuń
  9. Szymon...Szymon... nie potrafie sie jakoś jednoznacznie do niego odnieść... niby nie wydaje sie być zły... niby opiekuńczy itd...ale jednocześnie jakoś tak chyba za bardzo wymagający. No i to, że uderzył Magde... dla mnie nie dopuszczalne. I to jego tłumaczenie ze ona pierwsza... nie no błagam. faktycznie okropnie go pobiła... mam wrażenie że to typ człowieka, który uznaje tylko swoje racje i uwaza ze wszystko musi być po jego myśli...
    www.swiatlocienn.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, nie powinien jej bić, ale ona jego też nie i każdy ma prawo oddać - takie moje zdanie. Ja też bym kobiecie oddał jakby mnie uderzyła, może z mniejszą siłą... na pewno z mniejszą siłą, ale on też był w emocjach, to był drogi samochód, Piotr zrobił jak zrobił, a żona Szymka zamiast stać po stronie męża murem, to broni brata złodzieja. Szymon jednak Magdę bije i tego nie ma co ukrywać i maskować, że zawsze oddaje. Nie zawsze to jest oddawanie, bo bije, tylko że nie po twarzy.
      Nie do końca, on akceptuje cudze racje, umie dyskutować, walczyć na argumenty, ale nie w każdej sytuacji tak jest.

      Usuń
  10. No jestem! Znowu! Już nic nie obiecuję, tylko się biorę na dobre za robotę.
    Ja Ci powiem, że myślałam, że rozdział będzie bardziej o dzieciakach. Znaczy – było i to całkiem sporo, ale wplotło się w to też sporo wspomnień, które myślę nie miały za nimi za dużo wspólnego. Chodzi mi konkretnie o ten fragment ze wspomnieniem, jak Szymon po raz pierwszy uderzył Magdę (właściwie to jej oddał, ale na tym skupimy się później). Moim zdaniem to jakoś nie pasowało do całości. Potrzebne na pewno było, żeby można było sobie to wyobrazić i nie uznawać Szymona z typowego damskiego boksera, ale nie w tej chwili.
    A skoro już jesteśmy przy Szymonie – damskim bokserze to powiem Ci, że nawet go rozumiem. Po pierwsze, że przywalił Iwanowi. Jego samochód na pewno był drogi, więc pewnie nie daje go prowadzić pierwszemu lepszemu. A jeśli ktoś ponadto bierze go bez pozwolenia tylko po to, żeby wyrywać laski, to to się nazywa kradzież. Więc równie dobrze Szymek mógł to zgłosić na policję, a wtedy byłyby większe problemy. Co do tego policzka to też uważam, że powinien oddać Magdzie. Może z mniejszą siłą, bo mam wrażenie, że jeszcze trochę a by jej naprawdę krzywdę zrobił, ale (teraz uwaga, bo mam zamiar obstać za Szymonem) nie mogę powiedzieć, żeby sobie na to nie zasłużyła.
    No i występ Leona... Osobiście uważam, ze takie zasypywanie tak młodego chłopca zajęciami, to jest poniekąd marnowanie mu dzieciństwa, bo chłopcy w wieku Leosia to się powinni bawić przede wszystkim, a nie obok nauki angielskiego i hiszpańskiego uczyć jeszcze grać na skrzypcach i uczęszczać na kółko teatralne. Rozumiem, że jedno takie zajęcie nie zaszkodzi, ale żeby mieć ich aż tyle? Może się nie znam, ale uważam, że mimo wszystko to trochę nad pogram, jak dla takiego brzdąca.
    Dobra lecę dalej, póki jeszcze mam czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też zawsze jak obiecam typu "przeczytałem, komentarz wieczorem" to się okazuje, że wieczorem padam na pysk, albo nie mam czasu napisać nawet słowa wyjaśnienia, że jednak komentarz dodam później. Więc chyba też już przestanę obiecywać ;-) Rozumiem cię jednak, bo mam podobnie.
      Tak, bo przedstawiając bohaterów, przedstawiam bardziej to z kim się łączą, a nie tylko pisze jacy są. W tym przypadku Leon był powodem, zresztą Pola też była takim samym powodem, dla którego Magda została z Szymonem. Być może nie jedynym, ale jej pierwsza myśl była taka by odzyskać dzieci, i że dzięki niemu (Szymkowi) ma taką możliwość.
      A czy on nie jest typowym damskim bokserem?
      Szymon nikomu nie daje prowadzić swojego auta xD Żadnego swojego auta, nawet Magdzie. Ona ma swój i tyle, a jego to jego. On ma bardzo silne poczucie własnej wartości, w sensie tego co posiada.
      Szymek też wie, że powinien oddać z mniejszą siłą, a nawet wie tyle, że nie powinien bić po twarzy, ale o tym już będzie w jego perspektywie, bo zamierzam potem, po przedstawieniu bohaterów pisać w pierwszej osobie.
      Ja się z tobą zgodzę co do tych zajęć, ale różni rodzice różnie do tego podchodzą. Ja od razu mówię, że często się nie zgadzam z moimi bohaterami, ale chciałem by byli różnorodni, z różnymi, często odmiennymi poglądami. Niektórzy uważają, że małe dziecko łatwiej przyswaja i wdrąża się w taki rytm.

      Usuń
  11. Fajnie że Szymon tak zajmuje się dziećmi, Leon to bardzo zdolny dzieciak, a Pola jest przezabawna. Magda ma rację żeby Szymon nie wypominał Leonowi błędów. Ogólnie rozdział fajny, tylko zraziło mnie to, że Magda podniosła rękę na męża, ale fajnie, że od niego nie odeszła i pomyślała o dzieciach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejny rozdział i znowu nie wiem co napisać. Musiałam odczekać chwilę, przejechać wzrokiem po tekście, żeby myśli mi się poskładały.
    Oczywiście uwielbiam dzieci (choć nie mam do nich podejścia…) i uważam, że Leon i Pola są przesłodcy. Rozdział był poświęcony im, ale na razie jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że są uroczy, słodcy i jak dzieci – mają swoje prawa.

    Chciałam jednak napisać, że muszę zmienić zdanie. Zaczynam poważnie nienawidzić Szymona po tym rozdziale. W poprzednim wydał mi się trochę taki, trochę taki, ale po tym widzę, że to bogaty dupek. Bo ma pieniądze, bo ma dobra pracę i najwyraźniej owinął sobie Magdę wokół palca, to powód do tego by wszystko załatwiać pięścią??? Nienawidzę takich bydlaków! NIENAWIDZĘ!
    Dobra, mógł być wściekły, że mu Piotrek auto uszkodził, bo chyba każdy byłby wściekły, ale żeby od razu lać do nieprzytomności? No kurde! A potem jeszcze rzucić się z łapami na żonę, bo ta broni swojego brata. No do cholery jasnej!!!!
    A i jeszcze coś: co to ku**a za poj***ny agrument: „Musiałaś wiedzieć, że mam więcej siły”. Kobieta przez niego prawie zęby straciła, a ten dupek tłumaczy się tym, że musiał jej oddać, skoro ona go spoliczkowała. Który normalny mężczyzna by tak zrobił??? Szymon jest chory! Pieniądze i władza do łba mu uderzyły! Nie znoszę go!
    Na miejscu Magdy już dawno bym odeszła. Tylko czekać, aż regularnie zacznie ją tłuc.
    Dobra, wiem… ona nie może odejść, bo najwidoczniej Szymon przez te kilka lat nieco się uspokoił i teraz są niby szczęśliwą rodzinką, jednak nadal rzuca głupie teksty i próbuje ustawiać żonę do pionu. Irytują mnie jego głupie uwagi i to, że nie szanuje Magdy. Bo nie szanuje. Nawet przy dzieciach nie potrafi opanować się od idiotycznych komentarzy.

    Co do całej sytuacji Magdy, to naprawdę mi jej żal. Przez wspomnienia, które opisałeś wychodzi jasno i wyraźnie, że została z Szymonem ze względu na dzieci. Nie mogła myśleć już o sobie, tylko o Leonie i Poli, którym Szymon mógł zapewnić godny byt, nawet jeśli sama nie byłaby szczęśliwa. No ciężko miała dziewczyna, bo nie miała łatwego startu, Pole jej odebrano, bywała w areszcie itd. Jednak uważam, że mimo wszystko i mimo tego, że Szymon ma kasę, ona zasługuje na szacunek. Tylko tyle, zwykły szacunek.

    Rozdział mnie tak zaszokował, że aż sama wpadłam w jakiś kryzys. Dopadły mnie pewne refleksje. Normalnie szok…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam inne podejście od Niny.
      Nie mówię, że popieram Szymona i jego zachowanie, choć może faktycznie nie chciał i zadziałał sam taki odruch, że się żonie odwinął. Nie uważam go jednak za osobę co wszystko załatwia pięścią i siłą pięści. Jego słowa, sposób prowadzenia rozmowy i argumenty jakich używa, pokazują, że on nie musi uciekać się do trzaskania kogoś po twarzy, bo potrafi rozmawiać i jest niezwykle inteligentny, sprytny, cwany, przebiegły i potrafi tak zamącić, zamotać i odwrócić kota ogonem, że wiele osób przychyliłoby się do jego zdania. Wydaje mi się, że Piotra zbił, może nie mocno, ale ten wylądował w szpitalu bo np źle upadł. Tak czy inaczej wydaje mi się, że to zrobił, bo to Piotr jest tępy i nic do niego nie dociera. Może Szymon mu tłumaczył, mówił, a ten się śmiał i głosił "co w rodzinie to nie zginie".
      Nie uważam też, że Szymon nie szanuje Magdy. Przecież w żaden sposób jej nie obraża. Dlaczego więc Nino uważasz, że jej nie szanuje? Bo dał jej w twarz, gdy ona mu też w twarz dała? Bo ma władczy, dominujący charakter co widać? To nie jest tak do końca wada, bo z jednej strony oddał więc potrafi się bronić i walczyć o swoje, a z drugiej jest męski i myślę, że ona czuje się przy nim bezpieczna, co kłóci się z brakiem szacunku, bo przy kimś kto nie szanuje, bezpieczna by się nie czuła. Nie uważam też, że została z nim tylko ze względu na dzieci. Ja myślę, że ona go kocha, że ich miłość jest skomplikowana i inna od większości powszechnie uważanych za normalne miłości, ale że są razem szczęśliwi i wypracowali jakiś sposób bycia z sobą, właśnie na podstawie kompromisu.
      Zastanawiam się więc gdzie ten brak szacunku i idiotyczne komentarze przy dzieciach bo ja tego nie widzę? Mało tego uważam, że facet jest świetnym ojcem!

      Usuń
  13. A więc, nie chce tu stawać po niczyjej stronie ale osobiście nie uważam, że Szymona mozna okrzyknąć damskim bokserem w tej sytuacji. Kazdy ma chyba taki odruch w oddawaniu. Moglaby go Magda obarczyć win jakby jej oddał jak ona go słusznie uderzyła a moim zdaniem tu nie miała prawa a wiec Szymon jej poprostu odmachnął. Troche przykro, ze nie wywarzył siły ibył podchmielony ale no on tez nie trafiła w ten moment.
    Co do dzieci to Szymon jest zdecydowanie taki za zimny i za surowy. Może to tylko teraz a niedlugo bd milutki. Kto to wie?
    Dzieciaki ogólnie są przeurocze, Leonek podobny do tatusia a Pola to taka słodka dziewczynka. Mam tylko nadzieję, że kiedys te dzieciaki będą dla siebie mile.
    A i tak sobie looknełam ma twoja odpowiedz gdzieś wyżej i nie powiem uraziłeś mnie tym, ze osobiście nie polubił byś Cinusia. :( Jak mozesz ja się pytam?

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu Chryste! Mogą mnie dziewczyny zabić, nie obchodzi mnie to, ale znowu stoję za Szymonem! Jezusie! Przecież nic się jej nie stało! Jeszcze jej nie zgwałcił, nie odciął jej ręki, nie złamał nawet nosa! Raptem pieprznął w twarz i bardzo dobrze, że to zrobił. Co to ma być, że ona może sobie go bić, a on cierpliwie ma to znosić?! No i jeszcze gówniara jakby na złość jemu zaczyna się pakować. Że tak powiem ojejciu jejciu!
    No a ta Ruda baba to mi się też źle skojarzyła z.z Tak jakby... z wymuszeniem chwaliła cudze dzieci, żeby tylko zarobić.

    OdpowiedzUsuń