Czytam = Komentuje

Anonimowi – podpisujcie się!


Zapraszam was na blog z dodatkami o "Otchłani szarości":

http://miejskie-opowiesci.blogspot.com

niedziela, 31 stycznia 2016

Zła opowieść o złych bohaterach! - To się nie zmieni.



Ktoś mi kiedyś powiedział, że w pisaniu chodzi o to, by najlepiej oddać rzeczywistość, ale nie tę naszą, a tę bohaterów, tę stworzoną przez nas samych. Ponoć chodzi też o to by stworzyć bohaterów, z których każdy będzie inny, z których niektórzy będą do siebie podobni, inni zupełnie odmienni. Sztuką jest nakreślić ich indywidualności, by każdy miał swój sposób myślenia, ubierania, mówienia, własne wspomnienia, plany na przyszłość.
Zawsze mi się więc wydawało, że bohaterowie nie są autorem, nie są też czytelnikami. Oczywiście, że z niektórymi ich zachowaniami możemy się zgadzać, niektóre mogą nam się kojarzyć z czymś co i nas w życiu spotkało, ale w opowiadaniu przeżyli to oni, a nie my i tego się trzymajmy.
Moim zdaniem też nie trzeba bohatera lubić, by o nim czytać. Ja osobiście wolę, gdy coś wzbudza we mnie złe emocje, niż gdy nie wzbudza we mnie żadnych, albo za mocno atakuje mnie watą cukrową. Jednak to już zależne jest od indywidualnych upodobań czytelnika. Dlatego ja rozumiem jeśli kogoś odrzuca ta opowieść i zachowania jej bohaterów. Akceptuje więc rezygnacje z czytania i odejście, a nawet szanuję taką decyzję, bo ja też czasami rezygnuję z czytania czegoś co po prostu mi się nie podoba, ale nie że nie podoba mi się zachowanie bohatera bo jest złe i nie przedstawia sobą nic dobrego, a po prostu nie podoba mi się w jaką stronę wszystko zmierza, nie widzę w czymś sensu, choć nie przeczę, że to sens może mieć, tylko po prostu w mój gust nie trafiło. Tak samo może być z moim opowiadaniem.
Zaznaczam jednak iż Otchłań szarości, to opowieść o patologi. Nie będzie tu walki dobra ze złem, z nastawieniem na to, że to dobro musi zwyciężyć. Tu też momentami zacierają się gracie i jakieś złe działanie zostaje wykonane dla czyjegoś dobra, a dobre działanie dla czyjegoś zła, by nim zaszkodzić.
Przede wszystkim jednak Otchłań szarości, to opowieść fabularna, a nie poradnik, czy blog mający za zadanie wypowiadać wojnę przemocy. Ta historia nie została stworzona po to, by pokazać jak kobieta wyrywa się od męża kata i samoczynnie staje na nogi. Nie napisałem jej po to, by pokazać jak wygląda taka walka z samą sobą, by zdobyć siły na odejście. Nie stworzyłem też związku Magdy i Szymona po to by przekonać kogoś do życia w takich relacjach, choć są ludzie co tak żyją i nawet ostatnio padł zarzut, że brakowało sceny pocieszenia, i że nie było słowa bezpieczeństwa, a być musiało. Nie, ta osoba się myli. Nie musiało być żadnego pocieszenia ani słowa bezpieczeństwa, bo tu właściwie nic nie musi być, a co najwyżej może, a jak jest, to ja o tym decyduję, bo to ja tworzę bohaterów i ich relacje. Magda i Szymon to nie jest żaden wzór ani związku BDSM 24/7, ani wzór typowej przemocy domowej, czyli standardowe typy kata i ofiary. Oni są po prostu postaciami opowiadania fabularnego, którzy zachowują się w taki, a nie inny sposób, postępują tak a nie inaczej, a to wszystko układa się w pełną fabułę i ma wpływ na późniejsze wydarzenia, ale czy zmierzać to będzie w dobrą stronę i zaprowadzi do happy endu... no tego to już ja wam nie obiecuję.
Po co stworzyłem tę opowieść? Dla zabawy. Naprawdę bawiło mnie i nadal bawi, tworzenie tylu postaci, każdej z inną psychiką i innych sposobem bycia. Fajnie jest mi się bawić w przedstawianie punktu widzenia złego bohatera i w odwracanie go w dobry, pisanie jego własnych usprawiedliwień, ale to wcale nie znaczy, że on postępuje dobrze, i że nie spotka go za to kara. Z drugiej strony też nie ma co liczyć na pojawienie się jakiegoś samozwańczego mesjasza, który wypowie walkę temu złu, które w Otchłani jest na takim porządku dziennym. Dobro nie zawsze zwycięża ze złem, a nawet dobro nie zawsze jest czystym dobrem, zło też nie zawsze zostaje ukarane, a coś zdobyte w nielegalny sposób, nie zawsze zostaje przestępcy odebrane. Na tym się skoncentrujmy przy czytaniu i nie miejmy pretensji, że zły bohater nie cierpi, a dobry dostaje po dupie. Możecie się na to oczywiście wkurzać i oceniać zachowania bohaterów po swojemu, oraz w przypływie emocji pisać jakbyście to drogie panie wsadziły penisa takiego bohatera do sokowirówki i mnie też to bawi – czytanie waszych opinii na temat bohatera, oskarżanie go i usprawiedliwianie, gdybanie co też on ma w głowie – naprawdę przyjemnie się to czyta w waszych komentarzach.
Na koniec jeszcze raz was uczulę na to, że naprawdę można zrezygnować z czytania, jeśli komuś się nie podoba. Nie chodzi o to, że ma się podobać zachowanie bohaterów i być przez czytelników popierane i odbierane jako dobre, ale o to, że niektórzy lubią czytać o tym co złe, brudne, wyuzdane, pełne przemocy i ich to nie gorszy. Mają o tym własne zdanie, piszą je w komentarzach, ale lubią, gdy coś wzbudza w nich emocje, niekoniecznie pozytywne. Rozumiem jednak jeśli dla kogoś to co jest na Otchłani to za dużo, bo ja mam na przykład w odwrotną stronę i choć lubię sobie poczytać o romantycznej kolacji, delikatnym seksie i pozytywnym teście ciążowym, gdy dziecię było planowane od dawna, dawna, to jednak jak jest przesyt takich dobrych wiadomości, a całe opowiadanie to bajka, gdzie happy endy są co drugi rozdział, to mnie to przytłacza i można by rzec, że przygniata mnie taka wata cukrowa, i później, gdy nie widzę żadnych zmian i ogólnie mi się nie podoba, choć napisane jest dobrze, zachowania bohaterów są godne pochwały, a oni wiodą życie o jakim marzą niemal wszyscy, to i tak nie jestem w stanie tego znieść i się usuwam. Dlatego rozumiem i szanuje tych co nie mogą znieść nadmiaru przemocy na Otchłani szarości, ale ja uprzedzałem, że to opowieść w której jest za dużo gangsterki, za dużo seksu i za dużo przemocy (jeśli się nie mylę, to nawet jest to napisane w opisie). Dlatego każdy tu przybywa na swoją własną odpowiedzialność i nie będę miał wyrzutów sumienia, jeśli po przeczytaniu tej lektury jakiś wariat zakatuje swoją żonę, a żona zdradzi męża. Opowieść nie ma zadania przekonywać do wykonywania tego o czym się w niej przeczytało, bo to nie jest poradnik, ani instrukcja, ani nic z tych rzeczy.
Na koniec, ale to już naprawdę na koniec, dodam, że nie tylko obraz przemocy na Otchłani się pojawia. Tutaj też będą dobre momenty. Będą za niedługo starania Marcina o Annę, jego adorowanie jej, zmienianie się stopniowo dla niej, no i swojego rodzaju dojrzewanie do roli męża i ojca, w jakiej pewnie teraz nikt z was nie umiałby Marcina obsadzić. Jednak czy będzie on dobrym mężem i ojcem? A czy są dobrzy mężowie i ojcowie? Pewnie, tak, ale dla każdego to dobry znaczy coś innego, a ideałów i tak nie ma. Ja o ideałach na pewno nie zamierzam pisać, więc musicie się przygotować i na wzloty, i na upadki tej pary. U Szymona i Magdy też będą wzloty i upadki, a to że ktoś określił Szymona mianem Guru, wynoszonego przeze mnie na wyżyny, no to to też nie jest prawdą. Jemu się udaje i powodzi, ale to teraz. Nie ma jednak w życiu osoby, której by się zawsze wszystko udawało i jemu też kilka razy w całej powieści poślizgnie się noga, i czeka go niejeden bolesny upadek.
Bohaterów jednak nie zamierzam zmieniać. Są jacy są i jacy być mieli. Nigdy nie miałem zamiaru tworzyć ideałów. Tutaj, na Otchłani szarości, każdy miał być na swój sposób zły, mieć coś za uszami i móc się poszczycić jakimś złym występkiem, który przez większość z was nie będzie pochwalany. Tacy być mieli i zostali stworzeni dla takiej a nie innej fabuły, a ona z kolei została stworzona dla tych co chcą o niej czytać, choć nie mają zamiaru jej popierać. Naprawdę możecie się w komentarzach wyżywać i nawet oskarżać bohaterów, kląć na nich, pisać cobyście z nimi zrobili, obrażać ich i ja nie będę miał tego za złe, jednak nie piszcie mi, że powinienem ich zmienić, bo tej prośby ani żądania nie spełnię. Możecie pisać co by waszym zdaniem się przydało dodać, czego ująć, a ja waszą propozycję rozważę, nie zamierzam jednak się do was zawsze ze wszystkim dostosowywać.
To tyle i przy okazji informuję, że w przyszłym tygodniu postaram się dodać kolejną część, jak i streszczenia oraz bohaterów, ale też odwiedzić większość z waszych blogów, bo dawno mnie wszędzie nie było i myślę, że niektórzy z was za mną tęsknili, prawda? Nawet jeśli nie, to ja się za niektórymi z waszych bohaterów stęskniłem, więc zamierzam ich ponownie odwiedzić.
Pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. Tak czuję, że komentarz odnośnie zarzutu za brak sceny pocieszenie to trochę do mnie :P Tak więc to nie był zarzut tylko zwrócenie na coś uwagi. Oczywiście nie mówię Ci jak mają zachowywać się twoi bohaterowie, bo to ty ich stworzyłeś. Chodziło mi o to, że byłoby może nie którym łatwiej to przegryźć gdyby coś o tym było. Chociaż po komentarzach stwierdzam, że chyba jednak nie ;)
    W każdy bądź razie ja lubię czytać twoje historię. Rozumiem też, że zdecydowanie nie są dla wszystkich. Jeżeli ktoś nie lubi ciężkich opowiadań, pogmatwanych czy łamiących ogólnie przyjęte normy moralne to te historię będa go tylko doprowadzać do frustracji.
    Gdzieś też rzucił mi się w oczy twój komentarz o Wysypisku marzeń no faktycznie Kuba nie poniósł żadnych konsekwencji swoich zbrodni, ale czy zawsze w życiu jest tak, że ci co popełnili większe czy mniejsze zbrodnie ponoszą karę? Z tego co ja wiem to wręcz przeciwnie żyją sobie bezkarnie.
    Jezeli chodzi o postać Szymona i reakcji na niego to świetnie sprawdza się tu myśl rób coś dobrze cały czas to nikt nawet Ci nie pogratuluje, ale zrób coś źle chodź jeden raz i nie zapomną Ci do końca życie. Ja tam potrafię znaleźć w Szymonie zarówno plusy jak i minusy. Tak jak w każdej postaci i w sumie tak jak w życiu.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój blog przestaje mi się podobać. Może poproszę o część o Hektorze. Tu się robi nie do wytrzymania, nie dość, że jest nudno, bo blog się powtarza od początku, to co któraś notka jest po to aby coś komuś udowodnić. Nuda, nuda nuda

    OdpowiedzUsuń
  3. Mysle,mze wypowiem się tutaj odnośnie dwoch ostatnich postów. Otóż jest jasne jak słońce, ze autor nie równa się bohater. Wlasciwie, wtedy co, miałby się równać wszytskimnbohaterom, ktorych stworzył? Chyba musiałby miec... Nie rozdwojenie... Ale roz... Jaźni!;) nie da się jdnak ukryć, ze każdemu bohaterowi autor daje w części swoje doswiadczenia/cechy/cechy innych osob/zainteresowania itd. Trudno, zeby było inaczej. Ale autor nie musi zgadzać się z własnym bohaterem, zeby go tworzyć, oj nie! Wydaje mi sie jednak, że u Ciebie problem polega na tym, że pomimo iż Faktcznie wiele bohaterow jest roznych, to jednak tę męską czesc laczy to, ze bardziej lub mniej, w ten cyz inny sposob, ale kazdy z nich uwaza, ze mężczyzna powinien rządzić kobieta, nie ma ani jednego, który byłby prostu dżentelmenem. Ale z drugiej strony opisujesz taka, a nie inna rzeczywistość, Twoje kobiety są w większości dosc krnąbrne, nawet jesli w innych cechach się różnią... Ale to jest jakiś pogląd, nie da się ukryć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak w tej opowieści faktycznie przeważają ci o których mówisz, ale po to są też inne opowiadania - taka np Sylwia ze Skradzionego dziecka nie jest krnąbrna, a Piotr ze Spróbuj brzydzi się podniesioną na kobietę czy dziecko ręką. Tutaj też będą może nie dżentelmeni, ale faceci innego pokroju niż Szymon i Marcin, no i jest też Natalia... ona nie dałaby się pasować, czy policzkować - zapewniam.

      Usuń
  4. Przyglądam się Twojemu blogowi od dawna i byłam świadkiem wielu metamorfoz, które przeszedł przez ten czas. Wydaje mi się, że poniekąd Ty ewoluowałeś wraz ze swoimi opowieściami. Jednak to, co mnie naprawdę ujęło to Twój rozwój. Z początku bardzo agresywnie reagowałeś na jakąkolwiek krytykę, co właściwie jestem w stanie zrozumieć, ale z czasem zacząłeś się otwierać na dialog z ludźmi. Przy tym wcale nie naginasz się do ich woli i do ich wizji Twojego świata przedstawionego, bo słusznie zauważyłeś, że to Twoja opowieść i Ty decydujesz, jak powinna przebiegać jej fabuła. To, że ktoś jest zbyt delikatny i emocjonalny, aby zaakceptować tę mroczniejszą stronę świata nie jest już Twoim problemem. Poza tym bardzo doceniam, że szlifujesz warsztat pisarski i wgryzasz się, że pozwolę sobie użyć kolokwializmu, w tajniki zasad pisowni polskiego języka. Zacząłeś dużo poprawniej stawiać przecinki i przestałeś pisać "tą" w bierniku. I być może to wydaje się niewiele i pozostało przez większość niezauważone, ale mnie mile ujęło. Podobnie jak to, że zdajesz się przygotowywać merytorycznie, kiedy o czymś piszesz, dzięki czemu tekst wygląda nie tylko bardziej realnie, ale przede wszystkim dojrzalej i bardziej profesjonalnie. Być może nie zwracają na to uwagi ci, którzy poszukują tutaj ukojenia w szczęśliwym obrazie życia ludzkiego swojej nazbyt emocjonalnej natury, ale uwierz i pamiętaj, że są tacy, którzy zwracają uwagę na to, że się poprawiasz, rozwijasz i stajesz coraz lepszy jako pisarz.
    I chociaż kompletnie nie zgadzam się z Twoim spojrzeniem na rolę mężczyzny i kobiety, szanuję to, że zbudowałeś swój system wartości i konsekwentnie się go trzymasz.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Napisałbym coś więcej, ale odebrało mi mowę, bo takiego komentarza nawet się nie spodziewałem. Osobiście uważam, że nadal błędów jest wiele, ale to tylko blog i trening czyni mistrza, więc może kiedyś opanuję choćby tę ciężką sztukę stawiania przecinków. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Bla, bla, bla... Oświadczenie do krytyki czytelnika, oświadczenie do oświadczenia, a wszystko po to, żeby pokazać, że to autor ma rację i jeszcze zasłania się opisem, że niby ostrzegał. Zanalizujmy zatem opis.
    "to gangsterska opowieść dla ludzi o mocnych nerwach, bo jest w niej za dużo przemocy, za dużo seksu i za dużo szarości, dla tych, którzy lubują się w tęczowych cukierkach".
    Na gangsterską opowieść to zdecydowanie za mało. Tu jest obyczajówka osadzona w jakiejś równoległej rzeczywistości z małymi wstawkami gangsterskimi. Dla ludzi o mocnych nerwach, bo jak ktoś czeka na tę gangsterkę, a ma opis domowej awantury, tłuczenia żony pasem, ewentualnie prezentację nudnych i przydługich mądrości bohatera, które nie wiem czemu służą, to trzeba mieć mocne nerwy, żeby autora nie znaleźć i nie zadźgać. :) Dużo seksu? Kiepskiej jakości, marnie opisanego, bez fajerwerków. Za dużo szarości? Przecież my właśnie w takich szarych, nudnych rzeczywistościach żyjemy i autor zapowiada, że:kobiety wyglądają jak modelki na wybiegu, ale po odbytej rozmowie o pracę, czy zjedzonej kolacji z narzeczonym, opada kurtyna, tyłek wciska się w dresy, a ich dzieci nie chcą iść spać, pomimo że jest już pierwsza w nocy.
    Ulicznicy w dresach, którzy deklarują się uczciwie żyć i zarabiać bez szemranych interesów, zazwyczaj kłamią w żywe oczy. Natomiast ci w idealnie skrojonych marynarkach i pod krawatem wcale nie muszą okazać się lepsi, a kto wie czy czasem nie gorsi". Czyli codzienność, norma, znów bez rewelacji. Przemocy zdaniem autora też tam nie ma, bo skoro kobieta pozwala się lać kiedy tylko jej pan i władca sobie tak wymyśli, że zasłużyła, to nie jest przemoc.
    Dochodzę zatem do wniosku, że autor sam nie wiem, o czym chce pisać. Fabuła ciągnie się jak flaki z olejem, wręcz stoi w miejscu. Jest 39 i nie ma nawet zalążka akcji, nie można się postawić po żadnej stronie, kibicować bohaterom. Bo w czym? W tym, żeby odpowiedni stłukł i ograniczał żonę? Czy żonie, żeby wzięła nóż i go w obronie własnej dźgnęła. Każdy sąd by ją uniewinnił. Dla mnie to opowieść o dupie Maryni.
    Pojawił się też dopisek o komentowaniu i autor się o to upomina. Po czorta? Przecież autor tylko sobie czyta jak ktoś się zgadza, jest ok, ale jak krytykuje, daje rady, wskazuje słabości tekstu czy się z czymś nie zgadza, to zoateją wystosowane oświadczenie specjalne, ewentualnie czytelnikowi zostają pokazane drzwi. Więc lepiej nie komentować. Lepiej nie czytać wypocin człowieka, który wszystko wie najlepiej, bo zjadł wszystkie rozumy, a jego jedynym argumentem jest: Bo tak! i tupnięcie nóżką jak mała dziewczynka. Z takim podejściem życzę świetlanej kariery :) Pisanie wymaga pokory i wyciągania wniosków, a nie trwania przy swoim w imię własnych ideologii. A się nie podpiszę. Skoro autor ma mnie z d... użym poważaniu, ja jego też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie piszę dla kariery, a dla zabawy. Nie mam też w dupie tego co sądzą inni, ale wszystkim nie da się dogodzić. Opowieść jest jaka jest, taka jaka miała być, jeśli komuś się to nie podoba... No jak mnie nie podoba się jakaś książka, to odkładam ją na półkę, a nie piszę z pretensjami do autora, że ma to i to i to zmienić, bym ja raczył ją przeczytać. Opowieść od początku miała być gangsterską obyczajówką, poniekąd takim tasiemcem. Proszę wziąć pod uwagę, że to 39 część, w której splatam bohaterów, przedstawiam ich (bo jest ich sporo) i określam ich poglądy. 39 na 300, to wcale nie taka duża liczba, ale jeśli kogoś nudzi, to oczywiście szanuję jego zdanie i w każdej chwili może mnie opuścić. I nie mam w dupie negatywnych komentarzy, np ten Majki o aplikacji dał mi do myślenia, podobnie jak kilka jej negatywnych komentarzy na Jabłkach i śniegach, pomogło zbudować lepszą, choć nie idealną i nie profesjonalną fabułę. Nie jestem profesjonalistą, jestem amatorem.
      Myślę też, że na Otchłani nie da się postawić po czyjeś stronie, bo tu każdy nabruździ, ale może... może... zobaczymy co będą uważali czytelnicy. Ja szanuję zdanie każdego, kto szanuje moje. Nie uważam, że Szymon robi dobrze, ale znęca się nad Magdą za jej przyzwoleniem, więc nie do końca da się go tutaj moim zdaniem oskarżyć o przemoc domową. A jeśli już to o przemoc, na którą wyraziła zgodę, ale oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania, ja jedynie napisałem moje i nikomu go nie wpieram. Nie mam zamiarów kogoś odzierać z jego poglądów i indywidualnego spojrzenia na sprawę.
      I zaznaczam, że przemocy będzie sporo, bo nie tylko jeden wątek w historii zamierzam poruszyć. Będą choćby wymuszane zeznania, pełne przemocy.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Rozumiem, że piszesz dla zabawy, rozumiem, że bawi Cię opisywanie, jak facet maltretuje kobietę pasem, a ona wrzeszczy i ryczy. Naprawdę może ktoś czerpać przyjemność z opisywania poniżenia i cierpienia innych oraz z opowiadania o durnych wynurzeniach. Podobnie jak ja lubię grać w statki czy farmę. Wiem jednak, że gdybym zaczęła opisywać tę grę ze szczegółami, to czytelnikowi by się to znudziło po kilku rozdziałach, chyba żeby był jak ja fanem tych gier.
    Moim zdaniem nie wszystko trzeba opisywać z taką dokładnością, jeśli nie potrafi się zaciekawić opisem. Wystarczy streścić rozmowę czy scenę, zamiast ją przytaczać i zanudzać czytających albo zmuszać do omijania tych nudnych fragmentów.
    Jak by Ci się podobał film, w którym aktorzy po kolei wyskakiwaliby na scenę, ładnie dygali i prezentowali siebie, swoje poglądy, świat. Po godzinie byś pewnie przysnął albo wyszedł znudzony. Dlatego jeśli szanujesz czytelnika powinieneś maksymalnie zbilansować nudę, a dać akcję, dzianie się. Po kilku ciekawych częściach możesz sobie pozwolić na jedną nudną, ale nie po 10 nudnach na 1 w miarę ciekawą i znowu nuda, bo czytelnik nawieje. Zostaną tylko ci najwierniejsi ewentualnie ci, których sam odwiedzasz. I będą czytać albo nie, na pewno komentować, żebyś też do nich zaglądał. Niestety, sam takie działania prowokujesz, bo dajesz mizerną akcję. Bohaterów najlepiej zaprezentować w akcji, fabułą zaciekawić i zatrzymać czytelnika. A to, co dla przyjemności zostaw sobie w szufladzie.
    Ja, zanim kupię książkę, patrzę, kto jest autorem, później czytam opis, ewentualnie jeszcze recenzje. Wtedy kupuję.Na blog trafiłam przez komentarz Twój na innym blogu. Przeczytałam "Skradzione dziecko". Zaciekawiło, szkoda, że już nie publikujesz. Przyszłam tu, żeby poczytać coś jeszcze innego twojego i... i się zawiodłam. Nudyyyyy... Napięcie fabularne zerowe. I zasadnicze pytanie:ale o co w tym chodzi? Szczerze? Gdybym zaczęła od tego bloga, pewnie już nic Twojego bym nie przeczytała. Wnioski wyciągniesz sam, jeśli zechcesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To lekka nadinterpretacja co teraz robisz. Nie czerpię przyjemności z bólu Magdy, gdy Szymon ją leje, bo nie mam skłonności sadomasochistycznych. Czerpię przyjemność z tworzenia różnych bohaterów, także z tych złych, a ich zachowania staram się przedstawić możliwie jak najbardziej obrazowo, tak by czytelnik też mógł poczuć ten ból, czy tą odrazę, albo zobaczyć tę przemoc, mordy i gwałty na własne oczy, oczywiście na własne oczy wyobraźni.
      "Otchłań szarości" od początku miała być tasiemcem, tak więc twoje oskarżenia, czy też krytykę przyjmuję do wiadomości, ale brzmi to jak wymaganie od telenoweli by stała się filmem sensacyjnym.
      "Skradzione dziecko" nie zostało opuszczone, z pewnością tam powrócę i dokończę, zwłaszcza, że całość mam już w zeszyciku napisaną i tylko ją modyfikuje z lekka przed wrzuceniem. Jednak nie ma co porównywać tamtego bloga do tego, bo tematyka inna, gatunek inny, i w ogóle wszystko inne. Przede wszystkim tamto opowiadanie nie jest tasiemcem, jest krótkie, szybkie, a więc też wartkie i każdy rozdział odkrywa nowe karty. Tutaj wszystko jest mozolne, powolne, momentami nudne, bo jest to szara rzeczywistość, zmieszana z gangsterką, tajemnicą i kilkoma fragmentami erotycznymi, które może nie są super opisane, ale tak jak pisałem - jestem amatorem, a nie profesjonalistą, a trening czyni mistrza, więc może kiedyś będę o choćby krok bliżej tego mistrzostwa.
      Wyciągnąłem wnioski. Nie możesz wymagać od autora, by tworzył tylko w jednym gatunku, każde opowiadanie w podobny sposób. Nie wszystko ma być akcją, sensacją, czymś szybkim. Niekiedy coś jest tasiemcem, to tak jak seriale - porównaj sobie choćby "Gran Hotel" do "Sekretu", niby i to i to hiszpańskie i to i to z historycznym klimatem, a jednak pierwsze bardziej fascynuje i zaciekawia, a drugie po jakimś czasie nuży i ogląda się jakby dla poznania tylko kilku sekretów, a cała reszta jest takim zapychaczem, niektóre sceny w ogóle wydają się być po nic, niektóre tylko bawią, ale nic nie wnoszą. Myślę, że różnica miedzy moim "Skradzionym dzieckiem", a "Otchłanią szarości", jest dokładnie taka sama.
      I o dziwo "Otchłań szarości" czyta bardzo dużo osób, które nie mają swoich blogów, a więc nie działają na zasadzie "coś za coś". Bardzo dużo osób też tutaj przybywa, co czyta moje inne opowiadania i postanawia dobić do listy czytelniczej jeszcze to. Wniosek więc z tego taki, że coś co nie podoba się tobie, może spodobać się komuś innemu i to jest jak najbardziej w porządku, i ja osobiście nie widzę w tym nic złego.
      Proszę też zwrócić uwagę na to, że to nie są rozdziały, a części i gdybym miał dzielić to na rozdziały, to mielibyśmy dopiero 5-7, a nie 39 ;)
      Pozdrawiam i dziękuję za opinię. Gdyby więcej osób zgłaszało, że zaczyna się nudzić i byłaby przewaga tych, którzy zastanawialiby się nad porzuceniem czytania, być może wtedy byłbym skory coś zmienić, ale opinia jedna na nie, na kilkanaście tak... sama rozumiesz...

      Usuń